wtorek, 23 października 2018

P (aka The Possessed/Ona pragnie twego ciała); Tajlandia

No cóż - początek był taki, że spojrzałam na tytuł i pomyślałam co to ma być za cudo, którego tytuł właściwie niewiele mi mówi? Angielskie tłumaczenie pozwoliło stwierdzić, że rzecz się będzie miała w temacie opętania, no ale ba...ile to już rzekomo wspaniałych horrorów o opętaniu się ukazało, a tak naprawdę były jednymi wielkimi klapami. W wypadku tajskiego P rzecz się miała zgoła troszkę inaczej. 
Tajskie kino grozy niejednokrotnie mnie już zaskakiwało. Zazwyczaj była to fabuła, efekty specjalne bądź gore...makabryczne wydarzenia. Ta produkcja również zaskakuje i z pewnością spodoba się męskiej części publiczności, gdyż oto mamy okazję podziwiać piękne kobiety w niesamowicie zmysłowym tańcu...

Osiemnastoletnia Dau mieszka w małej tajskiej wiosce razem z babcią, która ją wychowała. Obie mają opinię czarownic, gdyż babka dziewczyny posiada umiejętności, które pozwalają jej korzystać z tajników magii. Schorowana kobieta przekazuje swoją wiedzę wnuczce od wielu lat. Niestety choroba kobiety postępuje i Dau jest zmuszona wyjechać do Bangkoku, aby zarobić pieniądze na potrzebne leki. Tam trafia do baru, gdzie podejmuje pracę tancerki go-go. Dla swoich celów zaczyna używać wcześniej przekazane jej zaklęcia magiczne, jednak łamie przy tym reguły, jakie rządzą magią. Ma to fatalne skutki...

Film ten pod wieloma względami przypomina japońskie i koreańskie produkcje grozy, gdzie obok ducha, który notabene jest główną tematyką filmu na co wskazuje sam tytuł (''pi'' w języku tajskim oznacza ducha) mamy także dość przyzwoite ilości czerwonej posoki na ekranie. Produkcja ta zdobyła od razu przychylne opinie krytyków, jak i fanów gatunku. Utorował on drogę kolejnym tajskim horrorom, choć nie był pierwszym. Mimo tego to właśnie on - zaraz obok Art of the Devil (2004) oraz Shutter (2004) - zdobył szereg pozytywnych recenzji na festiwalach filmowych, głównie na Frightfest w Londynie.
Ciekawostką jest fakt, że mimo iż cała akcja rozgrywa się w Bangkoku i większość aktorów pochodzi z Tajlandii, sam film został wyreżyserowany przez Brytyjczyka. Czy to źle? Wręcz przeciwnie. Paul Spurrier doskonale ukazał życie w nowoczesnym Bangkoku. W przejmujący sposób przedstawił historię młodej dziewczyny, która została zmuszona do wyjazdu z rodzinnej wioski, aby zarobić pieniądze na leki. W ''profesji'' jakiej się podjęła żądzą seks, rywalizacja i pieniądze. Aby coraz prężniej wspiąć się na szczeble kariery, Dau podejmuje ryzykowny krok i zaczyna korzystać z czarnej magii, jednak coraz bardziej zagłębiając się w ten mroczny i brutalny świat, zaczyna łamać wiele reguł. Wówczas to ciało jej zostaje opanowane przez potężne siły zła i z młodej i wrażliwej dziewczyny, Dau zmienia się diametralnie w bestię żądną krwi.
W filmie ujrzymy wiele młodych, atrakcyjnych kobiet i będziemy mogli podziwiać ich wdzięki. Swoją drogą uważam, że każda z nich zagrała naprawdę świetnie. W filmie zobaczymy także samego Spurrier'a, który zagrał pierwszego ''klienta'' Dau. No właśnie...Dau - tej postaci, a zwłaszcza aktorce, która wcieliła się w tą postać należy poświęcić nieco więcej uwagi. Tancerkę zagrała Suangporn Jaturaphut, co było bardzo dobrym wyborem. Jaturaphut jako Dau emanuje powabem, niewinnością, co kryje jednak seksualność bijącą z jej osoby.
W pewnych scenach, zwłaszcza podczas tańców i harców, film traci nieco swój nastrój grozy, jednak bardzo szybko ulega to zmianie, zwłaszcza wtedy, kiedy zapada noc i budzi się zło w naszej uroczej Dau. Będziemy mieli wówczas okazję oglądać sceny przesiąknięte krwią, nie zabraknie także wyprutych wnętrzności.

Może sam make-up ''złej Dau'' nie jest imponujący, to jednak sama Jatraphut jest doskonała. Naprawdę polecam.

MOJA OCENA:
👹👹👹👹👹👹👹 7/10


Reżyseria:
Paul Spurrier

Scenariusz:
Paul Spurrier

Rok produkcji:
2005

Obsada:
Opal
Suangporn Jaturaphut
Dean Barrett
Shaun Delaney
Paul Spurrier
John Kathrein
Chartchai Kongsiri
Kochakorn Wongkitisopon
Dor Yodrak
Amy Siriya Mee
Supatra Roongsawang
Narisara Sairatanee
Manthana Wannarod
Pattanachat Sritep
Pisamai Pakdeevijit


3 komentarze:

Sprite pisze...

A ja mam mieszane uczucia co do tego filmu, bo z jednej strony dośc ciekawy, ale z drugiej nie potrafię oprzeć się wrażeniu, że jak na Tajlandię jest jakoś słabo.
Ogólnie podoba mi się klimat i jest na co popatrzeć, ale troszkę się zawiodłem, że jakoś tak mało krwawo, a przecież Tajowie potrafią nieźle dowalić :) Sam film jednak ciekawy i uważam, że nie należy przechodzić koło niego obojętnie.
Dzięki za reckę.

Daro pisze...

Horror średni, ale oko cieszę śliczne panienki :)

Tantra pisze...

Waligórski zbeształ muzykę w tym filmie, a mnie się bardzo podoba!