niedziela, 10 grudnia 2023

Lampor: Keranda Terbang (aka Lampor: The Flying Casket/Lampor: The Flying Coffin/Lampor: Latająca trumna); Indonezja

 

Indonezja ostatnimi czasy przyzwyczaiła nas do całkiem dobrego kina grozy, które od czasu do czasu serwuje miłośnikom azjatyckiego horroru. Reżyserzy tacy jak: Joko Anwar czy Timo Tjahjanto potrafią stworzyć obrazy, które na długo, długo zostaną w naszej pamięci. Guntur Soeharjanto jest kolejnym prężnie działającym na rynku indonezyjskiego filmu reżyserem, który jednak nie specjalizuje się w gatunku, jakim jest horror. Dotychczasowa jego praca skupiała się głównie na tworzeniu komedii i romansów. Można zatem rzec, że Lampor: The Flying Casket jest poniekąd jego horrorowym debiutem. Mimo, iż film ten nie zalicza się do najwybitniejszych obrazów grozy, to praca nad najróżniejszymi maszkarami chyba przypadła do gustu Soeharjanto, gdyż dwa lata po ukazaniu się Lampor... w roku 2021, indonezyjski reżyser nakręcił drugą część horroru Makmum (nad pierwszą częścią w 2019 roku pracował Hadrah Daeng Ratu). Na tym jednak się kończy podróż naszego reżysera w świat grozy i nadprzyrodzonych stworzeń, które przepełniają indonezyjski folklor, choć nie wykluczone oczywiście, że jeszcze dane nam będzie coś ciekawego zobaczyć. 


Edwin i Netta wraz z dwójką swoich dzieci; Adamem i Sekarem, odwiedzają rodzinną wioskę Netty w Temanggung. Kobieta jednak nie jest zbyt dobrze przyjęta w rodzinnej miejscowości, gdyż jej mieszkańcy uważają, że Netta jest winna pojawieniu się w okolicy Lampora - demona zabijającego ludzi, który pojawia się zawsze z trumną. 

Tajemnicza latająca trumna, której przybyciu towarzyszą głośne, nieharmonijne okrzyki niewidzialnych istot terroryzuje wioskę po zmroku. Ludzie nazywają latającego ducha Lampor - endemiczny ponury żniwiarz, który porywa i groteskowo morduje ludzi. W pewnych rejonach Indonezji, gdzie wiara w jego istnienie jest bardzo silna, istnieje przekonanie, że aby nie dać się złapać Lamporowi należy przestrzegać dwóch zasad: po pierwsze - trzymać się z daleka od wszelkiego rodzaju światła po zmroku, a po drugie - nie patrzeć. Dopóki ten stwór nie widzi człowieka, a człowiek nie widzi jego, powinien być bezpieczny. 

Na ten film natrafiłam zupełnym przypadkiem, ale jako że tytuł był mi nieznany, to oczywiście nie mogłam go pominąć i tak czym prędzej zasiadłam do seansu wieczorową porą. Wcześniej jednak zaczerpnęłam nieco informacji na temat tytułowego Lampora, żeby wiedzieć mniej więcej czego się spodziewać. Wydarzenia w filmie inspirowane są przerażającym folklorem, który do dziś spędza sen z powiek mieszkańcom Jawy Środkowej. To w moim odczuciu dodatkowo podniosło walory tego horroru, ale niestety bardzo szybko okazało się, że nie tego się spodziewałam. Już niemalże na samym początku dostrzegamy, że film Guntura Soeharjanto oferuje tylko tanie, oklepane emocje. Być może to za sprawą tego, że jak wspomniałam - Lampor... jest horrorowym debiutem indonezyjskiego reżysera, przez co zabrakło pewności siebie. Efektem tego jest natychmiastowa pogoń za łatwym przerażeniem widza (a raczej próbą przerażenia), co sprawia, że film bardzo szybko staje się po prostu nudny i mało ciekawy. Jego głównym mankamentem jest to, że absolutnie nie przechodzi wszystkich podstawowych testów horroru: nie ma budowania i stopniowego wzrastania napięcia, nie ma charakterystyki głównych bohaterów, a co najgorsze - nie ma również jakiegokolwiek wglądu w to, co najważniejsze - samego demona Lampor, który pojawia się tak naprawdę w filmie dość sporadycznie. Soeharjanto ucieka się do najprostszych i najtańszych chwytów, które całościowo wypadają naprawdę mizernie. 

Nie dość, że sama historia jest dość oszczędnie przedstawiona, to jeszcze samych scen grozy też tu jak na lekarstwo. Nie oczekujcie jakiś efektownych scen grozy z udziałem demona oraz efektownych scen śmierci, gdzie krew leje się strumieniami. Tego indonezyjski reżyser nam to zdecydowanie zaoszczędził, co stawia Lampora... w gronie niezwykle słabych horrorów wśród najnowszych obrazów Anwara czy Tjahjanto. Mimo, że historia ma olbrzymi potencjał, to jednak w ogólnej prezentacji brakuje suspensu, szoku i atmosfery.

Niekiedy odnosiłam wrażenie, że scenariusz bardziej przypomina melodramat. Elementem rodzinnego dramatu jest tu Netta i Edwin. Widzimy, że Netta jest kochającą, ale jednocześnie stanowczą matką i nie chce rozpieszczać swojego dziecka, zaś Edwin chce się poświęcić Lamporowi, aby jego dzieci były bezpieczne. W tym filmie postać ojca dominuje w walce o dzieci. Dodatkowo - co potrafi skutecznie zepsuć już i tak denerwujący niekiedy seans - bohaterowie bardzo często zachowują się nielogicznie, co można wytłumaczyć w chwilach nagłego strachu czy stresu, ale tutaj oni zachowują się tak nawet wtedy, kiedy nie mają ku temu wyraźnych powodów. 

Film ma otwarte zakończenie. Główny konflikt, który niby zostaje zakończony, nie rozwiązuje terroru Lampora w wiosce, a jednym z ciekawszych ,,zabiegów'' jest ukazanie prawdziwych historii ludzi, którzy padli ofiarą Lampora. 

Reasumując: Lampor: Kerang Terbang ma wszystkie niezbędne materiały do stworzenia przerażającego horroru, który mógł być naprawdę znakomitym filmem grozy. Materiał filmowy pokazujący prawdziwe wydarzenia z udziałem demona, udowadnia, jak wstrząsające mogą być te materiały, a jednak Lampor... jest horrorem nijakim i jestem niemalże pewna, że ten tytuł nikomu w pamięci nie zostanie na dłużej.

MOJA OCENA:
👹👹👹 3/10

Reżyseria:
Guntur Soeharjanto

Scenariusz:
Alim Sudio

Rok produkcji:
2019

Obsada:
Adinia Wirasti
Dion Wiyoko
Nova Eliza
Rendra Bagus Pamungkas
Annisa Hertami
Dian Sidik
Unique Priscilla
Mathias Muchus
Stefhani Zamora Husen
Arnold Leonard
Landung Simatupang
Bimasena Prisai Susilo
Angelia Livie
Shofia Shireen
Djenar Maesa Ayu


5 komentarzy:

Marcin Holoubek pisze...

Jak można było tak skopać jedną z najpopularniejszych historii grozy z indonezyjskiego folkloru, która autentycznie przeraża mieszkańców Indonezji w wielu jej zakątkach i wierzą oni szczerze w tego ducha. Potencjał był naprawdę olbrzymi, a wyszło bardzo mizernie. Szkoda.

Butcher666 pisze...

Najgorszym mankamentem tego filmu jest to, że strasznie się ciągnie, co po krótkiej chwili wywołuje po prostu znużenie. Ogólnie bardzo lubię indonezyjskie horrory, ale ten mnie w ogóle nie przekonał. Mało ciekawy, mało straszny, a na dodatek postać ducha wygląda jak z bajki dla dzieci.

Bartek Skolimowski pisze...

Nędzny ten film. Naprawdę miernota.

Anonimowy pisze...

Film taki sobie. Jakiegoś wielkiego wrażenia na mnie nie zrobił

Baster86 pisze...

prosty schemat, liniowa fabuła brak treści i formy