wtorek, 2 października 2018

Wai dor lei ah yut ho (aka Dream Home/Wymarzone mieszkanie/Dom marzeń); Hongkong

Horror rodem z Hongkongu jest gatunkiem filmowym bardzo urozmaiconym. W filmach grozy Pachnącego Portu można znaleźć chyba wszystko: od duchów poczynając, a na skaczących wampirach kończąc. Nie zabraknie tu też również kina mocnego, które umownie nazywa się kinem Kategorii III, czyli krótko mówiąc przeznaczonego dla widzów powyżej osiemnastego roku życia. Są to z reguły filmy ukazujące ekstremalną przemoc i seks. Bez wątpienia jednym z najbardziej znanych i szokujących filmów tej kategorii jest owiany złą sławą Men Behind The Sun (1988 r.), w którym to beznamiętnie pokazano autopsję przeprowadzoną na jeszcze żywym człowieku czy też makabryczne eksperymenty, których dopuszczają się japońscy naukowcy.
Trzeba przyznać, że hongkońska eksploatacja jest na wskroś brutalna i makabryczna. Filmy tego rodzaju w bezpardonowy sposób pokazują ile jest w stanie znieść ludzkie ciało i co można z nim zrobić. Czego dokonać, żeby z człowieka została tylko przysłowiowa papka. 
Film, który za chwilę będę chciała Wam przedstawić, jest połączeniem takiego brutalnego gore z dramatem. Dramatem młodej kobiety, która zrobi wszystko, aby osiągnąć swój wymarzony w dzieciństwie cel. 

Cheng jest młodą i atrakcyjną kobietą, która już w dzieciństwie obiecała sobie, że będzie mieszkała w mieszkaniu z widokiem na morze. Jako dorosła już kobieta, robi wszystko, aby zrealizować swoje marzenie: pracuje na dwa etaty i skrupulatnie odkłada pieniądze. Niestety, wciąż rosnące ceny nieruchomości oddalają ją od tego celu. Zdesperowana kobieta jest gotowa zrobić wszystko, aby ostatecznie zamieszkać w upragnionym mieszkaniu.

Dream Home wywołał w rodzimym Hongkongu wiele kontrowersji po jego wydaniu w roku 2010. Przyczyniło się do tego bardzo duże nagromadzenie scen brutalnej przemocy w najróżniejszym wykonaniu. Zazwyczaj większość filmów wspomnianej już Kategorii III jest w Hongkongu ocenzurowana, dlatego więc nie inaczej było w filmem Pang Ho Cheunga. Kiedy na rynku pojawiło się DVD z jego obrazem, wkrótce okazało się, że wiele scen, które zostały uznane za zbyt brutalne, zostało po prostu usuniętych. Oczywiście w innych krajach nie było mowy o usuwaniu czegokolwiek, dzięki czemu zarówno Europejczycy, jak i Amerykanie mogli się cieszyć pełną wersją filmu, który trzeba przyznać reprezentuje sobą całkiem niezłe i mocne gore, które dodatkowo okraszone jest drobną nutką dramatu, jak również problematyki związanej z trudnościami utrzymania się i godnego życia we współczesnym Hongkongu.

Film Panga jest czymś więcej niż zwykłym slasherem z elementami gore, gdzie tylko krew i flaki fruwają nam przed oczami. To również, a może przede wszystkim, obraz niedawnego kryzysu na rynku nieruchomości, jaki wywrócił do góry nogami uporządkowany jak dotąd ład społeczny. Brutalność, jaką oglądamy na ekranie, to - można przypuszczać - jedynie przykrywka, dodatek, aby urozmaicić tą historię. Jednak problematyka jest zgoła zupełnie inna. Dlatego też nie dziwi fakt, że wielu widzów wcale nie uważa filmu Panga za horror, a raczej dramat o problemach społecznych, które trapią bądź trapiły niejednego mieszkańca Pachnącego Portu.
Gdyby reżyser nie dodał do swojego filmu brutalnych scen morderstw, prawdopodobnie niewielu by się nim zainteresowało, a tak już początkowa scena z zabójstwem ochroniarza daje nam przedsmak tego, z czym będziemy mieli do czynienia. Miłośników czerwonej posoki i bebechów na zewnątrz z pewnością to przyciągnie, aczkolwiek nie powiem, że obraz ten nie jest nafaszerowany również czarną komedią i niekiedy kiczowatością, którą czuć na odległość. Dotyczy to głównie scen niektórych mordów (głównie ta w mieszkaniu z imprezowiczami), kiedy to wypatroszony gostek próbuje jeszcze zaciągnąć się jointem...zresztą, jak na tak poważne obrażenia (wnętrzności na zewnątrz ciała) dość długo żyje i jeszcze nieźle się do tego trzyma. Doprawdy nieprawdopodobne...
Oczywiście można by się też nieco przyczepić do logiki niektórych scen, czy raczej jej braku. Po raz kolejny będzie to powyższa scena z hałaśliwą młodzieżą, która urządza sobie niezłą bibkę w mieszkaniu. Jest tam jedna scena, kiedy zostaje wezwana policja, ponieważ sąsiedzi skarżą się na hałas, jednak dziwne, że kiedy dochodzi do strzelaniny, nikt już niczego nie zgłasza...czyżby odgłosy wystrzałów nikomu tam nie przeszkadzały (co lepsze - nie wzbudziły podejrzeń), a za to głośna muzyka tak? Takie to nieco absurdalne, ale ok, jak przyznałam nie głównym celem jest tu motyw brutalnych zabójstw, a trudności życia codziennego.
Patrząc na film z tej perspektywy, muszę przyznać, że żal mi Cheng. Dziewczyna haruje jak przysłowiowy wół, odmawia sobie wielu przyjemności, jak na przykład wspólnego wyjazdu z przyjaciółmi z pracy, nawet nocne imprezy nie są w stanie jej przekonać. Po prostu każdy grosz, jaki ma odkłada na wymarzone mieszkanie. Z jednej strony mamy tu obraz ludzi, którzy są beztroscy i prowadzą bezstresowe życie. Nie patrzą na to czy stać ich na to czy na tamto. Korzystają z każdego dnia i każdej nocy imprezując w najlepsze. Z drugiej jednak strony mamy też obraz ludzi, którzy odmawiają sobie wszystkiego. Zmagają się z problemami, które niekiedy ich przerastają, a problemy życia codziennego urastają do rangi problemów nie do pokonania. Cheng należy do ludzi zaliczającej się do tej drugiej kategorii. Stać ją na wyjazdy i imprezy, ale marzenie o mieszkaniu z widokiem na morze jest znacznie silniejsze. Dodatkowo sprawę komplikuje choroba ojca, który wymaga operacji. Niestety i tu państwo rzuca kłody pod nogi bohaterce, gdyż okazuje się, że ojciec zataił swoją chorobę i ubezpieczyciel nie może pokryć kosztów jego leczenia. Sytuację dodatkowo pogarsza też bank, który nie chce dać Cheng kredytu.
Kumulacja tak wielu negatywnych emocji doprowadza do tego, że dziewczyna decyduje się na zaskakujące rozwiązania w wielu kwestiach, z którymi nie może sobie poradzić. Ostatecznie morduje ojca, a sprawę wciąż wzrastających cen nieruchomości też postanawia załatwić na swój wyrafinowany sposób.
Aby ceny mieszkań spadły, kobieta postanawia dokonać serii brutalnych morderstw właśnie w okolicach mieszkania, które pragnie kupić. Aż dziw bierze, żeby aż taka ilość brutalnych morderstw doprowadziła dopiero do obniżenia cen nieruchomości.
Morderstwa, jakich dokonuje bohaterka są przemyślane i dodatkowo bardzo pomysłowe, co w połączeniu z ich brutalnością daje nam niezłą jatkę, która bez wątpienia przykuje naszą uwagę (jeżeli oczywiście lubimy gore). Sceny morderstw są bardzo dosadne i niejednokrotnie groteskowe, ale to jest chyba tu jedynie wielkim plusem.

Szybciej wspomniałam, że żal mi głównej bohaterki, choć zapewne niewielu się ze mną zgodzi. Można by jej poczynania spróbować usprawiedliwić już chociażby trudnym dzieciństwem, ale jednak trafniej chyba jednak będzie stwierdzić, że Cheng była po prostu psychopatką. Kto o zdrowych zmysłach morduje swojego ojca tylko dlatego, że nie ma się pieniędzy na jego leczenie? Pieniądze to w sumie miała, jednak dziecięce marzenie o mieszkaniu z widokiem na morze było dla niej ważniejsze. Nie chciała tak ciężko odkładanych oszczędności wydawać na kosztowną operację ojca. Zresztą nienormalnym wydają się same morderstwa...tak brutalne i makabryczne. Jej zachowanie w sumie jest niczym nieuzasadnione.

Aktorstwo jakoś specjalnie nie zachwyca, ale też nie jest źle. Nie razi w oczy, więc da się oglądać. Wizualnie też jest ładnie i tu także czepiać się nie będę. Wielki plus za klimat i napięcie, jakie stopniowo wzrasta wraz z rozwojem akcji. No i oczywiście ,,wisienka na torcie'', czyli sceny gore. Fani tego pokroju kina powinni być usatysfakcjonowani. Polecam!

MOJA OCENA:
👹👹👹👹👹👹👹👹 8/10


Reżyseria:
Ho-Cheung Pang

Scenariusz:
Ho-Cheung Pang
Kwok Cheung Tsang
Chi-Man Wan

Rok produkcji:
2010

Obsada:
Josie Ho
Ching Wong
Helen To
Man Jan San
Cindy Yu
Eason Chan
Chow Fei Kin
Michelle Ye
Chan Lai Ling
Jo Kuk
Vivian Leung
Dewi Ariyantl
Chung-man Pow
Cheng Hao Sum
Hee Ching Paw
Hoi-Pang Lo
Norman Chu
Kon Chung Tam
Chow Chung Hay
Au Yeung Che Kim
Lap-Man Tam


4 komentarze:

Adrian Manilski pisze...

Rewelacyjny film! Już dawno nie czułem się tak usatysfakcjonowany z seansu. Sceny morderstw są znakomite i dosadne. Naprawdę potrafią zaszokować i powalić swoją brutalnością. Wprawdzie może faktycznie brak logiki w niektórych momentach, ale to nie jest ważne jak dla mnie, bo seans i zabawa przednia.

Mateusz Pasierbik pisze...

Fabuła ciekawa, aczkolwiek nie rewelacyjna, aktorstwo nie jest złe, ale do rewelacyjnych też mu brakuje. Minus za przeciętne sceny mordów, tzn. są fajne, brutalne krwawe, ale niektóre kompletnie nierealne, więc za to daję minus i to solidny. Zastanawia mnie tylko, co wysuwało się na pierwszy plan: psychoza głównej bohaterki czy omawiana problematyka społeczna?

Martyna Kazimierczak pisze...

Jeden z najbardziej odjechanych filmów, jakie miałam okazję obejrzeć w ostatnim czasie. Leciał swego czasu na HBO.
Pokuszę się o stwierdzenie, że to dość przerażający film. Niektóre momenty, co charakterystyczne dla azjatyckiego kina, są mocno surrealistyczne. Mamy krwawe gore, by zaraz potem nastąpił powrót do typowego kina obyczajowego typowego dla Zachodu.
Ukazanie zubożałej klasy średniej w społeczeństwie Hongkongu uważam tu akurat za wielki plus, choć wiem, że niektórym strasznie to przeszkadzało. Bolączki społeczeństwa po przyłączeniu do Chin i konflikt między przyzwyczajeniami do życia na wysokim poziomie, a znacznie gorszymi warunkami finansowymi, to również ciekawy aspekt tej produkcji.
Warto obejrzeć.

Ala Galicińska pisze...

Kawał solidnej rzeźni :)