wtorek, 16 października 2018

Janghwa, Hongryeon (aka A Tale of Two Sisters/Opowieść o dwóch siostrach); Korea Południowa

W ucieczce przed rozpaczą. Opowieść o dwóch siostrach

Nieszczęśliwy wypadek, przypadkowa śmierć. Ludzka tragedia. O ilu takich wydarzeniach co dzień czytamy, o ilu słyszymy w telewizji, ile z nich woła do nas z bezwstydnych tabloidowych fotografii? Czapki z głów przed tym, kto zdoła to policzyć. Jesteśmy nieustannie bombardowani nieszczęściem innych ludzi, ich krzywda i cierpienie jest nam pokazywane bez ustanku, ale w sposób i w natężeniu który czyni je nierealnymi. Nie da się współodczuwać z każdą z tysiąca lub miliona osób z doniesień i newsów, zwłaszcza kiedy nie poznajemy twarzy i imion nikogo z nich. Ich tragedia jest wirtualna, obiektywna, niedostępna naszej zdystansowanej uwadze na dłużej niż chwilę.
Przywracanie jednostkowego, subiektywnego, ludzkiego wymiaru nieszczęścia to jedno z najważniejszych zadań sztuki. Kino podejmowało i podejmuje się tego bardzo często, z różnym rezultatem. Czasami humanistyczne przesłanie grzęźnie w banale i patosie, czasem jednak powstają dzieła pokazujące, że każda codzienna tragedia jest Tragedią, odsłonięciem greckiego i szekspirowskiego wymiaru rzeczywistości, bezmiarem pytań bez odpowiedzi. Opowieść o dwóch siostrach jest jednym z takich dzieł.


"Czy możesz mi opowiedzieć... o tamtym dniu? O tym, co się wydarzyło? Powinnaś pamiętać to dokładnie...''

Su-mi i jej młodsza siostra Su-yeon wracają do domu po dłuższym pobycie w szpitalu. Matka dziewczynek zmarła kilka lat temu, a ich ojciec związał się z Eun-joo, której Su-mi nienawidzi. Teraz okazuje się, że siostry będą zmuszone mieszkać z macochą pod jednym dachem. Już pierwszej nocy w domu mają miejsce dziwne zjawiska, które bohaterki zrzucają na karb wyobraźni i złośliwości macochy. Z upływem następnych dni atmosfera w rodzinie staje się trudna do zniesienia, a znane otoczenie nabiera niepokojących cech. Coś albo ktoś kryje się pod zlewem w kuchni, w szafie w pokoju Su-yeon, w ciemnych kątach starego domu, coś groźnego czai się w snach bohaterów, w ich coraz dalszych od normalności zachowaniach. Coraz wyraźniejsze staje się przeczucie okropnych wydarzeń, którym nie można w żaden sposób zapobiec. Nie można, bo one już miały miejsce, są już nieodwołalne.

To streszczenie musi brzmieć co najmniej dziwacznie, jeśli nie bezsensownie. Trudno jednak pisać o fabule tego filmu tak, żeby nie zdradzić zbyt wiele, a jednocześnie przygotować widza na szczególną logikę przedstawianych zdarzeń. Ta, bowiem jest bardzo daleka od standardowej, bliższa sposobowi w jaki opowiada swoje historie David Lynch i psychodelicznym łamigłówkom w rodzaju Fight Clubu albo MechanikaSiostry znacząco różnią się jednak od obu tych typów kina: inaczej niż u Lyncha tu większość tajemnic zostaje wyjaśniona, daje się też zrekonstruować pewną spójną historię. W przeciwieństwie do części post-6 zmysłowych opowieści zaskakiwanie widza nie jest tu celem samym w sobie, logika koszmaru i choroby psychicznej służy czemuś więcej niż przygotowanie nas na końcowe odsłonięcie wszystkich kart.

''Słuchaj... Możesz kiedyś bardzo pożałować tej chwili. Zapamiętaj to!''

Najistotniejsze jest tu pokazanie pewnej prawdy o człowieku. O nieskończoności jaką ma w sobie człowiek, nieskończoności, która może się przejawić w nieskończonej miłości, ale także w nieskończonym bólu, nieskończonym poczuciu winy, niewyrażalnej samotności, w bezbrzeżnej rozpaczy. O tym jak słabi i bezsilni stajemy się wobec rozpaczy, kiedy raz nie uda nam się stawić jej czoła, jak daleko możemy przed nią uciekać tylko po to, żeby odkryć, że ona była tam przed nami. Jak uciekając w istocie karmimy naszą rozpacz, jak usiłując nie dopuścić do siebie bólu tak naprawdę go powiększamy, skazani na odkrywanie wciąż na nowo strasznej prawdy, na nieustanne przeżywanie tego samego koszmaru jak grzesznicy z Dantejskiego Piekła.

Emocjonalna siła tego filmu jest niebywała, jego odwaga w przełamywaniu gatunkowych ograniczeń i fabularnych schematów imponująca. To kino grozy w najlepszym, najgłębszym wydaniu, w pełni wykorzystujące ten potencjał opowieści o duchach i szaleńcach do którego odwoływali się Victor Sjostrom i Ingmar Bergman, niemieccy ekspresjoniści i wybitni twórcy kina japońskiego (np. Nobuo Nakagawa, Kaneto Shindo). Tu strach jest nierozerwalnie związany z egzystencjalnym dramatem, druzgoczącym, traumatycznym, przedstawionym tak wiarygodnie, że bohaterowie stają się nam autentycznie bliscy, zetknięcie z ich cierpieniem jest w stanie uczulić nas na cierpienie realnego człowieka obok nas. Chyba każdemu, kto ma brata lub siostrę trudno będzie po projekcji nie zastanowić się przez moment nad swoimi uczuciami wobec rodzeństwa.

-Pamiętasz, prawda?
-Nie. Nie pamiętam.
-Co?!
-Powiedziałem, że nie pamiętam.
-Dlaczego nie pamiętasz?! Jesteś wariatem?


Twórca Opowieści.., Ji-woon Kim wcześniej dał się poznać filmem Quiet family, który stał się inspiracją znacznie głośniejszego Happiness of the Katakuris Takashiego Miike i niesamowitą krótkometrażówką Memories. W porównaniu z Siostrami tamte bardzo dobre pozycje wydają się jednak tylko wprawkami. Opowieść... to nie tylko arcydzieło współczesnego horroru, ale w ogóle jedna z najwybitniejszych pozycji współczesnej kinematografii światowej. Wszystko jest tu bezbłędne: aktorstwo, w szczególności Su-yeong Lim i Jung-ah Yum, muzyka Byung-woo Lee, zachwycająca, wysmakowana strona wizualna (nawet tapeta na ścianach pokoi jest tu niepokojąco piękna!). To wszystko doceniono w samej Korei, gdzie film stał się jednym z największych artystycznych i finansowych sukcesów i we wszystkich krajach do których trafił.

Niestety, najwyraźniej dystrybutorzy znad Wisły docenili go trochę mniej, bo nie tylko nie pojawił się w naszych kinach, ale ukazał się na dvd (w gazetowym wydaniu) cztery lata po światowej premierze. Na dokładkę chodzą słuchy, że na polskie wielkie ekrany ma za to trafić... amerykański remake dzieła Kima zatytułowany Nieproszeni goście! Zdaniem zarówno krytyków, jak i zaznajomionych z oryginałem widzów Nieproszeni... są pozbawieni wysmakowania, przejmującego smutku i scenariuszowej logiki oryginału, gdyby informacja o premierze się potwierdziła oznaczałoby to więc kolejny triumf tego, co łatwo przyswajalne nad tym, co odważne i oryginalne.

MOJA OCENA:
👹👹👹👹👹👹👹👹👹👹 10/10


Reżyseria:
Ji-woon Kim

Scenariusz:
Ji-woon Kim

Rok produkcji:
2003

Obsada:
Su-jeong Lim
Geun-yeong Mun
Jung-ah Yum
Kap-su Kim

Autor: Łukasz Grela



2 komentarze:

Sakujama pisze...

Piękny film. Czasem ciężko zrozumiec niektóre momenty, ale i tak uważam, że powinno się z nim zapoznać, bo jest niesamowity! Piękne scenerie i wzruszająca (w horrorze to dziwnie brzmi) historia. Polecam, bo naprawdę warto!

necronomicon pisze...

Uwielbiam ten film, choć momentami ciężko go zrozumieć. Mimo tego naprawdę gody uwagi.