wtorek, 9 października 2018

Long khong (aka Art of the Devil 2); Tajlandia

Kiedy w 2004 roku Tajowie pokazali swój brutalny Khon len khong (''Art of the Devil'') wielu było zaszokowanych brutalnymi scenami i całą historią, inni zaś - zwłaszcza fani horroru azjatyckiego piali z zachwytu, że oto Azjaci pokazali się z innej strony i udowodnili, że dają sobie świetnie radę w horrorze z innego gatunku. Nie było tu już mowy o długowłosej zjawie w białej sukni, a strach siali zwykli, realni ludzie, w głowach których zrodziło się zło i wszechogarniająca chęć zemsty.
Jest to film o tyle ciekawy, że po pierwsze - ukazuje bardzo ciekawą historię, po drugie - ma niesamowity klimat, który zwali nas z nów, a po trzecie - po raz kolejny miażdżą sceny gore, których tu jest całe multum.

 Sześcioro przyjaciół z gimnazjum spotyka się ponownie po dwóch latach od ukończenia studiów. Wybierają się w podróż w głąb dżungli. Jednak wkrótce po wizycie u dawnej nauczycielki, każdy z nich zaczyna ginąć w dość makabrycznych okolicznościach. Wszystko wskazuje na przekleństwo czarnej magii.
Niestety ucieczka z otoczonej bagnami dżungli wcale nie jest taka łatwa i młodzi ludzie powoli zaczynają popadać w obłęd.


Przede wszystkim na początku zauważę, że są dwie rzeczy, jakie wyróżniają tą część od części poprzedniej. Po pierwsze - już na początku filmu widzimy, że nie będzie to opera mydlana, której doświadczyliśmy w Art of the Devil. Druga rzeczą są brutalne i krwawe sceny gore, o czym informuje nas wydawca już na okładce z filmu. To się zgadza. Już pierwsza scena śmierci z udziałem jednego z uczestników wyprawy wgniata nas w ziemię. Jest makabryczna i niejeden mało odporny widz już po tym nacisnąłby przycisk ''Stop''.
Dalej, każdy kolejny plakat promujący film, zawiera obrazy, które faktycznie ujrzymy w scenach. Zaznamy tu wielkiej ilości tortur, o czym ''informował'' nas trailer. Niektóre sceny można przyrównać do tych, jakie mieliśmy okazję oglądać w filmach takich jak: Saw czy Hostel.

Jest tu krew! Dużo krwi!!! Jak sam reżyser stwierdził, jego głównym celem w filmie było pokazanie olbrzymiej ilości brutalnych tortur oraz krwi. Zabierając się do oglądania Art of the Devil 2, trzeba się  przygotować na dość nietypową tajską kuchnię, zmieszaną z ludzkim ciałem: wywar z ludzkiego mięsa, twarz pieczona na piecu, dieta z surowego mięsa (zarówno ludzkiego, jak i zwierzęcego). Ludzkie paznokcie w zupie robią naprawdę powalające wrażenie i zapewne wielu to odrzuci od tej produkcji, ale warto zauważyć, że już niejednokrotnie tajskie kino grozy serwowało nam maximum extreme.
Co jest ważne także w tym filmie: poznamy dość nieortodoksyjne metody nauczania, jakie stosują nauczyciele, co pod względem brutalności będzie dorównywało tym, znanym z Korei Południowej.
Będziemy mieli także okazję poznać nowe metody zemsty stosowane pod czujnym okiem starych mędrców. Po prostu poznamy całą masę nieznanych nam na Zachodzie praktyk wywodzących się z innych kultur.

Przechodząc jednak do fabuły: jest ona ciekawa i na swój sposób oryginalna, ponieważ dotyczy zemsty pewnej pani nauczycielki, którą kilka lat temu znieważyli uczniowie. Spowodowali oni, że kobieta straciła reputację w środowisku pedagogicznym, co ją załamało.
Po kilku latach od tego wydarzenia chęć zemsty jest równie silna, jak kiedyś i kobieta postanawia pomścić swoje krzywdy korzystając z tajników czarnej magii.
Tematyka ta nie jest niczym nowym w tajskim kinie grozy, ale tu pokazana jest w całej okazałości.

Powiem od razu - widzowie o słabych nerwach oraz osoby, których widok rozrywanego ludzkiego ciała oraz robactwa odrzuca, nie mają czego szukać w tej produkcji i lepiej po ten tytuł nie chwytać. Jednak osoby lubujące w filmach gore, którym tematyka sadyzmu i brutalności nie jest obca, będą zachwycone.
Może początkowe minuty filmu będą nieco powiewały nudą, to jednak już pierwsza śmierć jednego z bohaterów postawi nas na równe nogi.

MOJA OCENA:
👹👹👹👹👹👹👹👹 8/10


Reżyseria:
Ronin Team
Kongkiat Khomsiri
Pasith Buranajan

Scenariusz:
Kongkiat Khomsiri
Yosapong Polsap

Rok produkcji:
2005

Obsada:
Napakpapha Nakprasitte
Hataiwan Ngamsukonpusit
Akarin Siwapornpitak
Chanida Suriyakompon
Namo Tongkumnerd
Pavarit Wongpanitch
Korakot Woramusik


Brak komentarzy: