środa, 31 października 2018

Gisaeng Ryung (aka Ghastly/Upiór); Korea Południowa

Ghastly, to kolejny przerażający horror, który od niedawna możemy oglądać na DVD (w angielskiej dystrybucji), podejmujący dość mroczną i straszną tematykę brutalności dzieci. Mimo iż film jest reżyserskim debiutem Yanga Yun Ho, to przyznam, że stawia na równe nogi. Horror to nie tylko z tego powodu, że mamy w nim do czynienia z  upiorami i makabrycznie krwawymi scenami gore, ale również z uwagi na to, że obserwujemy w nim chłodność i przede wszystkim jakikolwiek brak emocji co niektórych bohaterów w stosunku do małego chłopca, który już od samego początku wzbudza nasze współczucie. Wszystko przez to, że w początkowej scenie widzimy, jak makabrycznej zbrodni był świadkiem i aż dziw bierze, że sam nie stał się ofiarą brutalnego morderstwa. Niech Was jednak nie zwiedzie jego śliczna buźka i drobne ciałko, bo to właśnie w nim tkwi siła i...pozornie bezbronny mały chłopiec okazuje się...no właśnie, zapraszam do lektury...

Seo-Ni postanawia zaopiekować się swoim siostrzeńcem, którego rodzice zostali brutalnie zamordowani. Kobieta wraz ze swoim mężem i dzieckiem wprowadzają się do domu siostry, który jak się okazuje... jest nawiedzony. W nocy słychać niezidentyfikowane dźwięki, a domownicy niemal co noc dręczeni są przez koszmarne sny.

Oczywiście kluczowym motywem horroru Yanga Yun Ho jest rozwiązanie zagadki morderstwa poprzednich właścicieli domu. Dlaczego w ogóle zginęli, kto ich zamordował i dlaczego w tak brutalny sposób? Oczywiście reżyser nie rezygnuje z utartych stereotypów mściwego ducha, który pojawia się w domu i dręczy rodzinę. Dodatkowo zostajemy wrzuceni w odmęty makabrycznych scen śmierci, magicznych pradawnych rytuałów i krwawych ofiar z ludzi.
Wszystko to ubrane - w zdawać by się mogło - przejmującą historię młodego chłopca, który stał się ofiarą opętanych ludzi, którym zaufał. Mimo iż pojawia się wiele ciekawych wątków, a przede wszystkim scen, to Ghastly jest niestety filmem aż nazbyt rozpoznawalnym w swej budowie i co gorsza - o przewidywalnym zakończeniu. Jednak nie zamierzam go tu tylko krytykować, bo ma on też swoje atuty. Bardzo ważnym elementem jest to, że wszystkie wydarzenia, a w zasadzie morderstwa - początkowo mają charakter snów - jednak jest to tak sprawnie ubrane w realne barwy, że ciężko nam rozróżnić czy w danym momencie chodzi o koszmar czy jest to autentyczne wydarzenie. Także samo pojawienie się ducha nie jest jakoś specjalnie wyeksponowane i pojawia się on sporadycznie, jednak z dużym impetem i gdy tylko go widzimy, możemy śmiało zdawać sobie sprawę, że będzie po prostu ostro. Pojawiają się nie tylko przerażające charakteryzacje upiora, który znienacka atakuje swoje ofiary (początkowo w śnie), ale też wiele nieprzyjemnych scen ukazujących okaleczenia ciała, jak np. odcinanie stóp. Nie ogląda się tego miło...
Z pewnością wielu fanów gatunku jest już zmęczonych ciągłą przewidywalnością na ekranie w azjatyckim kinie grozy, ale jednak w tym wypadku reżyser całą historię rozgrywa bardzo sprawnie, przez co nic nas tu nie nuży. Bin faktycznie początkowo wydaje się uroczym dzieckiem, ale z czasem zdajemy sobie sprawę, że jest coś z nim nie tak. Przede wszystkim zachowuje się nadzwyczaj dziwnie. Staje się poważny i nawet nie próbuje zaprzyjaźnić się ze swoim wujem i jego rodziną, mimo iż ta niemal na głowie staje, aby małemu dogodzić. Jedynie Yoo Rin - młodsza siostra Seo-Ni trzyma dystans do małego Bina. Zdaje się czuć do niego wrogość, czego nie może zrozumieć zarówno Seo-Ni, jak i jej mąż Jang Hwan. Oczywiście początkowo zapewne jest to spowodowane zazdrością, ponieważ od czasu, kiedy w ich życiu pojawił się chłopiec, Seo-Ni zaczęła poświęcać mniej uwagi swojej młodszej siostrze. Z czasem jednak daje się wyraźnie wyczuć, że Yoo Rin nie kieruje jedynie zazdrość, ale też niczym nieuzasadniony strach przed małym Binem (początkowo). Wszystko nabiera realnego strachu, kiedy dziewczyna jest świadkiem jak mały przyczynia się bezpośrednio do śmierci swojej babki, którą dusi podczas dziwacznego rytuału. Zarówno Seo-Ni jak i Jang Hwan są wstrząśnięci zachowaniem babki, jednak od tego czasu Yoo Rin stara się przekazać siostrze, że grozi im śmiertelne niebezpieczeństwo. Dodatkowo także w szkolnym otoczeniu Bina dochodzi do niepokojących wydarzeń, co skupia uwagę śledczych na chłopcu. Na skutek dokuczania, jeden z kolegów Bina zostaje okrutnie potraktowany ołówkiem (mocna scena). Potem chłopiec już nie ma żadnych skrupułów i bezlitośnie wykańcza swoich prześladowców.
Nieco irytującym faktem jest to, że Seo-Ni tak opornie przyjmuje wiadomości na temat Bina od siostry. Oczywiście nikt by nie uwierzył, że mały chłopiec jest zdolny do takich okropności, ale w końcu podczas jeden z zabaw między Binem a Yoo Rin sama dochodzi do wniosku, że coś nie gra...
Kiedy kobieta wreszcie sobie uświadamia, że mieszka z potworem, odetchniemy z ulgą, ale...czy nie jest już za późno...?
Kolejnym plusem jest to, że Ghastly jest bardzo dobrze zrobiony. Cała akcja dzieje się zaskakująco szybko i film trwa niespełna 77 minut. Jest to 77 minut przepełnionych okrucieństwem i krwawym gore. Wszystko to sprawia, że nie znajdziemy tu wiele miejsca dla niepotrzebnej nudnej narracji. Każda z postaci jest ciekawa i losy każdej z nich będą dla nas przejmujące. Szczególnie było mi szkoda, kiedy śmierć poniosła młoda Yoo Rin. Mimo, że buntownicza z niej nastolatka była, to jednak wzbudziła moją natychmiastową sympatię. A jej śmierć wywołała u mnie syknięcie w stronę małego Bina: ''Szuja...''

Wszystko w Ghastly jest przyzwoicie i ekonomicznie zrobione. Pomimo braku oryginalności, film skutecznie łączy wiele elementów grozy i wplata w tematykę ghost także krwawe gore, co czyni go horrorem bardzo atrakcyjnym dla wielu fanów gatunku.

MOJA OCENA:
👹👹👹👹👹👹👹 7/10

Reżyseria:
Yang Yun-Ho

Scenariusz:
Kim Yoo-ra

Rok produkcji:
2011

Obsada:
Eun-jeong Han
Hyomin
No Min-Woo
Lee Hyung-Suk
Hwang Ji-Hyun
Park Seong-Min


Brak komentarzy: