wtorek, 23 października 2018

Onna kyuketsuki (aka The Lady Vampire); Japonia

W Japonii stosunkowo rzadko mamy do czynienia z wampirycznym horrorem. Owszem, istnieje kilka nielicznych tytułów, które zwracają naszą uwagę, ale niestety dzieło Nakagawa Nobuo - pomimo, że wampiryczne, do najlepszych nie należy. To jakby rozpoczęta opowieść o wampirze, która urywa się w połowie i w zasadzie dowiadujemy się niewiele. No, ba...nawet nie ma punktu zaczepienia, aby filmem zainteresować się na dłużej. Ktoś zapyta: No jak to? Przecież to produkcja zrealizowana przez Nakagawe i nie może być źle. Owszem jest źle i to bardzo. Nie ma tu zmiłuj się...

Film rozpoczyna scena miłego przyjęcia urodzinowego, gdzie gospodyni kaleczy się w palec nożem podczas krojenia tortu. Wszystko rozgrywa się w przecudnej scenerii, przywodzącej na myśl gotycką budowlę. Dom jest duży i imponujący, toteż pojawia się w nim sporo gości oraz spóźniony narzeczony ów solenizantki. Dwaj lokaje odkrywają w jednym z pokoi kobietę, która nie wiadomo skąd się w nim pojawiła. W tym samym czasie w domu gasną światła.
Takenaka był dawno temu właścicielem posiadłości, w której zamieszkiwał z księżniczką Christian. Kobieta jednak popełniła samobójstwo i od tego czasu Takenaka wędruje, malując najróżniejsze krajobrazy poszukując idealnej kobiety do swoich obrazów.
Pewnego dnia pan Matsumura wraz ze swoją żoną Miwako przybywają na wyspę Kyushu, na której przebywa także Takenaka. Ten widząc kobietę natychmiast dostrzega w niej wręcz żywe podobieństwo do jego ukochanej księżniczki i proponuje kobiecie, aby ta pozowała mu pół nago do jego obrazu. W zamian obiecuje jej nieśmiertelność...


Po części widać nawiązania do tradycyjnej historii o księciu Drakuli, ale tak naprawdę to nie bardzo wiem, do czego nawiązuje The Lady Vampire? Odnajdziemy tu naprawdę bardzo mało wiernych odniesień do tradycyjnych podań o legendarnym wampirze. Sama fabuła - bardzo innowacyjna nie wiadomo czemu ma służyć, bo wydaje się, że nie służy niczemu.
Mam wrażenie, że sam reżyser nie bardzo wiedział, jaką postać chce stworzyć (jeśli chodzi o wampira). To bohater, który sam nie wie czego chce: nie wiemy czy szuka on kobiety, aby - jak w tradycyjnej powieści - związać się z nią na wieki, czy tylko po to, aby uwiecznić ją na swoim obrazie. Jeśli to drugie, to pojawia się pytanie po co? Stworzenie takiego dzieła malarskiego niczemu nie służy i wydaje się zupełnie pozbawionym sensu zamysłem reżysera.
Sam wampir, czyli Takenaka - jak na wampira przystało - odziewa się w elegancką czarną pelerynę i...nosi modne okulary przeciwsłoneczne, ale niby po raz kolejny po co, skoro światło słoneczne mu nie straszne? Dodatkowo jednym z ciekawych i niestety pozbawionych logiki aspektów jest fakt, że nasz wampir mieszka w jaskini z małym karłem, mięśniakiem o zdaje się mózgu wielkości orzecha i starszą kobietą - wiedźmą. Dziwne ''właściwości'' posiada ten nasz wampir, gdyż oto, aby przemienić się w okrutną bestię, potrzebuje - niczym wilkołak - księżyca, który nawet nie musi świecić w pełni.

Film zdaje się uderzać w problematykę chrześcijaństwa w Japonii, gdzie zainteresowanie tą religią zaczęło przejawiać się pod koniec lat 50-tych. Liniowa fabuła raczej skupia się na brutalnym stłumieniu chrześcijaństwa w Kraju Kwitnącej Wiśni. Pojawia się w filmie wiele scen retrospekcyjnych, które trącą o tą problematykę.
Sceny końcowe w jaskini na kolana nie powalają i widać, ogromne niedopracowanie. Niektórzy nawet twierdzą, że jest tak źle, iż film ten nie powinien ujrzeć światła dziennego, ale no cóż - jako pasjonatka azjatyckiego kina, wolałabym mieć jednak wgląd we wszystko, niezależnie od tego czy jest ok czy raczej ''be''.
Jeśli się nie mylę to jest to w ogóle pierwszy japoński film o wampirach, przez co fani gatunku mają do niego sentyment. Nie miałabym nic przeciwko, gdyby Japończycy stworzyli odrębną historię, a nie wzorowali się na filmach europejskich, bo w tym wypadku naprawdę kiepsko wyszło. W rzeczywistości bardzo sobie cenię kino wampiryczne, ale The Lady Vampire to tak naprawdę zbiór pozbawionych sensu i logiki scen, pod które podpięto motyw księcia Drakuli.
Nie wiem...dla mnie film powinien być...bardziej japoński. Bez nawiązywania do chrześcijaństwa, bez okularów przeciwsłonecznych, bez drakulopodobnej peleryny i wielu innych aspektów rodem z kina europejskiego.

MOJA OCENA:
👹👹👹👹👹👹 6/10


Reżyseria:
Nobuo Nakagawa

Scenariusz:
Katsuyoshi Nakatsu
Shin Nakazawa
Sotoo Tachibana

Rok produkcji:
1959

Obsada:
Shigeru Amachi
Keinosuke Wada
Junko Ikeuchi
Torahiko Nakamura
Hiroshi Sugi
Den Kunikata
Masao Takematsu
Yôko Mihara


Brak komentarzy: