Trzeba przyznać, że filmy o rekinach w ostatnim czasie są bardzo popularne. Nie mam tu na myśli tylko hollywoodzkich superprodukcji pokroju 183 metry strachu (2016), Meg (2018) czy Megalodon (2018). Również w Azji temat tych olbrzymich drapieżnych ryb jest obecnie na topie. Można tu wspomnieć chociażby o japońskim Onsen Shark czy chińskim White Shark. Z reguły nie są to górnolotne produkcje, a gatunkowo przewijają się gdzieś pomiędzy grozą a komedią. No...zdecydowanie do kultowych Szczęk (1975) Stevena Spielberga im bardzo bardzo daleko.
Huge Shark to kolejna produkcja bardzo podobna gatunkowo do tych wymienionych powyżej, gdzie przerośnięty rekin z satysfakcją pożera Bogu ducha winnych przerażonych ludzi. Na ten film trafiłam zupełnym przypadkiem, kiedy późnym popołudniem przeszukiwałam zasoby Internetu w poszukiwaniu ciekawego filmu na wieczór, który trąci już powoli coraz bardziej nadchodzącą jesienią. Film znalazłam - owszem, ale teraz pytanie: czy ciekawy? Podejrzewałam, że z tym może być już nieco gorzej, ale jako, że już dawno nie oglądałam żadnego chińskiego filmu, więc pomyślałam: czemu nie? Bardzo szybko okazało się, że słowo ,,ciekawy'', to już zupełnie inna kwestia.
Ze względu na zmiany prądów oceanicznych, w obszarze odwiedzanym przez nurków, pojawiają się rekiny. Początkowo nikt nie panikuje i nie daje temu wiary, gdyż do tej pory nikt ich nie widział. Jednak odwiedzający ten obszar naukowcy i turyści nie zdają sobie sprawy z tego, że głodny rekin czai się w pobliżu gotów, aby zaatakować. Wkrótce brutalnie się o tym przekonuje doktor Shen Xina, która wraz ze znajomymi odwiedza akwen.
Nie miałam zbyt wielkich oczekiwań w stosunku co do tej produkcji, gdyż z reguły zdecydowana większość filmów o rekinach jest w najlepszym razie wątpliwa. Jednak pomyślałam sobie czemu nie? Dobry czy zły, na pewno nie będzie tragiczny. Ha! Dużo się nie pomyliłam! Gdybym miała w skrócie streścić jego fabułę, brzmiało by to mniej więcej tak: czwórka bohaterów płynie żaglówką na imprezę z okazji urodzin Liu Yiran, która jest kuzynką doktor Shen. Solenizantka zabiera ze sobą swojego chłopaka Zhou Tianminga. Ten jednak okazuje się na tyle chamski, że planuje podczas urodzin zerwać z dziewczyną, a co gorsza, na imprezę zabiera ze sobą swoją szefową Wen Di, która ewidentnie mu się podoba. Na skutek kłótni, wszyscy lądują w wodzie, kiedy pojawia się rekin. Nie mogąc wrócić na żaglówkę (idiota Zhou nie spuścił drabinki), płyną do opuszczonej łódki wiosłowej. Teraz wszystko leci w ekspresowym tempie: Yiran zostaje szybko zjedzona poza ekranem. Zaraz potem jest jakiś dialog, który wyjaśnia, dlaczego szefowa została zaproszona i utwierdzamy się w przekonaniu, że ten typ jest prawdziwym chamidłem. On też na szczęście zostaje szybko zjedzony. Potem szefowa pokazuje swoją wrażliwą stronę i staje się współczująca, by niedługo potem zostać zjedzoną. Na koniec pani doktor zabija rekina. Koniec filmu.
Nie dowierzając w to, co obejrzałam, poszperałam trochę w necie i udało mi się natrafić na informację, że film ten powstał dla chińskiej telewizji i chyba całe szczęście, bo ten nudny gniot trwa zaledwie sześćdziesiąt dziewięć minut. Ja już po piętnastu minutach wiedziałam, że mam do czynienia z jednym z najgorszych filmów o atakach zwierząt, jakie widziałam do tej pory. Niewygodne efekty specjalne i niezwykle irytujące postacie sprawiły, że zdecydowanie kibicowałam rekinowi. Na szczęście po śmierci swoich współtowarzyszy podróży, doktor Shen ląduje na pokładzie boi, która okazuje się dość dobrze zaopatrzona. Jest tam woda pitna, pistolet sygnałowy i kanister z benzyną. Jak to potencjalnie może być przydatne? Z pewnością dodaje naszej bohaterce nieco odwagi, ale marne to pocieszenie, bo nasz przerośnięty bohater rekin ma niesamowitą umiejętność wykonywania gimnastycznych skoków ponad powierzchnię wody, co stwarza olbrzymie zagrożenie dla walczącej o życie Shen.
Skłamałabym, gdybym stwierdziła jednoznacznie, że film ten jest totalnie beznadziejny. Otóż nie. Druga połowa filmu rozwija się prawie bez dialogów, chociaż trochę za dużo czerpie ze 183 metrów strachu. Mimo to reżyser wykonuje dobrą robotę, szczególnie w scenach nocnych. Są one przerażające, ale nie pogrążają wszystkiego w mroku, niemal ciemności, a reżyser wyciąga jak najwięcej z chwiejnych efektów. Tyle dobrego...
Film jest bardzo powolny. Napięcia jakiegokolwiek tu brak, ponieważ zawsze wiemy, kiedy rekina nadpływa, aby zaatakować. Twórcy (świadomie bądź też nie) sugerują widzowi również, który z bohaterów będzie następnym kąskiem dla rekina. Jeśli dorzucimy do tego nudne i przydługie dialogi, które chyba miały wydłużyć czas trwania filmu, to otrzymujemy całkiem skuteczne lekarstwo na bezsenność. Efekty CGI są mizerne i bardzo oszczędne. Nie wiem, być może to efekt jakiejś cenzury w Chinach, ale nie jestem tego pewna. W każdym bądź razie krwi tu naprawdę niewiele, jak na film o ataku rekina.
No cóż, odnoszę wrażenie, że film ten byłby o wiele lepszy, gdyby twórcy dali nam historię samotnej pani doktor, rzuconej gdzieś na środek oceanu od samego początku i pozwolili, aby cała rzecz rozgrywała się bez słów i retrospekcji. To mogłoby to być naprawdę przełomowe dzieło, a nie tylko mała jego część.
MOJA OCENA:
👹👹👹 3/10
Reżyseria:
Zhaosheng Huang
Scenariusz:
Posong Wang
Rok produkcji:
2021
Obsada:
Chloe Zhao
Tao Huang
Hong Shuang
Xie Yiqing
Shuang Hong
Katarina Mahan
4 komentarze:
Zakładam, że gniot jakich mało, więc normalnie bym sobie darował, ale chyba dla czystej radochy sobie obejrzę, żeby się pośmiać :D
Totalna szmira, na którą nie warto tracić czasu. Wczoraj na Filmaxie leciał podobnego pokroju film ,,Rekin mutant'' czy jakoś tak. Co to był za shit. Nie wiem, albo Chińczycy specjalnie kręcą takie tragikomedie z rekinami albo ich kino grozy totalnie spadło na psy.
Myślę, że Chińczycy tego typu filmów nie traktują jako filmów grozy, bo te potrafią stworzyć naprawdę klimatyczne, jak chchociażby dwie części ,,Bunshinsaba". Widzowie też raczej powinni do nich podejść z lekkim przymrużeniem oka. 😉
Ja wiem, że tego rodzaju filmach rekiny są zazwyczaj CGI, ale to co tu zobaczylem to jakaś totalna szmira. Ten rekin wyglądał jak gumowy. Nie polecam tego filmu. Zdecydowanie nie obejrzałbym tego filmu ponownie. Obsada, wykonała dobrą robotę, chociaż osobiście nie widzę tu zbyt wiele „aktorstwa”, ale aktorzy dali z siebie wszystko.
Prześlij komentarz