wtorek, 16 stycznia 2024

?: A Question Mark (aka ?: Znak zapytania); Indie

 

Horrorów spod znaku found footage mamy już dziś na pęczki. Mają one swoich zagorzałych zwolenników, jak i przeciwników, jednak nie da się ukryć, że ten gatunek filmów grozy zdobył tak dużą popularność, że dziś niemalże każdy kraj chce mieć swój horror paradokumentalny. Co by nie być gorszym, także film indyjski postanowił iść z duchem czasu i umieścić w swoich szeregach horror pokroju osławionego i dziś już kultowego Blair Witch Project z 1999 roku. A gdyby dodać do niego totalną klasykę w postaci Egzorcysty (1973 r.) - to musi być coś! No cóż, w założeniu dwóch panów: Allysona Patela i Yasha Dave'a, którzy ów film stworzyli, zapewne tak właśnie miało być, ale...coś poszło grubo nie tak i zamiast przerażającego filmu grozy, dostajemy tak naprawdę dłużące się i nużące wypociny garstki amatorskich aktorów, którzy próbują rozegrać jakieś dramatyczne sceny grozy, ale niestety jedynie na dramacie się kończy...na dramatycznej próbie ukazania strachu, przerażenia i napięcia. 


Grupa studentów podczas wakacyjnej wycieczki ląduje w ustronnym miejscu, a dokładniej starym domu gdzieś pośrodku lasu. Dom należy do rodziny jednego z przyjaciół, który twierdzi, że okolica jest nawiedzona. Młodzi ludzie zafascynowani historią o nawiedzonym lesie, postanawiają nakręcić krótkometrażowy horror w tym właśnie miejscu. Wkrótce okazuje się, że wszystkie drogi ucieczki są eliminowane, gdy znika kluczyk od samochodu. Uwięzieni na obcym terytorium nie mają innego wyjścia, jak tylko stawić czoła horrorowi.

Niech Was nie dziwi ten znak zapytania na początku tytułu - to nie żaden błąd czy literówka. ,,?'', tak właśnie ma się nazywać ten film. Po części ma to sens, ponieważ wszystko tu: od obsady, przez ekipę po tożsamość ducha w tym horrorze pozostają nieznane. Jak wspomniałam na wstępie, jedyne, co jest tu do zidentyfikowania (gdy zapoznamy się z fabułą), to fakt, że jest on pochodną popularnego Blair Witch Project. W rzeczywistości sukces tego filmu stworzył gatunek filmowy, który potem został kontynuowany w wielu produkcjach, jak Paranormal Activity (seria filmowa od 2007-2021) i jego indyjski spin-off zatytułowany Ragini MMS (2011). W 2010 roku powstała też japońska wersja, zatytułowana Paranormal Activity 2: Tokyo Night w reżyserii Toshikazu Nagae. ?: A Question Mark wszystko łączy w jedno i choć czerpie całymi garściami z wielu podobnych filmów, to jednak ma swojego ,,własnego'' ducha. 

Chociaż młody duet reżyserski Allison Patel i Yash Dave mógł nie zrobić nic innowacyjnego (i nie zrobił) lub przełomowego w zakresie redefinicji gatunku, to przynajmniej został jemu wierny. Przez cały czas trwania filmu, rozgrywające się wydarzenia widzimy z perspektywy nakręconego materiału wideo, który jest nagrywany przez bohaterów. Wszyscy początkowo świetnie się bawią i są pełni entuzjazmu na nagranie krótkometrażowego filmu grozy: pomysł jest, sceneria także, obsada w pełni, więc nic, tylko zabierać się do roboty. Młodzież dodatkowo nakręca się opowieściami o duchach, które opowiadane są przy ognisku i dodatkowo podsycane sporą ilością alkoholu. Z dnia na dzień jednak zaczyna się robić coraz dziwniej i zaczynają mieć miejsce niewyjaśnione zdarzenia: a to nie wiadomo skąd pojawia się połamane drzewo, które ląduje na bramie wjazdowej do posesji, a którego nikt sobie szybciej nie przypomina, w domu słychać jakieś stuki i inne niezidentyfikowane hałasy, a dodatkowo co poniektórzy są atakowani przez niewidzialną siłę. Czarę goryczy przelewa zniknięcie kluczyków od samochodu - jedynego transportu potrzebnego do ucieczki. Jakby tego było mało, jedna z dziewcząt zaczyna się dziwnie zachowywać, wykazując typowe objawy opętania...

W tym momencie powinno się robić już naprawdę strasznie, ale niestety tak nie jest. Początkowo film zapowiadał się naprawdę całkiem dobrze. Duże wrażenie zrobiła na mnie scena ze znalezioną w lesie lalką (nie cierpię lalek), którą grupa postanawia pochować. Robią jej prowizoryczny ,,pogrzeb'' świetnie się przy tym bawiąc. Nie jest im jednak do śmiechu, kiedy po jakimś czasie będąc już w domu, w jednym z pomieszczeń dostrzegają...ów lalkę. Przyznam, że ciarki mi po plecach przeszły. Niestety okazało się, że to jedyny moment, kiedy jeszcze jako tako się przestraszymy. Potem już nie będzie miało miejsce nic podobnego. Jedyne co odczujemy to nuda i poirytowanie zachowaniem głupkowatych bohaterów, którzy zaczną latać po domu jak szaleni, kłócić się między sobą i wrzeszczeć. Ja rozumiem, że taki ,,zabieg'' miał może i na uwadze ukazanie paniki wywołanej niewyjaśnionymi zdarzeniami, ale na dłuższą metę zaczęło to koszmarnie irytować i po prostu odechciewało się już oglądać. Dodatkowo, druga połowa filmu rozgrywa się w większości w nocy i tak naprawdę gó...(guzik) widać, a jako że jest to found footage, to obraz lata nam przed oczami w zawrotnym tempie. Oczopląs murowany...

Szacun dla reżyserów, że zrobili co mogli, aby wyglądało to na prawdziwy materiał z odnalezionej kamery: film nie ma żadnych napisów początkowych ani końcowych. Nie ma absolutnie żadnego tła, a efekty dźwiękowe ograniczają się do rzeczywistych wydarzeń z horroru. Poza kilkoma drobnymi przeskokami, większość sekwencji rozgrywa się w czasie rzeczywistym, aby wzbogacić wrażenia. Kiedyś spotkałam się ze stwierdzeniem, że zaletą filmów found footage jest to, że nigdy nie wymaga się wyjaśnienia tożsamości ducha, a dzięki temu twórcy mogą wygodnie uniknąć wszelkich informacji o duchu lub jego pochodzeniu. Nie do końca się z tym zgodzę. W Blair Witch Project wiedzieliśmy, że za wszystkim stoi złowroga wiedźma z Blair. W Paranormal Activity chodzi o ducha, który opętuje domowników, a w singapurskim Haunted Changi (2010) straszyły duchy zamordowanych więźniów i japońskich żołnierzy. Przykładów można mnożyć. W ?: A Question Mark niestety nie wiemy kto lub co straszy: duch czy demon? Co tam się właściwie dzieje i jaka jest historia tego miejsca? Czy nawiedzona jest cała okolica czy tylko dom? Nie wiemy nic. Struktura filmu jest taka, że wymaga bardziej scenorysu, niż samego scenariusza. Grupa pierwotnie przyjechała, aby nakręcić film projektowy, a praktycznie nie ma na ten temat żadnego materiału filmowego. Większość czasu wykonawczego dotyczy ich rzeczywistych interakcji poza filmem projektowym. 

Główną wadą tego filmu jest to, że nie wykracza poza przewidywalność swojego gatunku. Nie tworzy niczego nowego. Powiela to, co doskonale już znamy, a ponieważ już początkowe założenie filmu jest takie, że film jest materiałem znalezionym na odnalezionej kamerze, od samego początku zdajemy sobie sprawę, że wszyscy członkowie obsady umrą. Ich aspiracje naukowe nie wnoszą niczego do narracji. Sceny grozy...jak wspomniałam - ciężko cokolwiek o nich napisać. Nie przeraziła mnie opętana dziewczyna, nie przeraziły mnie sceny z niezidentyfikowanymi hałasami, nie przeraziły mnie nocne nagrania kamery, na których...nic nie widać. 

Na pewno jest to film mocno niedopracowany. Nie pozostawia po sobie niczego w naszej pamięci i zapewne (a przynajmniej dla mnie) jest to film na raz. Obejrzałam, już zapomniałam i drugi raz nie chwycę. 

MOJA OCENA:
👹👹👹 3/10

Reżyseria:
Allyson Patel
Yash Dave

Scenariusz:
Allyson Patel
Yash Dave

Rok produkcji:
2012

Obsada:
Muntazir Ahmad
Kiran Bhatia
Yaman Chatwal
Maanvi Gagroo
Chirag Jain
Akhlaque Chan
Sonam Mukherjee
Varun Thakura


3 komentarze:

John W. Gacy pisze...

Nic strasznego, ale szczerze mówiąc, prawdziwą przeszkodą była niewiedza, co się do cholery dzieje, poza tym, że ci ludzie mieszkali w domu na wsi i kręcili film w ramach swojego ostatniego projektu uniwersyteckiego i zaczęły się dziać złe rzeczy.

Deicide666 pisze...

Przez większą cześć filmu jest ciemno i zupełnie nic.nie widać co dzieje się na ekranie. Możemy się jedynie domyślać. Pomysł na film może i był dobry, choć nie nowy, ale wykonanie techniczne po prostu fatalne.

Klaudiusz pisze...

Film taki sobie. Już pomijam fakt że guzik widać z powodu panujących na ekranie ciemności, ale historia po prostu oklepana i mało interesująca. Taki trochę indyjski ,,Blair Witch Project''.