Rakkhosh jest jednym z typów istot, który jest dość znaczący w religii buddyjskiej. To rodzaj potwora zjadającego ludzi. Jest dość powszechny w indyjskiej mitologii i folklorze i podobnie jak wiele takich stworzeń, niekoniecznie istnieje jedna definicja, na którą wszyscy się zgadzają. W innych częściach Indii i pobliskich krajach demony te znane są jako Rakszasy i czasami utożsamiane są z Asurami, pomniejszymi bóstwami, które często są w konflikcie z dewami. Czy to demony, duchy, ghule czy ogry? Mówi się, że każdy lub wszystkie z nich, w zależności od historii. Zwykle mają przynajmniej nieco humanoidalny kształt, ale mają kły i pazury. Często są też zmiennokształtnymi, przyjmującymi różne formy ludzkie i zwierzęce. Istnieje opowieść o pochodzeniu Rakshasów, które wyskoczyły z oddechu Brahmy, kiedy spał, i natychmiast zaczęły próbować go rozerwać na strzępy. Kiedy wołał o pomoc, Wisznu wygnał potwory na Ziemię, a ich nazwa wzięła się od okrzyków Brahmy „Rakszama!”, co w sanskrycie oznacza „Chroń mnie!”.
Trudna przeszłość pacjenta szpitala psychiatrycznego zagraża jego pojmowaniu rzeczywistości, gdy współmieszkańcy szpitala zaczynają znikać z rąk nieznanego sprawcy.
Nakręcenie filmu POV (ang. Point of view oznaczający punk widzenia; w przypadku filmów termin ten odnosi się do materiałów kręconych z perspektywy danej osoby - obraz widzimy "oczami bohatera") z pewnością nie jest łatwym zadaniem. Twórcy hinduskiego horroru Rakkhosh również musieli się zmierzyć z brakiem tego rodzaju filmów w kinie indyjskim, gdyż jest to pierwszy pełny film POV, jaki ten kraj kiedykolwiek wyprodukował. Film odniósł już pewien sukces na indyjskich festiwalach, zdobywając „Nagrodę Specjalną Jury dla Najlepszego Reżysera w Filmie Hindi” na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Radżastanie. Przyjrzyjmy się jednak tej produkcji z bliska.
Głównym bohaterem filmu jest niejaki Birsa, którego oczy są punktem widzenia filmu. Jest on pacjentem szpitala psychiatrycznego, którego jedynym przyjacielem jest tajemniczy starzec o imieniu Kumar John, a obaj przebywają w szpitalu, w którym przebywa ponad 2000 pacjentów, przy obsadzie zaledwie 40 pracowników. Co więcej, wydaje się, że w tym miejscu dzieje się coś dziwnego, ponieważ pacjenci często znikają, w serii wydarzeń związanych z tajemniczą istotą, której wszyscy się boją, a która nazywa się Rakkhosh (demon).
W miarę trwania całej akcji i wydarzeń w filmie, córka Kumara Johna, która pracuje w organizacji pozarządowej zaczyna badać wydarzenia, przeszłość Birsy wychodzi na pierwszy plan dzięki pewnym retrospekcjom, które odsłaniają przed widzem szereg tajemnic, które do tej pory były skrywane.
Głównym elementem filmu jest część POV, która w zasadzie kieruje całą narracją i przyznam szczerze, że całkiem dobrze pasuje do całej dezorientacji, jaką widzimy w filmie. Fakt, że nie widzimy głównego bohatera, całkiem dobrze się w ten sposób sprawdza, dodając dominującego w filmie poczucia tajemniczości, wprowadzając jednocześnie stały element zaskoczenia za każdym razem, gdy widz zdaje sobie sprawę, że bohater zawsze tam jest, chociaż nieobecny na ekranie. Jest to tak naprawdę główna zaleta tego filmu. Wszechogarniająca tajemnica. Widzimy, że coś się dzieje niedobrego, ale nie jesteśmy w stanie uchwycić początkowo, co tak naprawdę stoi za tym, iż poszczególni pacjenci giną. Film rejestruje cały obraz z perspektywy jednostki, co oznacza, że wszystko, co widzi i czego doświadcza bohater, jest tym, co nam powiedziano i pokazano, więc incydenty i wizje są dodatkowo przerażające. Podobnie fakt, że efekt POV pozwala nam usłyszeć prywatne myśli w głowie bohatera lub cofnąć się w czasie, aby zobaczyć, jak jest wykorzystywany w piwnicy. Jego mroczne wspomnienia nadają temu dość intrygujący ton, który dość dobrze jest tu wykorzystany. Jeszcze bardziej imponujące jest to, że nie ma poczucia ciągłości.
Sposób, w jaki konfiguracja działa na nadprzyrodzone halucynacje i wizje, które bohater ma w szpitalu, jest naprawdę zabawny, ponieważ ten generuje niesamowicie dziwaczne obrazy. Kiedy rozwiązuje główną tajemnicę wewnątrz obiektu, ta konfiguracja z perspektywy pierwszej osoby zawiera wizje jego matki-ducha lub przebłyski tajemniczej kobiety pojawiające się, gdy są oświetlone neonowym światłem, co daje raczej surrealistyczny efekt. Pomaga to nawet w słynnej sekwencji filmowej, w której ofiara jest atakowana na korytarzach placówki, gdzie widok przedstawia mężczyznę rzucanego przez niewidzialną siłę, zamiast widzieć cokolwiek innego na ekranie, co jest tutaj wartościową sekwencją, podczas gdy mrożące krew w żyłach sceny traktowania, jakie otrzymuje bohater w przeszłości, gdy był przykuty łańcuchem w swoim domu, nadają temu raczej przyjemny wydźwięk.
Rakkhosh nie ustrzegł się też kilku błędów, które może nie są jakoś nazbyt rażące, ale ewidentnie nie sposób ich nie zauważyć. Pierwszym błędem jest fakt, że przez większą część pierwszej połowy niewiele się dzieje. Poza kilkoma snami i wizjami głównego bohatera, przez większość pierwszej połowy nie dzieje się nic naprawdę przerażającego, co sprawia, że ten film nie przypomina horroru. Tempo jest powolne, a całość nijaka. Drugą wadą jest to, że perspektywa pierwszoosobowa (która jest tu też zaletą) nieco ogranicza tę perspektywę, zatrzymując wydarzenia potencjalnie oparte na horrorze w opowieściach i dialogach, podczas gdy można je było eksplorować na ekranie. Fakt, że są one pokazane z punktu widzenia bohatera odbiera im nieco tajemniczości i makabryczności. Kiedy Birsa nie może skupić się na niczym, co bezpośrednio mu się przydarza lub pojawia się przed nim, jest po prostu wspomniane z ręki i niewiele się w tym względzie dzieje. Rzeczy na ekranie nie są dużo lepsze, ponieważ leczenie, które się objawia bohaterowi w formie wspomnień, nie jest tak makabryczne, jak mogłoby się wydawać, ze względu na efekt patrzenia na to z jego perspektywy, co naprawdę neutralizuje efekt przerażenia, jakie moglibyśmy odczuć. Obserwowanie, jak ktoś uderza w krawędź kamery, zamiast uderzać całym ciałem, jest dużym oszustwem, mimo wszystko daje jako taki posmak tego, przez co przechodził Birsa.
Obie osie (pierwsza ukazująca Birsę obecnie w zakładzie psychiatrycznym i druga ukazująca go w przeszłości, gdzie doświadczył przemocy domowej) zawierają komentarz społeczny, dotyczący patriarchatu, uprzedzeń wobec osób chorych psychicznie i wad systemu ochrony zdrowia w tym zakresie. Połączenie tych dwóch osi jest największym atutem tego filmu. Łącząc różne linie czasowe i ustawienia za pomocą wielu sztuczek, twórcy filmu dodają poczucie dezorientacji narracji.
Film jest na swój sposób ciekawy. Reżyserzy - Abhijit Kokate i Srivinay Salian stworzyli i pokazali nam bardzo ciekawy obraz POV ukazujący nieludzkie wręcz traktowanie pacjentów szpitali psychiatrycznych, których ma się tak naprawdę za nic. Pomijając już nawet aspekt i motyw przewodni hinduskiego demona, samo traktowanie pacjentów jest już bardzo niepokojące i przyprawia o ciarki na plecach. Twórcy pokazali eksplorację niespokojnego umysłu, co skończyło się dość zaskakującym horrorem psychologicznym. Film na pewno warto obejrzeć, choć wiem, że jego długość (prawie 2 godziny) wielu może zniechęcić, tym bardziej, że jak wspomniałam, początek nieco się dłuży, co może być w początkowej fazie męczące.
MOJA OCENA:
4 komentarze:
Tureckie horrory lubię, ale indyjskie jakoś mnie w ogóle do siebie nie przekonują.
Można gdzieś w necie ten film obejrzeć?
Jest do pobrania w Internecie, ale jeśli dobrze pamiętam tylko z angielskimi napisami.
Obejrzałem niedawno i nie dla mnie takie kino. Zupełnie go nie skumałem.
Prześlij komentarz