piątek, 5 października 2018

Phairii phinaat paa mawrana (aka Vengeance/Siły ciemności); Tajlandia

Film ten trochę mnie zaskoczył, gdyż zarówno okładka jak i szczątkowy opis fabuły, na który natrafiłam całkiem niedawno, bardziej przywodził na myśl jakiś monster movie, a mając na uwadze fakt, że dzieło Pleo Sirisuwana widnieje w Internecie jako horror, to miałam prawo myśleć właśnie tak, a nie inaczej. 
Kiedy usiadłam wygodnie w fotelu z słuchawkami na uszach i zaczęłam brnąć coraz bardziej w tą niemalże bajkową historię, szybko pojęłam, że w zasadzie mamy tu połączenie trzech gatunków filmowych: fantasy z kinem akcji oraz horrorem. Powiem szczerze, że takie połączenie nieszczególnie do gustu mi przypadło, a mając w pamięci inny tajski film o podobnej tematyce - Opapatika (aka Demon Warriors; 2007), byłam zniechęcona. 
Połączenia fantasy z horrorem jeszcze jestem w stanie zrozumieć, ale nie pojmuję dlaczego Tajowie tak chętnie do tak pięknego gatunku filmowego jakim jest fantasy czy horror, dołączają sceny akcji? Przecież to psuje kompletnie wszystko: skoro jest mroczna dżungla pełna dziwacznych stworzeń i równie tajemniczych mieszkańców wioski, po jakiego grzyba ładować tam popisowe sceny strzelanin? Nie wiem, nie rozumiem i już nawet zrozumieć chyba nie chcę.

Z więzienia o zaostrzonym rygorze ucieka grupa groźnych przestępców. Aby ukryć się przed ścigającą ich grupą policjantów, więźniowie ukrywają się w starej dżungli na granicy z Birmą. Nie wiedzą nawet na jak wielkie niebezpieczeństwo w ten sposób się narazili: ten prastary las zamieszkany jest bowiem przez złowrogie bestie, które bezlitośnie mordują każdego, kogo napotkają na swojej drodze. 

Jeszcze przed seansem, zainteresowana postanowiłam rzucić okiem na opinie innych kinomanów i powiem Wam szczerze, że popełniłam błąd. Tajska produkcja fantasy/horror (załóżmy, że do takiego gatunku będę ją przypisywać), otrzymała bardzo kiepskie noty od wielu widzów, którzy z filmem się zapoznali. I tu się postawię tym wielu zacnym ,,krytykom'', którzy zmieszali ten film z błotem, bo że niby ,,w nim to same bajki'' i ,,fajny, ale dla 6-letnich dzieci, które pewnie po nim spać nie mogą''... Ok moi drodzy, więc sprawa wygląda następująco: jak wspomniałam - Siły ciemności to połączenie kina fantasy z horrorem (z dużym jednak naciskiem na to pierwsze), więc pierwsze pytanie brzmi: czego możemy się spodziewać po filmach fantasy, jak nie właśnie bajkowatości w postaci dziwacznych stworów czy postaci. Tu mamy to wszystko, dzięki czemu obraz Sirisuwana wpisuje się w panteon tego gatunku doskonale. Drugie moje pytanie brzmi: czy w horrorach nie mają prawa występować zmutowane węże, roje zabójczych szerszeni czy też ponętnych wampirzyc? Toż to postacie rodem z filmów grozy! Więc na jaką jasną cholerę się czepiać, skoro nie ma podstaw, żeby się czepiać. Kolejnym niezbyt trafionym stwierdzeniem jest to, że film ten rzekomo ma być fajny dla 6-letnich dzieci. Doprawdy? Daję sobie rękę uciąć, że wiele scen z tego filmu, przeraziłoby 6-letniego dzieciaka tak skutecznie, że przez dobry tydzień spałby w jednym łóżku z rodzicami. Więc i tu - jak dla mnie - argument przeciw temu filmowi jest kompletnie nietrafiony.
Dobra, to teraz przejdę do konkretów, bo wielu zapyta, dlaczego film ten mi się spodobał? Spodobał mi się już z tego względu, że to kino fantasy, które ja uwielbiam. Hołduję temu gatunkowi filmowemu już od wielu wielu lat i niezależnie od tego czy w filmach będą smoki czy przerośnięte gady - fantasy ma swój urok i BAJKOWY klimat, który mnie do siebie przyciąga jak magnes. Tak też się stało w tym wypadku, gdzie z pewnością przyciągnęła mnie już sama sceneria - piękne krajobrazy tajskiej dżungli, dzikie i niezbadane rejony, które mogą zamieszkiwać najróżniejsze stworzenia. To robi wrażenie i działa na wyobraźnię widza. Na moją zadziałało, bo już jak tylko zobaczyłam zielone połacie wielkich starych drzew, w głowie pojawiło się pytanie: co też może kryć ten tajemniczy las? Ano kryje niejedno.
Pierwszymi złowrogimi stworzeniami, które napotykają na swej drodze bohaterowie, to rój morderczo wściekłych szerszeni, które w przeciągu kilkunastu sekund potrafią dorosłego człowieka przeobrazić w...szkielet. Atak wygląda efektownie i sami mamy ochotę spierniczać gdzie pieprz rośnie... Trochę przypomniał mi się film Mordercze pszczoły (aka Killer Bees!) z 2002 roku, z tym, że tu atak wyglądał o niebo lepiej.
Kolejne stworzenia są już nieco bardziej fantastyczne, jak na przykład żyjące w drzewach małe krokodyle, których agresywność wcale nie jest adekwatna do ich rozmiarów. Jako, że nasi bohaterowie natrafiają na ludzi mieszkających w lesie, ci zaznajamiają ich z kolejnymi niebezpieczeństwami czyhającymi w gęstwinach. Dowiadujemy się o istnieniu olbrzymiego węża czy też wampirzyc, które zresztą mają w zwyczaju uśmiercać mężczyzn w trakcie kopulacji, wysysając z nich całą energię życiową. Co ciekawe, wcale nie robią tego za pomocą swoich kłów.
Postaci fantastycznych jest tu całkiem sporo, bo okazuje się, że mieszkańcy wioski, do której zostają wprowadzeni policjanci z towarzyszącymi im bandziorami też nie są zwykłymi ludźmi. Wiele lat temu zostali przeklęci i odtąd każdej nocy przy pełni księżyca zamieniają się w bestie: wampiry czy latające demoniczne stwory...dla każdego coś miłego.

Ogólnie akcja przebiega całkiem sprawnie i ja podczas seansu nie doświadczyłam uczucia nudy. Cała historia została ukazana ciekawie, a wydarzenia rozgrywane są płynnie. Jedyne, na co mogłabym tu ponarzekać i co też uczynię, to głupie zachowanie bohaterów, a zwłaszcza policjantów (dlaczego mnie to nie dziwi  ;) ). Nie dość, że jeden z nich pada ofiarą roznegliżowanych wampirzyc, gdyż ewidentnie ,,myślał nie głową, a rozporkiem'' (stwierdził to jeden z bohaterów), co świadczy o jego zupełnym braku zdrowego rozsądku i odpowiedzialności, to dodatkowo w momencie, kiedy napotykają dwójkę zbiegłych więźniów, mimo iż mają przewagę liczebną i więcej broni, dają się obezwładnić. Również w momencie kiedy przywódca więźniów zaczyna się bić z kapitanem Wutem, większość policjantów nie robi zupełnie nic, mimo iż są na muszce tylko jednego z bandziorów. To ma być policja! No proszę...bez jaj...
No i nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała o tym, o czym napisałam na początku - akcji. Bójka jak bójka, to zdarza się wszystkim, ale dlaczego władowano tam sceny z bronią palną! Nie, nie i jeszcze raz nie! Takie połączenie do mnie nie przemawia. Chyba, że...twórcy chcieli stworzyć coś na wzór Jurrasic Park, wtedy jestem w stanie zrozumieć, ale nic nie ma o tym wspomniane, więc drogi panie Sirisuwan - albo tworzymy fantasy/horror albo kino akcji, bo jedno z drugim gryzie się niemiłosiernie.

Film obfituje w efekty specjalne i CGI. Jak one wypadają w poszczególnych scenach? Prawdą jest, że wypadają różnie. W scenie z małymi krokodylami, które schodzą z drzewa i atakują niczego nieświadomych ludzi, efekty te wypadają nadzwyczaj dobrze. CGI w tym momencie pięknie wkomponowuje się w całą akcję z tymi małymi krwiożerczymi gadami. Aż miło się ogląda. Jednak już nieco gorzej wygląda to w scenach z udziałem gigantycznego węża. Animacja nie wygląda tu przekonująco i poszczególne sceny nieraz wywołają uśmiech. No ale cóż...nie można mieć wszystkiego. Może budżet nie pozwolił już w tym momencie twórcom na efektowne i bardziej realistyczne pokazanie tego przerośniętego gada, dlatego też wygląda jak wygląda. Mi jednak nie przeszkadzało to aż nazbyt. Podobała mi się także scena z wampirzycami, które powoli wyłaniały się z mroku lasu, aby pochwycić jednego z bohaterów. Muszę przyznać, że te upiorne niewiasty wyglądają tu całkiem okazale.

Samego horroru bardzo tu mało, bo żadnego wyjadacza filmowej makabry nie zadowoli kilka krwawych scen, obraz wampirzyc czy innych dziwnych potworów. Tu trzeba się nastawić bardziej na kino fantasy. Jednak jeśli jesteście miłośnikami i jednego i drugiego, a do tego ,,trawicie'' tajskie kino, to sądzę, że powinniście się z tym filmem zapoznać. Oczywiście plakat wygląda na tyle efektownie, że z pewnością przyciągnie wielu tych, których seans rozczaruje, ale przecież ,,nie ocenia się książki po okładce'', więc nie sugerujcie się baśniowym plakatem, który serwuje efektownego wielkiego węża, a chwytajcie za film i potem sami oceńcie, czy było warto.

PS. Zastanawia mnie jeszcze jedno: tytuł filmu, a raczej jego tłumaczenie. W języku angielskim został przetłumaczony jako ,,Zemsta'', a w Polsce pojawił się pod tytułem ,,Siły ciemności''. Ciekawe...

MOJA OCENA:
👹👹👹👹👹👹👹 7/10

Reżyseria:
Pleo Sirisuwan

Scenariusz:
Pleo Sirisuwan
Kullachat Jitcajonwanich

Rok produkcji:
2006

Obsada:
Watchara Tangkaprasert
Chalad Na Songkhla
Chirapat Wongpaisanlux
Tho Hanudomlad
Nattaree Wiboonlert
Nattanun Jantarawetch
Puchong Pompanao
Pumrin Junjit
Sayun Somkuan
Pharueng Yangyuen
Panom Sirisuwan
Patcharapol Dussadeeartnarong
Phiboon Thaihuan




3 komentarze:

Adam Mielewczyk pisze...

Jako film fantasy, film sprawdza się stuprocentowo, ale jako horror już nie bardzo, choć wampirzyce są niczego sobie ;)

haruka pisze...

Nie powiem, że się nie wynudziłam, ale ogólnie nie jest też jakoś tragicznie. Widziałam gorsze filmy.

KuliK pisze...

Fajny film. Całkiem przyjemnie się oglądało :)