Obejrzany nie tak dawno Momok, powstały w Malezji, także podejmuje w całej okazałości tą tematykę, włączając w nią jednak elementy komediowe. Niech Was nie zwiedzie dość mroczna okładka filmu, gdyż jak mówi znane przysłowie - ,,Nie ocenia się książki po okładce''. Sprawdza się to znakomicie w przypadku filmu Jamila. Duchy są i owszem - jak to na azjatycką produkcję grozy przystało, jednak większej krzywdy nie robią napotkanym ludziom (wbrew swojej legendzie). Straszą napotkane żywe stworzenia ludzkie i zdaje się, że świetnie się przy tym bawią...
Adlin pracuje w dużym mieście, jednak któregoś dnia powraca do swojej wioski i staje się świadkiem dziwnej wizji, w której widzi kondukt żałobny udający się w stronę cmentarza. Mimo, iż sama wizja jest przerażająca to na dodatek wzmaga ją fakt, że trumnę niosą...zombie.
Tej samej nocy po modlitwie, on i jego przyjaciel Kadir udają się do ulubionej restauracji, jednak po drodze zatrzymują się przy straganie z żywnością, gdzie wchodzą w ożywioną dyskusję z jego właścicielem. W międzyczasie są świadkami dziwnych wydarzeń, jakie mają tam miejsce, ale to nie wszystko, gdyż tajemnicze zdarzenia mają także miejsce w okolicy. Mężczyźni zaczynają się domyślać, że za wszystkim stoi duch Pontianak.
Co by tu dużo nie mówić, film ten jest bardziej zabawny niż straszny. Znajdziemy zaledwie kilka scen, w których dopatrzymy się dreszczyku, ale cała reszta śmiechu warta...
Nawet nie bardzo wiem od czego tak naprawdę zacząć, gdyż w filmie niewiele się znajdzie wątków, na których możemy skupić swoją uwagę. Wiele scen jest za bardzo przegadanych i niestety właśnie one dłużą się nam niemiłosiernie sprawiając, że zaczynamy się najzwyklej w świecie nudzić.
Zdaję sobie sprawę, że twórcy Momok zbyt oszałamiającym budżetem zapewne nie grzeszyli, ale efekty specjalne, a zwłaszcza postać upiora naprawdę można było zrobić dużo bardziej przerażająco, a tak bardziej wywołuje litość niż strach.
Także bohaterowie dają wiele do życzenia: krzyczą, płaczą, panikują bez wyraźnej przyczyny, doprawdy drażniące to...Jedynie mężczyzna, który podwozi Pontianak (nieświadomy z początku), zachowuje się najbardziej realnie. Sądząc, że ma do czynienia ze zwykłą kobietą przez całą podróż prowadzi z nią dyskusję, a właściwie monolog, gdyż pasażerka okazuje się niezbyt skora do pogawędki. Dopiero, kiedy każe się ona wysadzić w okolicy cmentarza, zarówno z pewnością i mężczyzna i my odczuwamy dreszcze na plecach. Kiedy kobieta wysiada, ciekawski mężczyzna udaje się za nią i staje się świadkiem przemiany Pontianak. Upiór zaczyna ścigać mężczyznę.
Przyznam, że to najlepsza scena w całym filmie. Może serce ze strachu nam nie stanie, ale jak na horror jest całkiem przyzwoita.
I w zasadzie to tyle. Resztą, to jedna wielka KUPA śmiechu.
Jeżeli szukasz rozrywkowego i zabawnego filmu w klimatach azjatyckich, to proszę bardzo - Momok podaję na dłoni. Zagorzali maniacy skośnookich straszydeł nie mają tu czego szukać.
MOJA OCENA:
👹👹👹 3/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz