wtorek, 9 października 2018

Sadako 3D; Japonia

Cofnijmy się do roku 1998, kiedy to świat zachodni poznał znakomity japoński horror Ringu w reżyserii Hideo Nakaty, który zresztą powstał na podstawie rewelacyjnej powieści Koji Suzuki - Ring . Wówczas to wiele osób wręcz piało z zachwytu, gdyż oto do naszego zachodniego świata wkradła się dyskretnie groza nam dotąd nieznana, przerażająca i niezrozumiała. W świecie horroru była to prawdziwa sensacja! Nie trzeba było długo czekać, aż na świecie pojawiło się zjawisko nazwane później przez kulturoznawców ringomanią. Dokładniej to zjawisko opisałam w swojej pracy magisterskiej Krąg <<Kręgu>> jako przejaw intertekstualności i intermedialności w kulturze współczesnej (2009), lecz krótko dla przypomnienia napiszę na czym ono polegało. Ano na tym, że wkrótce po premierze filmu Nakaty i jego ogromnym sukcesie zaczęły się tworzyć kręgi (czyt. kluby) miłośników historii Sadako. Zaczęły powstawać strony internetowe, fanowskie komiksy, fanfick'i (czyli opowiadania pisane przez fanów), tworzono maskotki i inne cudowne gadżety związane z Ringiem. Już podczas pracy nad ,,magisterką'' doszły mnie słuchy, że w planach jest nakręcenie kolejnego filmu z Sadako w roli głównej. Zastanawiałam się tylko, co też jeszcze do tej historii można dodać?

Nauczycielka Akane pewnego dnia otrzymuje informację od jednej ze swoich uczennic, że w sieci istnieje tzw. ,,przeklęty film''. Przedstawia on młodego mężczyznę, który popełnia samobójstwo. Mówi się, że każdy kto ten film obejrzy, również wkrótce umiera samobójczą śmiercią. Akane nie wierzy w plotkę, jednak kiedy uczennica ta umiera w dziwnych okolicznościach, a temat ,,przeklętego filmu'' pojawia się na ustach wielu coraz częściej, kobieta wraz ze swoim chłopakiem Takanori postanawia odnaleźć ten tajemniczy i niebezpieczny film.

Urokowi Ringu uległam również i ja. Uwielbiam wersje z końcowych lat 90-tych! Uwielbiam filmy Nakaty! Uwielbiam film Tsuruty! Uwielbiam alternatywną historię Iidy, a także koreańską wersję Dong-bin Kima! Nie odrzuciły mnie od siebie również seriale i nawet amerykańskie remaki zaakceptowałam!
Po zakończonym seansie Sadako 3D jeszcze długo siedziałam przed ekranem swojego telewizora i uwierzcie, wcale nie czekałam, aż wyjdzie z niego ten dziwaczny stwór, który według Tsutomu Hanabusa Sadako miał być, a zachodziłam w głowę po jaką jasną cholerę tworzy się kontynuacje klasycznych horrorów? Po prostu byłam załamana, a właściwie cały czas jestem, gdyż jeśli mam być szczera, to powiem, że film ten jako kontynuacja historii Sadako Yamamury po prostu wykłada się na całej linii. Bogowie, widzicie a nie grzmicie!!!
Dziwi mnie tylko fakt, że historię taką, a nie inną stworzył sam...Koji Suzuki! Tak, tak zgadza się. Sadako 3D został oparty na powieści zatytułowanej S (lub jak kto woli w języku japońskim Esu). Jest to uwspółcześniona historia Sadako. Jeśli tak, to ja dziękuję. Nie piszę się na takie uwspółcześnione historyjki.
Kiedy pojawiły się pierwsze zwiastuny trzeciej części filmu o Sadako, już wtedy miałam mieszane uczucia, gdyż wiedziałam, że będzie to obraz w 3D, na co zresztą wskazywał też sam tytuł. Nie przekonuje mnie do siebie 3D w horrorach, dlatego też obawiałam się, że wyjść z tego może gruby kicz. Lubię się mylić w kwestii co do tego czy film okaże się ciekawy czy będzie klapą, gdyż odczuwam niekiedy miłe zaskoczenie, ale niestety w tym wypadku się nie pomyliłam. Sadako 3D jest filmem koszmarnym (i wcale nie mam tu na myśli tego, że występuje tu koszmar, jako że to horror), ale koszmarnym z uwagi na scenariusz, który tak naprawdę nie ma nic wspólnego i nie nawiązuje w żaden sposób do swoich poprzedników z końcowych lat 90-tych. Nie ma nawet sensu porównywać tego obrazu do horrorów wcześniejszych, ponieważ Sadako 3D to właściwie zupełnie inna historia z Ringiem mająca już niewiele wspólnego. Szlag trafił kasetę wideo i znajdujący się na niej ,,przeklęty film'', szlag trafił telewizor (teraz zamiast niego mamy ekran monitora tudzież wyświetlacz telefonu komórkowego). Na tym różnic nie koniec. Z filmu Hanabusa dowiadujemy się, że Sadako została wrzucona do studni nie przez swojego ojca, profesora Ikumę (jak to było ukazane w Ringu 0), a przez rozzłoszczoną i zagniewaną ludność. Także sama postać Sadako woła tu o pomstę do nieba! Nie jest to urocza młoda dziewczyna (nawet jako upiór była urocza) z czarnymi długimi włosami i w białej sukni, ale jakieś dziwne monstrum...niczym pająk z twarzą jakiegoś dzikiego zwierzęcia. Jedynie długie włosy się jej zostały... A co z przeklętym filmem? Oczywiście tu również został przeinaczony. Nie sądźcie, że zobaczycie znów te chore, dziwaczne obrazy, które niepokoiły nas w filmach Nakaty...co to, to nie. Tu ,,przeklętym filmem'' jest ględzenie jakiegoś nawiedzonego kolesia, którego celem jest wskrzeszenie Sadako. Nic specjalnego.
Jakby tego było mało, przyznam bez ogródek, że film ten jest makabrycznie nudny. Efekty 3D dodatkowo psują wiele scen, które w pierwotnym Ringu wywoływały autentyczny strach, jak na przykład wypełzanie Sadako z telewizora. Tutaj otrzymamy jedynie przeciąganą scenę wysuwanego łapska z monitora (w efekcie 3D oczywiście), która to będzie się kilkukrotnie powtarzać. Autentycznym koszmarem w filmie są dialogi: nieciekawe i przeciągane nie gorzej niż ręka Sadako. Momentami naprawdę chwytałam się za głowę...Litości...
Sadako 3D jako horror może spodoba się tym widzom, którzy wcześniejszych wersji nie znają, bo scen grozy trochę jest (no...powiedzmy), ale jak dla mnie nie są one szczególnie ciekawe i nie skupiły na mnie swojej uwagi. Raczej jestem skłonna stwierdzić, że emanują więcej kiczowatą komedią niż jakąkolwiek grozą.

Jestem przekonana, że twórcy stworzyli ten film tylko dlatego, aby zarobić grubą kasę (to na szczęście nie wyszło). Pokazali nam  beznadziejną historię bazując na znanym i uwielbianym tytule, którego wspólnym mianownikiem w tym wypadku było jedynie imię Sadako. Dodatkowo pojawiające się efekty 3D z pewnością miały wzbogacić film i jeszcze bardziej zachęcić widzów do seansu. Na szczęście wyszło tak kiepsko, że większość z pewnością drugi raz za Sadako 3D nie chwyci, co tyczy się również i mnie. Na uwagę zasługują jedynie końcowe partie filmu, które są nasiąknięte groteską i absurdem, co nawet mi się podobało - już nie rozpatrując filmu jako kontynuacji Ringu. Dziwaczy stwór wypełzający ze studni początkowo może i wzbudzi grozę czy odrazę, ale potem tych dziwactw jest już zdecydowanie za dużo i robi się po prostu nudno.
Hanabusa nie kończy w żaden sposób tej historii i niczego się nie dowiadujemy, tak więc powstały rok później horror Sadako 3D 2 również w reżyserii Hanabusa nie był dla mnie zaskoczeniem.

MOJA OCENA:
👹👹👹👹👹👹 6/10


Reżyseria:
Tsutomu Hanabusa

Scenariusz:
Koji Suzuki
Yoshinobu Fujioka

Rok produkcji:
2012

Obsada:
Satomi Ishihara
Koji Seto
Tsutomu Takahashi
Hikari Takara
Yusuke Takamoto


5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Sam film dostaje u mnie 3+/10, bo to profanacja Sadako. Efekty 3D - 6/10.

Meikushi pisze...

Końcowa część filmu tak absurdalna i groteskowa, że aż zabawna :)

Mateusz Pasierbik pisze...

Ten film NIGDY nie powinien powstać! Jest beznadziejny jako horror, że już nie wspomnę o nim jako kontynuacji znakomitego ,,Ringu''. Efekty 3D w ogóle mnie zmiotły i dopełniły jedynie czarę goryczy.

Henito Kisou pisze...

Właściwie nie mam tu nic do dodania, bo powtrzyłaś to co sobie z Ringiem powiedzieliśmy o tym czymś. A jednak, może przewrotnie ten film był potrzebny, by zakończyć wieloletną eksploatację czegoś, co już odeszło, odłączenie od respiratora pacjenta ze śmiercią mózgu, komnu tylko kurczowe trzymanie się wspomnień i maszyna utrzymuje bijące serce postaci, która nigdy go nie posiadała, była inspiracją czegoś/kogoś innego. Chociaż tak dokonano łaski, zwolnienia tego co spełniło swoją rolę i może już odejść, zostać nadpisane, wypędzone ze świata realnego, który odmieniło na powrót stając się bezkształtnym mirażem wyobraźni. Teraz to już nie wróci, było - minęło, zostało dziedzictwo. Nasz zaklęty krąg, nasz świat pętli, nasze mementum i nasz wirus jakim jest życie. Ironią losu jest, że do tej eutanazji przyłożył rękę sam autor fikcji literackiej, która wykreowała postać S. Pisarz odwalił swoją fuchę i pisarz może odejść. Teraz to nasz świat, nasze pochodzenie i nasz początek. Skończone. >;>

Wyrwidąb pisze...

No i po co ten film? Niczego nie wnosi nowego, niczego nie wyjaśnia, bo niby co? Psuje cały dotychczasowy klimat ,,Ringu'', jaki nakręcił Nakata i Tsuruta. No i te nieszczęsne 3D. KOSZMAR, KOSZMAR i jeszcze raz KOSZMAR!