Pełna sprzecznych odczuć zasiadłam w końcu do seansu.
Od razu zacznę od tego, że dla mnie to jeden z ciekawszych horrorów pochodzących z Tajlandii. Faktycznie widać duże podobieństwo do horrorów z Japonii czy Korei, ale mi to w ogóle nie przeszkadzało. Film Nasrona Panuangkasiri posiada odrębną fabułę i jedyne co może go przybliżać do w/w filmów, to oczywiście postać ducha, ale to już chyba nikogo zdziwić nie powinno, wszak niejedna identyczna niemal zjawa pojawia się w niemal każdym azjatyckim straszaku.
Główna bohaterka filmu - Kaew zaprzyjaźnia się z dzieckiem, które nazywa Little Sister. Trzeba przyznać, że Little Sister jest tu postacią dwuznaczną. Początkowo przypomina zwykłą małą dziewczynkę, która wędruje po korytarzach bloku, w którym Kaew mieszka. Pod koniec filmu jednak orientujemy się, że przecież jest coś nie tak. Każda kolejna scena uświadamia nas, że jest to postać nadprzyrodzona i raczej daleko jej do słodkiej, niewinnej dziewczynki.
Gdyby na tym skupiła się główna fabuła filmu, byłoby całkiem ok, ale niestety - z niewiadomych chyba nikomu przyczyn - reżyser ''wkręcił'' tam także motyw rywalizacji dziewczyn o względy przystojnego, ale jakże ograniczonego Karu. Sceny, które właśnie ukazują nam wszystkich bohaterów z Karu w roli głównej są po prostu marne i głupie. Dziewczyny zachowują się jak totalne idiotki (niestety w świecie realnym takie zachowanie niektórych pań, to nic nowego) i aż dziw bierze, że bohaterki, które przecież nie zachowują się tak przez większość filmu, w obliczu adoracji przez dającego zresztą wiele do życzenia chłoptasia, dostają takiego bzika. Kiepska sprawa i przyznam szczerze, że popsuło mi to całą zabawę z filmu, bo gdyby pozostać jedynie przy postaci Kaew - Little Sister, byłoby naprawdę dużo lepiej.
Nie będę także ukrywała, że groza stoi tu na niskim poziomie, ale wybaczam, bo fabułą nadrabia (pomijając powyższy wątek z Karu). Podobał mi się za to motyw przemiany Little Sister: początkowo miła i przyjazna, z czasem staje się zaborcza i nawet niebezpieczna. Zwłaszcza, gdy widzi iż jej dotychczasowy obiekt uczuć przelewa swoje zainteresowanie na inne osoby.
Film ciekawy i godny uwagi, choć ja niestety trafiłam na koszmarną kopię, gdzie niekiedy obraz sobie, a głos sobie... No i jeszcze jeden szkopuł...nie wiem, czy tylko ja odniosłam takie wrażenie, ale mi się film momentami strasznie dłużył. Pomijając jednak te drobne (?) wpadki - chwytajcie śmiało.
MOJA OCENA:
👹👹👹👹👹👹👹 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz