wtorek, 2 października 2018

Chung Sang 3D (aka Chong Sheng 3D/The Second Coming 3D); Hongkong/Singapur/Tajwan

Opętania to temat w horrorach, który bardzo lubię. Wszystko się oczywiście zaczęło od obrazoburczego Egzorcysty Williama Friedkina (1973 r.), który nie tylko na mnie wywarł piorunujące wrażenie, ale na każdym odbiorcy, który miał okazję się z filmem zapoznać. Trzeba jednak przyznać, że w dobie całej masy komputerowych efektów, jakie stosuje się we współczesnych filmach, obecne produkcje grozy, traktujące o wszelkiej maści opętaniach są już nieco przesadzone, a co gorsza - nawet nie robią takiego wrażenia, jak film z 1973 roku, gdyż na skutek wspomnianych efektów komputerowych, całość nie wygląda zbyt naturalnie i przede wszystkim mało przekonująco. Tak ma się rzecz z zachodnimi produkcjami, czego doskonałym przykładem mogą być chociażby takie horrory, jak: Exorcismus: Opętanie Amy Evans (reż. Manuel Carballo; 2010 r.), Grace: Opętanie (reż. Jeff Chan; 2014 r.) czy też The Exorcism of Molly Hartley (reż. Steven R. Monroe; 2015 r.). Wszystkie akurat tu trzy wymienione przeze mnie horrory o opętaniu nie różnią się zbytnio od siebie i można by rzec - napisać - zrobione są ,,na jedno kopyto''. 
Dziś chciałabym Wam zaprezentować kolejny horror o tematyce opętania, jednak tym razem nie będę się rozwodzić nad zachodnimi produkcjami, a temat będzie dotyczył hongkondzkiej produkcji grozy w reżyserii Tin Chi Ng oraz Hermana Yau. 

Rodzina Chen wiedzie spokojne i dostatnie życie. Mają dwójkę wspaniałych dzieci - studiującego medycynę syna Sunna oraz nastoletnią, nie sprawiającą żadnych problemów córkę Lucy. Któregoś dnia jednak, ich dotychczas spokojne życie ulega zmianie: podczas swojego urodzinowego przyjęcia, Lucy wpada w histerię twierdząc, że widzi w torcie mnóstwo robaków, których nikt z zebranych oczywiście nie widzi. Od tego czasu, zachowanie nastolatki diametralnie się zmienia, a jej zachowanie i czyny stają się nieobliczalne...

Azjatycka groza może się pochwalić kilkoma całkiem ciekawymi produkcjami, których głównym wątkiem jest opętanie. Takimi horrorami są na przykład tajlandzki P (aka The Possessed) z 2005 roku w reżyserii Paula Spuriera czy koreański Geom-eun sa-je-deul (aka The Priests) z 2015 roku w reżyserii Jae-hyeon Janga, zawierającego dodatkowo elementy humorystyczne. Jak do tej pory nie natrafiłam na ,,skośnooki'' horror o interesującej mnie tematyce, który by mnie w jakiś odrzucający sposób poraził.
The Second Coming jest próbą powrotu hongkondzkiego kina grozy do łask, gdyż od czasów Ebola Syndrome (1996 r.) dosłownie na palcach jednej ręki można wymienić godne uwagi tytuły, jakie pojawiły się z Pachnącego Portu.

Siłą napędową filmu jest postać Tin Chi Ng - scenarzysty i współreżysera tego horroru, który nadał tej historii odpowiedniego tempa akcji.
Kiedy szukałam tego filmu i poniekąd chcąc - nie chcąc, zapoznałam się z kilkoma opiniami na temat tego horroru, zauważyłam że opinie są bardzo różne. Jedni krytykowali film za płytką, banalną fabułę, inni za zero strachu i napięcia, a jeszcze inni za kiczowate efekty i niezrozumienie fabuły. Szczerze powiedziawszy, z żadnym z powyższych zgodzić się nie mogę, aczkolwiek nie będę negować, bo jak wiadomo - o gustach się nie dyskutuje, więc zdaję sobie sprawę z tego, że jednym film się spodoba, a inni będą kręcić nosem. Taka to już kolej rzeczy z każdym filmem. Osobiście jednak przyznam, że dla mnie film  jest całkiem dobry. Przede wszystkim nie jest to jedynie płytki horror o opętaniu nastolatki przez nienarodzonego brata bliźniaka, ale też dramatyczna historia rodziny Chen, którą poznajemy od samego początku, a początki wcale nie są takie łatwe, gdyż okazuje się, że nasza młoda bohaterka Lucy została poczęta na skutek gwałtu. W tym czasie rodzina borykała się z trudną sytuacją materialną i mając już wówczas 5-letniego syna, nie była w stanie wyżywić kolejnego członka rodziny. Chociaż tak naprawdę głowa rodziny - Ming Chen - mając w pamięci fakt, że Lucy została poczęta w skutek gwałtu, nigdy nie traktował jej jak swojej córki i odnosił się do niej z dużym dystansem, co wcale nie dziwi. Bardzo widocznie rzutuje to na relacjach obu bohaterów w późniejszych oglądanych wydarzeniach. Lucy doskonale wyczuwa niechęć ojca, a w momencie, kiedy kontrolę nad jej zachowaniem przejmuje zamordowany jeszcze przed porodem brat bliźniak, mężczyzna znajduje się w śmiertelnym niebezpieczeństwie.

Nie mogę napisać, że film w jakiś sposób nas zaskoczy, bo wówczas bym skłamała. Fabuła jest na tyle przewidywalna, że od razu mniej więcej będziemy wiedzieli, z czym mamy tu tak naprawdę do czynienia. Początkowe sceny z usuwaniem przez główną bohaterkę ciąży dają do myślenia w późniejszym czasie i gdy tylko Lucy zaczyna się zachowywać nienaturalnie, miewając coraz częściej napady agresji oraz przerażające omamy, domyślamy się już właściwie ,,co w trawie piszczy''. Wszystko to za sprawą banalnego zdawać by się mogło znaleziska - małego słoika zakopanego pod wielkim drzewem, który Lucy odkopuje i zabiera do domu. Kiedy dziewczyna odkręca znalezisko, wylatuje z niego owad przypominający motyla, który od tej pory będzie często pojawiał się w towarzystwie rodziny Chen. Od tej też chwili zachowanie nastolatki ulega drastycznej zmianie. Aby ratować córkę pani Chen prosi o pomoc znaną egzorcystkę, która postanawia przeprowadzić rytuał oczyszczania.
No cóż...wszystko tu jest dobrze nam znane i jakieś oklepane. Rozgrywane wydarzenia aż za często pojawiają się na ekranie w wielu podobnych produkcjach i sam temat z duchem rodzeństwa - bliźniaka też nie jest jakoś nad wyraz oryginalny. Wszystko to sprawia, że The Second Coming jest horrorem dość przeciętnym, ale jednak potrafi sobą zainteresować. Pomijając już mankamenty w postaci przewidywalności czy braku oryginalności, ma kilka ciekawych scen, które nawet mi się spodobały. Dotyczy to głównie scen, w których pojawia się duch. Nie, nie spodziewajcie się zmory na wzór Sadako/Kayako, bo takiego tu nie ujrzycie. Będzie to przerażająca mara nagiego, łysego i pokrwawionego chłopca, który ewidentnie żywi urazę do Lucy.

The Second Coming nie jest też horrorem, który nas szalenie przerazi. Owszem, ma kilka krwawych scen i sekwencji przy których włos na głowie się zjeży, ale strachu wielkiego raczej tu nie doświadczymy. Szkoda, bo przez to stawia to hongkoński horror w szeregu ,,przeciętniaków'', które się obejrzy i szybko zapomni.
Od strony technicznej jest nie najgorzej. Oświetlenie, cienie oraz cała otoczka wizualna filmu jest na całkiem przyzwoitym poziomie. W początkowych scenach, kiedy widzimy rodzinę Chen borykającą się z ubóstwem, ich mieszkanie przypomina brudną norę: ponurą i obskurną. Doskonale odzwierciedla ona ówczesną biedę bohaterów. Ogólnie rzecz ujmując, zarówno początkowa, jak i późniejsza sceneria jest jak najbardziej adekwatna do oglądanych wydarzeń i sytuacji, jakie napotykają członkowie rodziny Chen.
Dodatkowym ,,smaczkiem'' jest też element 3D, który w niektórych scenach wygląda naprawdę całkiem fajnie.

The Second Coming - jak wspomniałam - jest horrorem dobrym pomimo swoich wad, które jawią się w całej okazałości. Wiem, wielu powie, że to nudy i nic ciekawego, a i też mało strasznego. Może i tak, ale z pewnością warto choć na chwilę poświęcić mu swój czas, bo przecież takie połączenie ghost story z dramatem zawsze przyciąga jak magnes. Kilka scen zasługuje na uwagę i zakończenie też zaskakuje, dając odbiorcy możliwość pogawędzenia o finale tej dramatycznej historii.

PS. Jako ciekawostkę dodam, że według informacji, jakie można znaleźć w sieci, film ten inspirowany jest prawdziwymi wydarzeniami, Ile w tym prawdy? Tego nie wiem...

MOJA OCENA:
👹👹👹👹👹👹👹 7/10

Reżyseria:
Tin Chi Ng
Herman Yau

Scenariusz:
Tin Chi Ng

Rok produkcji:
2014

Obsada:
Joey Leong
Donald Li
Maggie Siu
Kenny Wong
Yat-long Li
Cindy Sin Yee Wong
Tak-Bun Wong


5 komentarzy:

duraq pisze...

Bardzo fajny horror i nie mam się do czego przyczepić. Scena ze śmiercią psa jest mocna, a plusem jest też sam duch. Wbrew temu, co serwuje o filmie portal beznadziejny Filmweb, horror ten mi się bardzo podobał i nie znajduję tu jakiś wielkich minusów. :)

RadLit pisze...

Szczerze powiedziawszy to nie znam za dobrze kina hongkondzkiego, a horrorów też specjalnie nie mogę jakoś skojarzyć. Opinie na temat filmu są bardzo zróżnicowane, więc raczej jak go znajdę podejdę do niego z otwartym umysłem, aby sobie wypracować o nim opinię. Dzięki za reckę.

Adrian Manilski pisze...

Hm, mam mieszane uczucia co do tego filmu. Z jednej strony historia sama w sobie nie jest zła i zdawać by się mogło, że fabuła jest ciekawa, ale z drugiej strony podczas seansu jakoś specjalnie nie przykuło to wszystko mojej uwagi.
Na pewno trzeba go oglądać ze zrozumieniem, gdyż w przeciwnym razie całkowicie nie będziemy wiedzieć o co chodzi. Finał można by interpretować na różne sposoby i to jest największym plusem tego horroru.

Martyna Kazimierczak pisze...

Że niby film na faktach? Hm, to ciekawe...
Co do samego filmu, to nie ma co się za dużo nad nim rozwodzić - jest dobry i tyle (piszę to krótko po seansie). Niektóre momenty potrafią nawet przestraszyć. Atmosfera i napięcie budowane są stopniowo, więc nie jest tak źle.

Anonimowy pisze...

Jest to dobry horror z dość dramatyczną historią. Nie ma co ukrywać, że azjatyckie horrory potrafią budować napięcie, a nie jak te amerykańskie gnioty robione na jedno kopyto. Polecam :)