sobota, 6 października 2018

Bhoot (aka Ghost House/Ghost); Indie

Jakoś nigdy nie miałam przekonania do Bollywood. Z reguły filmy, jak filmy i kinematografia z każdego kraju ma swój urok, ale dla mnie zazwyczaj produkcje typu ''hindi'' były: po pierwsze: zbyt kolorowe, po drugie: zbyt rozśpiewane. Już zupełną nowością jest dla mnie kino grozy z tego zakątka Azji. Moje zapoznanie się z grozą bollywoodzką nie wypadło dobrze. Pierwszy filma jaki obejrzałam z tego gatunku, wywołał raczej niezły ubaw, niż jakikolwiek dreszczyk grozy...
Po kiepskim Duchu Aatma przyszła kolej na Bhoot w reżyserii Rama Gopal Varma i tu...miłe zaskoczenie...


Akcja całego filmu ma miejsce w Bombaju, gdzie młode małżeństwo - Vishal i Swati kupują piękny apartament na 12 piętrze w wieżowcu. Jednakże mieszkanie to ma straszliwą przeszłość: chodzą słuchy, że poprzednia właścicielka - Manjeet popełniła w nim samobójstwo skacząc z balkonu.
Vishal nie wierzący w przesądy nie przejmuje się tymi informacjami i ignoruje całą historię. Jednak Swati już pierwszego dnia ich pobytu w nowym mieszkaniu odczuwa coś, czego nie jest w stanie racjonalnie wyjaśnić. Niedługo potem ich życie zamienia się w koszmar.


To co mnie naprawdę miło zaskoczyło w całej produkcji, to bez wątpienia jej tajemniczy i mroczny klimat. Nie mamy tu wesołych przyśpiewek i egzotycznych tańców, jak to miało miejsce w Duchu Aatma, który poprzez ten ''zabieg'' bardzo stracił na wartości. Zamiast tego, mamy tu przerażającą historię opętania młodej kobiety przez ducha byłej lokatorki, która pragnie zemsty za doznane za życia krzywdy. Pojawia się nawet duch małego chłopca, który co jakiś czas przemyka w kącie ekranu. Nie przypomina Wam to czegoś?

Bhoot to nie jest typowa produkcja rodem z Bollywood. Bliżej mu do japońskich, koreańskich czy tajskich horrorów, gdzie główną bohaterką jest właśnie mściwy duch kobiety. Tu jednak nie występuje ona bezpośrednio jako upiór, co ma z reguły miejsce w produkcjach japońskich czy koreańskich, ale za pośrednictwem ciała kobiety, w którą wchodzi - szuka zemsty.
Dodatkowo reżyser za pomocą muzyki, którą słyszymy w tle - buduje niepokojący nastrój i niemal czujemy złowrogą atmosferę.
W odróżnieniu od innych filmów Bollywood, intymność pomiędzy parą jest bardzo dojrzała.

Film ten jest na tyle ciekawy i niesamowity, że nie przeszkadza nawet jego długość, czyli 113 minut. Nawet tego nie odczujemy, a cały seans minie nam dosłownie ''jak z bata strzelił''.

Duży plus także za aktorstwo, a zwłaszcza brawa należą się Urmili Matondkar, która wcieliła się w postać Swati. Sceny, kiedy władzę nad jej ciałem przejmuje duch Manjeet, robią duże wrażenie.

W skrócie: Bhoot jest atmosferyczny, upiorny i bezkrwawy. Z pewnością nie można przejść koło filmu obojętnie, bo strata byłaby duża. Polecam seans z czystym sumieniem, także tym, którzy tak jak ja, nie przepadają za hinduską kinematografią.

MOJA OCENA:
👹👹👹👹👹👹 6/10

Reżyseria:
Ram Gopal Varma

Scenariusz:
Lalit Marathe
Sameer Sharma

Rok produkcji:
2003

Obsada:
Nana Patekar
Urmila Matondkar
Peeya Rai Chowdhary
Master Akshit
Lalit Marathe
Amar Talwar
Ajay Devgan
Rekha
Victor Banerjee
Tanuja
Seema Biswas
Vijay Raaz
Rajpal Yadav
Fardeen Khan
Sabir Masani


3 komentarze:

Piotr Grotkowski pisze...

Muszę przyznać, że średnio podoba mi się ta indyjska wersja ,,Egzorcysty''

Deicide666 pisze...

Momentami nawet nieco klimatyczny, ale niestety niektóre sceny straaasznie przedłużone, co mi się nie podobało. Za duży minus uważam także kopiowanie elementów zarówno z ,,Egzorcysty'', jak i ,,Ju-On'' (mały chłopiec).

Adrian Manilski pisze...

Nie. Co jak co, ale indyjska groza jakoś mnie do siebie nie przekonuje. Te wszystkie tańce i śpiewy - zupełnie nie pasują do gatunku jakim jest horror, więc akurat tu mogliby się powstrzymać od tych potańcówek.