Ostatnia część serii różni się od swych poprzedniczek. Całość stanowi zarys kilku krótkich patologicznych scen z pracy diabelskiej pani doktor - japońskiego transwestyty, który opracował nowe metody leczenia dziwnych przypadków. W rezultacie zobaczymy kolejno: rodzinę u której przejawy złości spowodują kurację w postaci eksplozji mózgu; mężczyznę cierpiącego na rozdwojenie jaźni; człowieka któremu wyrosła na brzuchu dodatkowa twarz; restaurację w której serwuje się dania z ludzkich części ciała; wzruszającą opowieść o romansie kobiety z żywym trupem; mężczyznę który poci się własną krwią; nowy sposób na pozbycie się nieznośnego tatuażu poprzez zerwanie całej skóry i inne - w sumie dziewięć różnych wątków.
Wow...opis fabuły już trąci absurdem i zbyt wiele nie ma się nad czym rozwodzić. Całość utrzymana jest w tonie makabrycznej komedii, w której nawet sceny gore (opornie się tam pojawiające), nie robią na odbiorcy większego wrażenia.
Głównym założeniem tej części nie jest jednak gore, ale wywołanie u widza szoku. Szoku, jaki ma sprawiać widok niemoralnych politycznie eksperymentów medycznych, jakie przeprowadza nasza bohaterka na swoich nieszczęsnych pacjentach. Nie ma wątpliwości, że jej pacjenci są tak naprawdę bezbronnymi ofiarami psychopatycznego, chorego umysłu, który przejawia się w zachowaniu i działaniach Petera.
Film prowadzi do zbioru głupich eksperymentów, które tak naprawdę nie bardzo wiemy - czemu mają służyć?
Niektóre sceny są naprawdę pozbawione dobrego smaku i w pewnym momencie zaczynamy się zastanawiać po jaką cholerę jeszcze to oglądamy?
Kolejnym minusem filmu (oprócz ogólnego absurdu) są jego efekty specjalne, które jakby nie patrzeć, są bardzo słabe.
W poprzednich odsłonach serii bardzo sprawnie wykorzystano obrazy makabry, głównie do scen gore (proszę sobie przypomnieć rozczłonkowanie ciała kobiety z części drugiej - jakże realistyczne czy obrzydliwe ropiejące rany na ciele syreny z czwartej części). To przecież powaliło na gębę niejednego, nawet zatwardziałego miłośnika gore. A tu? Tu mamy niesmaczną komedię i tak naprawdę twórcy nawet się nie trudzą, aby cokolwiek wyglądało tu realistycznie.
Trudno podsumować taką część, jaką jest Guinea Pig: Peter's Devil Woman Doctor w kontekście poprzednich, jakże niesamowitych części. Pewnie, że nie zabrakło tu przemocy, krwi, tortur, ale poprzez wątek niemal czysto komediowy i jakże nasiąknięty absurdem, film stał się obrazem mało ciekawym. Fani serii mogą się nawet poczuć oburzeni, że tego typu kino stało się kolejną częścią makabrycznego japońskiego arcydzieła sadyzmu i obrzydliwości.
No cóż, mam tylko nadzieję, że Wam te 52 minuty upłyną szybko (jeżeli w ogóle zdecydujecie się chwycić za tą odsłonę GP).
MOJA OCENA:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz