środa, 2 października 2024

The Lake (aka Potwór z jeziora); Tajlandia/Chiny

Nie ukrywam, że bardzo lubię gatunek grozy, jakim jest kaijū, czy też z angielskiego monster movie. Mimo, iż nie wszyscy zaliczają ten podgatunek do horroru, to jednak bez wątpienia są to filmy, w których głównymi bohaterami są nieznane, a przede wszystkim niebezpieczne dla człowieka zwierzęta, do których powstania (lub też mutacji) bardzo często przyczynia się człowiek, który na potęgę testuje różnego rodzaju bronie czy też zanieczyszcza środowisko naturalne najróżniejszymi substancjami chemicznymi. Tak też powstał najsłynniejszy potwór - Godzilla, który urósł do ponad 100-metrowej wysokości na skutek napromieniowania jaj waranów podczas prób nuklearnych prowadzonych na Pacyfiku. W koreańskim The Host Bonga Joon-ho, potwór powstaje na skutek wylania toksycznych substancji przez wojskowych do pobliskiej rzeki, która zostaje skażona. Potwór atakuje ludzi, itp, itd...
Kiedy tylko trafiła do mnie informacja, że oto pojawił się nowy monster movie i do tego azjatycki, to nie mogłam ukryć zachwytu. Film dość szybko był w zasięgu polskiego widza, więc jak tylko miałam okazję, to zasiadłam do seansu...

Kiedy tajemniczy potwór wyłania się z rzeki Mekong i atakuje Bueng Kan, odcina ludzi od świata zewnętrznego. Urzędnicy i ludzie w okolicy, w tym chińscy naukowcy, którzy przypadkowo przybyli, aby prowadzić badania w Tajlandii, muszą zmobilizować wszystkie siły, aby złapać tego niebezpiecznego potwora, zanim będzie za późno.

Ten tajski horror ma wszystkie tradycyjne motywy, których można się spodziewać od filmu tego pokroju: jest policjant z buntowniczą i obojętną córką, bez czego żaden film gatunkowy nie może się obejść. Jest też dramat rodzinny, który chyba wysuwa się tu na plan pierwszy, ale trudno to jednoznacznie stwierdzić. Jest też dobrze zaprezentowany potwór, jednak jego obecność przejawia się głównie w godzinach nocnych i w strugach ulewnego deszczu, przez co wszystko dość skutecznie maskuje jego wygląd, a zatem wszelkie ograniczenia w efektach CGI. Nie powiem jednak, że nie wygląda efektownie (może trochę i kiczowato niekiedy), ale na pewno jest dobrze zaprojektowany - na tyle, by różnić się od innych znanych nam potworów Dalekiego Wschodu. 
Na uwagę bez wątpienia zasługuje początek filmu, który całkiem fajnie i ciekawie otwiera całość fabuły i przygotowuje do pierwszego pojawienia się potwora, a następnie uruchamia całą historię. Niestety nasz zachwyt bardzo szybko przyćmiewa wiele wątków i problemów, jakie wysuwają się na pierwszy plan w filmie Thongkhama. Otóż przede wszystkim mdłe postacie i ich bezsensowny dramat. Tak naprawdę to nawet nie bardzo wiadomo, kto jest tu głównym bohaterem (oprócz potwora) i chyba nawet sami twórcy tego nie za bardzo wiedzieli. Kiedy już myślimy, że wiemy o co chodzi i kto gra ,,główne skrzypce'', to wszystko trafia szlag, gdyż wątek się urywa, a bohaterowie znikają z ekranu na kilkadziesiąt minut. Film przez ten czas ukazuje nam za to kolejny wątek, z kolejnymi bohaterami, przez co widz czuje się zdezorientowany. Na dodatek ani postacie ani ich historie nie potrafią na długo przyciągnąć uwagi widza, przez co stają się nudne i mało ciekawe. 

W filmach monser movie istnieje delikatna równowaga, którą czasami można dostrzec, mając świadomość tego, co było już we wcześniejszych filmach, ale jednocześnie nie zawsze jesteśmy w stanie ją dostrzec, mając na uwadze, że w danym momencie ogląda się film, który jakoby miał utrzeć nowe szlaki pod dany gatunek. Nie w tym wypadku. The Lake ,,nurkuje'' nogami do przodu, jeśli chodzi o ujawnienie bestii. Nie ma tu żadnych półprzebłysków, reżyserzy Lee Thongkham i Aqing Xu mają zamiar rzucić na ekran tyle potwora, ile pozwoli im budżet, co oznacza, że ​​dostajemy ujęcie od góry do dołu w ciągu pierwszych minut. To dziwna decyzja, biorąc pod uwagę ograniczenia finansowe oznaczające, że późniejsze sceny są kręcone w sposób, który ukrywa stworzenie, ale jest to zgodne z powierzchowną naturą filmu. Gryzie się to jednak z późniejszymi elementami fabuły, gdyż potem widzimy ukrywanie potwora za wszelką cenę i widzimy go w poszczególnych scenach raptem kilka sekund, a i wtedy nie jest ciekawie: kamera się trzęsie niemiłosiernie, rozmazuje potwora w tle, częściowo poza ekranem, twórcy używają irytującego obiektywu, który rozmazuje 80% ekranu. Zupełnie tak, jakby się wstydzili tego, co sami stworzyli. Zupełnie niepotrzebnie, bo jak dla mnie potwór wyglądał całkiem spoko, a tak dostajemy jedynie szaleńczy atak i ucieczkę przez bagna, który rozmywa akcję, aby zamaskować niedociągnięcia CGI. Warto tu też nadmienić, że w filmie istnieje kilka wariantów potwora: raz goni bohaterów potwór podobny do piekielnego psa, coś na podobieństwo Demogorgona, który wyłapuje ludzi, gdy uciekają. Drugim zaś wariantem jest znacznie większa bestia, której pościgi za samochodami przypominają sceny z Parku Jurajskiego Spielberga. Druga wersja potwora jest znacznie bardziej atrakcyjniejsza. 

The Lake jest solidnym - pod względem technicznym - kaijū. Jest dobrze nakręcony i ma naprawdę niczego sobie efekty CGI. Dużym problemem jest jednak to, że film powiela utarte schematy, nie wnosi niczego nowego, a jednocześnie nie oferuje nam wystarczająco dużo potwornej akcji, abyśmy mogli przymknąć oko na niedociągnięcia w fabule. Prawdziwego potwora nie widać przez dłuższy czas. Zamiast tego widzimy tylko wiele skutków ataku.
Ostatecznie The Lake sprawia wrażenie czegoś wyrwanego z wyobraźni dzieciaka. Podstawowy wątek potwora przepuszczony przez pryzmat zmian klimatycznych, katastrofy ekologicznej i kogoś, kto oglądał Park Jurajski i The Host milion razy.
Zakończenie prawdopodobnie ma na celu przygotowanie kontynuacji, ale pożyjemy - zobaczymy.

MOJA OCENA:

👹👹👹👹👹 5/10

Reżyseria:
Lee Thongkham
Aqing Xu

Scenariusz:
Lee Thongkham

Rok produkcji:
2022

Obsada:
Chakrit Boonkeaw
Naiyana Bumee
Wanmai Chatborirak
Palita Chueasawathee
Wang Dongping
Lamyai Haithongkham
Zang Jinsheng
Su Jack
Chartchai Ketnust
Sompong Kunaprathom
Sushar Manaying
Manatsanan Keyata
Chananchida Pandee
Nuttawut Nakpan
Vithaya Pansringarm
Xu Qian
Nopparit Phongkhana
Ounruan Rachote


2 komentarze:

Martyna Kazimierczak pisze...

Efektowny film. Nie porywający, ale efektowny. Po samym potworze nie spodziewałam się niczego szczególnego, ale było ok. Ofiar też było dużo. Dwoje dzieci w samochodzie, podczas gdy potwór je badał, a jajo było wyjęte prosto z Parku Jurajskiego. Były też fragmenty, a także ludzie, którzy nie wnieśli żadnej wartości do filmu. Jednak CGI było całkiem niezłe! Daję mu 6 w skali od 1 do 10.

Piotr pisze...

Nie oglądałem. Dzięki za namiary.