Dwa lata po części pierwszej przyszła kolej na drugą odsłonę o dzielnym aczkolwiek nieco nieśmiałym i cichym detektywie nocnych koszmarów. Jak wypada w porównaniu z częścią poprzednią? Otóż w moim odczuciu o wiele słabiej, ale o tym poniżej...
Tym razem tytułowy Nightmare Detective postanawia pomóc młodej dziewczynie imieniem Yukie, którą prześladują koszmary z czasów szkolnych. We wszystko wplątani są jej przyjaciele. Sprawa okazuje się na pozór prosta, ale wkrótce wszystko zaczyna się komplikować, gdyż w pamięci bohatera pojawiają się bolesne obrazy i wspomnienia z dzieciństwa.
Powiem szczerze, że nie widziałam jeszcze złego filmu, który wyszedł spod ręki Shinya Tsukamoto. Każde kolejne dzieło okazuje się nad wyraz interesujące i przede wszystkim zaskakujące. Mimo, iż można rozpoznać charakterystyczny styl reżysera, to jednak w każdym obrazie znajdziemy coś oryginalnego. Najprawdopodobniej fani kina azjatyckiego się ze mną zgodzą. Wprawdzie widać ''ewolucję'' w filmach Tsukamoto, gdyż początkowe dzieła szokują i niekiedy śmieszą, jednak główny nacisk położony jest na zaszokowanie i poniekąd przerażenie odbiorcy. W późniejszych dziełach widać już stonowanie i bardziej rozwiniętą fabułę. Nowsze filmy skłaniają widza bardziej do myślenia i owszem - są również niepokojące i niekiedy fantastyczne, lecz nie da się ukryć, że już dużo mniej niż wcześniejsze produkcje.
Ryuhei Matsuda ponownie wciela się w rolę Łowcy Koszmarów, ale tym razem jego postać wydaje się bardziej dręczona niż było to w poprzedniej odsłonie. Każdego dnia próbuje zrozumieć i okiełznać własne demony przeszłości, które dręczą go dniami i nocami. W zrozumieniu tego dręczącego go koszmaru nie pomagają mu pojawiające się myśli samobójcze, które niemal doprowadzają naszego bohatera na skraj załamania. Gdy jednak o pomoc prosi go Yuki, jego życie nabiera nieco innego znaczenia. Początkowo niechętny, wkrótce postanawia pomóc udręczonej dziewczynie. Okazuje się, że początek tego koszmaru ma swoje korzenie w pewnym wydarzeniu w czasów szkolnych, kiedy to Yukie i jej przyjaciele dopuścili się okrutnego żartu na swoim koledze Kikukawie. Teraz dziewczynę męczą sny, w których każdy z jej przyjaciół ginie. Na domiar złego przyjaciele zaczynają ginąć w realu, a dziewczyna obawia się o własne życie.
Jakiś czas temu spotkałam się z opinią, że Nightmare Detective 2 przewyższa swojego poprzednika w każdym calu. Nie zamierzam tego zdania negować, gdyż każdy ma prawo do własnej opinii, jednak jak dla mnie jest nieco inaczej. Uważam, że pierwsza odsłona była bardziej poetycka. Dużo w niej było mroczności i całość wydawała się nieco chaotyczna, a to w kinie lubię (oczywiście z umiarem). Dodatkowo cały klimat ''jedynki'' był strasznie ponury i chyba nie zawaham się użyć słowa - DEPRESYJNY. Może nie jest to dobre w kinie, ale uważam, że dla Nightmare Detective wyszło to na plus.
Plusem części drugiej jest zdecydowanie większa zagadkowość oglądanych wydarzeń i widz musi się bardziej nagłowić, aby do czegoś konkretnego dojść. Dodatkowo ukazana historia wykazuje pewną dwoistość. Kiedy Kyoichi zaczyna odkrywać przyczynę koszmarów Yukie, odkrywa podobieństwa z własnej przeszłości, które w konsekwencji prowadzą do odkrycia tajemnicy dotyczącej jego zdolności.
Nightmare Detective 2 opiera się w większości na ukazaniu niewytłumaczalnych zjawisk, które potęgują ludzki strach oraz psychicznie zdruzgotanie. Śmiało więc można powiedzieć, że jest to połączenie horroru z dramatem psychologicznym, bo uwierzcie, że znajdziemy tu sceny pasujące do obu gatunków filmowych.
Film ten może być postrzegany jako samodzielne dzieło, jednak z drugiej strony, aby w pełni zrozumieć rozgrywające się na ekranie wydarzenia, zalecam wpierw zapoznać się z częścią pierwszą. Da nam to głębszą możliwość poznania osoby głównego bohatera oraz zdolności, jakie w sobie ukrywa, co sprawi, że seans części drugiej stanie się nie lada ''smakowitym kąskiem''. No i ucieszy z pewnością fakt, że oto widz dostał możliwość obserwacji rozwoju głównego bohatera.
Film więc nie jest zły, choć jak wspomniałam - jestem zdecydowaną fanką pierwszej odsłony. Mimo nielicznych minusików seans absolutnie polecam, bo to prawdziwa perełka. Po cichutki liczę także na trzecią część przygód Kyoichi.
MOJA OCENA:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz