Owszem, film jest surrealistyczny do granic możliwości, co z pewnością nie każdemu się spodoba, ale jakże to oryginalna produkcja na tle wielu innych japońskich filmów z końca lat 70-tych.
Japońska kinematografia przyzwyczaiła nas już do absurdów, jakie sączą się niejednokrotnie z ekranu produkcji z Kraju Kwitnącej Wiśni. Ten film jednak jest wyjątkowy z kilku powodów: ma niesamowicie ciężki klimat, mimo iż w początkowych partiach widać wyraźne wątki komediowe, następnie przeskakujemy do elementów właściwych - czyli horroru. Wówczas zaczynają latać głowy, a z każdego kąta sączy się krew. Chce jednak zaznaczyć, że do konwencji typowego horroru daleka droga, więc nie bierzmy Hausu na poważnie.
Szóstka dziewcząt przybywa do odludnie położonego domu w odwiedziny do ciotki jednej z nich. Na początku wszystko wygląda normalnie i dziewczęta nieźle się bawią w wielkim, opustoszałym domostwie. Jednak to tylko zapowiedź przed dziwacznymi i tragicznymi wydarzeniami, jakie mają nadejść.
Uczennice nie podejrzewają bowiem, że niezwykle sympatyczna pani u której pozostają w gościnie jest tak naprawdę duchem. Aby istnieć na tym świecie, musi się posilać ciałami młodych dziewcząt.
Nie będę ukrywać, że pomimo iż film wywołał u mnie ogromne zaskoczenie i raz po raz zadawałam sobie pytanie z jakim gatunkiem filmowym mam tu właściwie do czynienia, to jednak jego oglądanie sprawiało mi niemałą radość.
Obok scen przepełnionych grozą i elementami gore, mamy tu także walki kung-fu, odrobinę komedii czy nawet elementy animacji rodem z dawnych kreskówek Disney'a.
Film jest wręcz przepełniony absurdem. Co niektórzy wspominają, że jest to swoisty eksperyment reżysera, który specjalnie połączył wiele gatunków w jedną całość, czego efektem jest Hausu. Czy wypada to źle? Teoretycznie można założyć, że film ogląda się dość przyjemnie i rozrywki z pewnością dostarczy, ale jest jeden warunek: widz, który będzie film oglądał, musi być nastawiony na niewyobrażalną dawkę kiczu i tandety, jaką karmi nas produkcja Obayashi'ego.
Wspomniałam o absurdzie? Tak, w filmie przejawia się on na każdym niemalże kroku: od zachowań bohaterek, po wydarzenia, jakie dane nam będzie oglądać. Dialogi także nie są zbyt wybitne i jedynie dopełniają głupkowate zachowanie dziewczyn.
Jak na horror przystało, mamy tu także dużą ilość zgonów i gore, ale oglądając te sceny nie bardzo wiedziałam czy mam się śmiać czy też może płakać...są absurdalne...jak cały film zresztą, który można nazwać jednym wielkim ABSURDEM.
Moment, kiedy fortepian pożera jedną z dziewczyn daje nam wyobrażenie kiepskiej lub też baaardzo starej kreskówki lub też pierwszych gier wideo, jakie dawno temu się ukazały.
Naprawdę rozmaitości w filmie od wyboru do koloru i zawsze jeszcze znajdzie się coś, co nas zaskoczy.
Pomimo swojej kiczowatości, powiem szczerze, że bawiłam się całkiem nieźle i mam nadzieję, że Wy również podejdziecie do tego ''dzieła'' z lekkim przymrużeniem oka.
MOJA OCENA:
👹👹👹👹👹👹👹👹 8/10
2 komentarze:
Do dziś nie jestem w stanie ogarnąć tego filmu mimo iż oglądałam go jakiś rok temu. Właściwie nie wiem z czym tak naprawdę miałam do czynienia? Tak dużej dawki surrealizmu to ja naprawdę już dawno nie dostałam.
Faktycznie bardzo dziwaczny film. Właściwie nie byłam w stanie zrozumieć o co tam tak naprawdę chodziło? :)
Prześlij komentarz