wtorek, 30 października 2018

The Unborn (aka Nienarodzony); Tajlandia

No, w końcu się zabrałam za filmy, które memu sercu są najbliższe, czyli azjatyckie. Ostatnio z braku czasu oraz nowych materiałów (czyt. filmów) do opisania miałam naprawdę niewiele, stąd tak długa przerwa w jakichkolwiek dostarczanych na stronę ''nowościach'', ale jak widzę dalsza część grona redaktorskiego nie próżnuje i strona nie zamarła w bezruchu zupełnie.
Wczoraj wieczorem na pierwszy ogień poszły dwa filmy. Pierwszym z nich był nieco ''oszukany'' I Can't Think Straight z 2007 roku, a drugim tajski The Unborn (2003). Dlaczego I Can't Think Straight dostał miano ''oszukanego''? Bo tak naprawdę nie jest to w pełni produkcja Bollywood, a film brytyjski, który wyreżyserowała Shamim Sarif, a i aktorzy są hinduskiego pochodzenia (Lisa Ray, Sheetal Sheth). Tak więc seans taki całkiem ''hindi'' nie był. Jednak The Unborn to tajska groza z prawdziwego zdarzenia i właśnie ten film dziś będę chciała nieco przybliżyć.


Por to młoda i atrakcyjna dziewczyna pracująca za barem w jednej z dyskotek. Którejś nocy zostaje jednak brutalnie pobita i niemal zamordowana, kiedy sprawca nieprzytomną wrzuca do jeziora. Odratowana, trafia do szpitala, gdzie dowiaduje się, że jest w ciąży. Niemal już pierwszej nocy Por doświadcza przerażającej wizji młodej kobiety. Z czasem widzenia przybierają na sile i dziewczyna orientuje się, że duch zmarłej ewidentnie czegoś oczekuje. Por wraz z przyjaciółką i dziennikarzem zaczynają prowadzić własne śledztwo, aby wyjaśnić przyczynę pojawiania się upiora.

Mniej więcej od lat 90-tych ubiegłego wieku dało się zauważyć w Tajlandii znaczny wzrost produkcji grozy. Przyciągnęło to nie tylko filmowców z rodzimego kraju, ale także tych spoza granic, do których należeli chociażby bracia Pang. Taki boom horrorów spowodował, że kolejni twórcy czerpali inspiracje od swoich starszych kolegów po fachu i jednym z nich by twórca The Unborn - Bhandit Thongdee, który swoją produkcję oparł na fascynacji japońskim kinem grozy. Jednak oglądając wspomniany obraz, nie można się oprzeć wrażeniu, że Thongdee nawiązuje poniekąd do stylu wspomnianych braci Pang.
Scenariusz filmu luźno opiera się na klasycznych opowiadaniach o duchach, gdzie nasza główna bohaterka musi odnaleźć odpowiedź i rozwiązać tajemnicę pojawiającej się zjawy. Widz zaznajomiony z azjatyckim kinem grozy nie będzie chyba zaskoczony, jak przyznam, że za wszystkim będzie stało makabryczne morderstwo na niewinnej kobiecie, której - jakby tego było mało - odebrano płód. Reżyser powoli i stopniowo rysuje nam obraz całej historii i dyskretnie wprowadza w tajemnicę, którą jak najszybciej chcemy rozwikłać. Całość jest zrobiona tak płynnie i sprawnie, że niemal sami czujemy się tak, jakbyśmy uczestniczyli w prowadzonym przez bohaterów śledztwie. Dodatkowo Bhandit Thongdee nie zapomina o atmosferze grozy i wplata całkiem ciekawie  przerażające sceny ducha kobiety, który prześladuje naszą bohaterkę. Uwierzcie, ale momentami włos naprawdę się jeżył na głowie...

Jeśli chodzi o stronę wizualną, to The Unborn wypada zaskakująco dobrze. Zarówno pod względem całościowego obrazu jak i efektów specjalnych (mamy tu całkiem przyzwoite połączenie tradycyjnych efektów z CG). Oprócz tego pokazano, że wcale nie trzeba ich stosować nagminnie, aby seans okazał się udany. Oczywiście da się odczuć niekiedy ponury klimat filmu, ale z drugiej strony pojawia się nowoczesność i to ona właśnie sprawia, że na myśl zaraz nam przychodzi The Eye (2002) braci Pang. Plusem obrazu jest też miejsce akcji, czyli szpital, w którym rozgrywa się większość przerażających wydarzeń. Szpital, to miejsce specyficzne, które niejednego napawa grozą, a jak wiadomo - z racji umieralności pacjentów - niejednokrotnie dostaje status miejsca nawiedzonego. W filmie Thongdee sprawdza się to w stu procentach.
Na uwagę zasługuje też aktorstwo. Widać, że aktorzy - choć młodzi - profesjonalnie podeszli do swojej pracy, czego efektem jest stworzenie postaci wiarygodnych i wzbudzających naszą sympatię. Intira Jaroenpura, która wcieliła się w postać Por naprawdę zasługuje na duże uznanie. Znakomicie nakreśliła nam sylwetkę ''zagubionej dziewczyny'', która z buntowniczki - na skutek nadnaturalnych wydarzeń - zmienia się w troskliwą i opiekuńczą matkę. Także całej reszcie obsady należą się brawa.

Czy mogę się do czegoś przyczepić? Owszem, a będzie to przede wszystkim brak oryginalności i co gorsza film nie robi nic, aby to zmienić. The Unborn nie jest filmem lepszym, ani gorszym od setek innych, które na przestrzeni ostatnich lat ukazały się w Tajlandii. Jest to obraz ciekawy, ale nie na tyle, aby wybić się gdzieś poza granice kraju i wypłynąć ''na szerokie wody'' chociażby na Zachodzie. Fani azjatyckiego horroru znajdą tu coś dla siebie, ale niestety nie będzie to nic, co zaskoczy. Jako horror spełnia swoje zadanie stuprocentowo, ale czy to trochę nie za mało? Szkoda, bo widać, że zarówno reżyser, jak i aktorzy mają w sobie olbrzymi potencjał i byłoby stratą to zaprzepaścić.

MOJA OCENA:
👹👹👹👹👹👹👹 7/10


Reżyseria:
Bhandit Thongdee

Scenariusz:
Bhandit Thongdee

Rok produkcji:
2003/2004

Obsada:
Intira Jaroenpura
Prangthong Changthom
Karunpon Thieansuwan
Aranya Namwong
Voravit Keawpet
Wannakit Sirioput
Kuensit Suwanwatthakee
Intra Werawattanachai


Brak komentarzy: