Meatball Machine nie wykorzystuje w pełni swojego potencjału, jednak nadrabia to olbrzymią ilością przemocy i krwi, jaka leje się litrami zalewając co chwilę ekrany naszego tv.
Yoji jest młodym mężczyzną-samotnikiem, który pracuje w fabryce. Od dłuższego czasu jest zmuszony do wysłuchiwania relacji o seksualnych podbojach swoich współpracowników, z tego też względu ucieka na przerwach na powietrze, gdzie z zainteresowaniem przygląda się młodej kobiecie - Sachiko, która mieszka tuż obok fabryki.
Kiedy pewnego razu Yoji siedzi w kinie, zostaje zaczepiony przez transwestytę, którego upokarza. Ten jednak nie pozostaje mu dłużny i dotkliwie bije Yoji'ego.
Gdy mężczyzna próbuje się podnieść spada na niego coś, co wydaje się stworzeniem zamkniętym w hermetyczny pancerz. Jak się wkrótce okaże, w żaden sposób nie można pancerza zniszczyć. Chowa znalezisko w szafie w swoim domu.
Którejś nocy, Yoji ratuje Sachiko przed kierownikiem z pracy, który najwyraźniej ma zamiar zgwałcić kobietę. Zabiera ją do swojego domu, jednak tam dotychczas uśpione dziwne stworzenie nagle budzi się z letargu...
Jak wspomniałam wcześniej, film czerpie z dzieła Tsukamoto całymi garściami. Mamy tu zamianę człowieka w maszynę, niekontrolowane zachowania, które doprowadzają do destrukcji innych osobników, mnóstwo walki, przemocy, krwi, nietuzinkowych efektów gore, a także wątek romantyczny z początkowych jak i końcowych scen filmu.
Dość wymownym fundamentem tego filmu są wspomniane efekty gore. Części ciała pryskają po całym ekranie, wyrywane wnętrzności walają się w każdym kącie. Także nieźle zostało ukazane wnętrze ciała człowieka podczas zagnieżdżania się obcego pasożyta w ciele żywiciela.
Jako plus można wskazać także ukazanie mutacji ciała, gdy obca forma zaczyna przejmować kontrolę nad ciałem zainfekowanego człowieka. Przyznam, że robi to dość efektowne wrażenie. Sceny walki oraz brutalność ukazane są w sposób okazały i dane sceny ogląda się dość przyjemnie (jeśli w ogóle można tego słowa użyć).
Na uwagę zasługuje także postać człowieka, który hoduje owe stworzenia w celach utrzymania przy życiu swojej zainfekowanej córki, która aby przeżyć, musi posilać się pewnymi częściami tych stworzeń. To właśnie ten mężczyzna jest odpowiedzialny za ''przemianę'' głównego bohatera w zmutowaną maszynę do zabijania, w której o dziwo tlą się jeszcze jakieś iskierki człowieczeństwa, na co zapewne ma wpływ miłość do Sachiko, która stała się brutalnym narzędziem destrukcji.
Ogólnie przyznam, że film bardzo mi się podobał, mimo iż nie przepadam za gatunkiem horroru jakim jest ostre gore. Film ten jednak oglądało się mając wrażenie niesamowitości i zadziwienia.
Niestety jedyną jak dla mnie wadą filmu jest jego płytka narracja oraz niezbyt udane dialogi, ale raczej nie ujmuje to filmowi na tyle, aby wzbudzić pogardę i zniechęcić do seansu.
Kolejne udane i mocne dzieło w wykonaniu Japończyków z pogranicza wariackiego surrealizmu.
Jeżeli ktoś liczy na potężną dawkę walki, brutalności i krwi, to znajdzie to w Meatball Machine.
MOJA OCENA:
👹👹👹👹👹👹👹 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz