wtorek, 9 października 2018

Project Zero

Bardzo lubię survival horrory powstałe na konsolę PS2. Już masakrując każdego dnia zasłużonego PSXa ładnych kilkanaście lat temu, torturowałam się całą masą wirtualnych horrorów, które spędzały mi sen z powiek, bowiem nie odpuściłam sobie, póki nie przeszłam całej gry. 
Moja ,,czarnulka'' (i ja też) nie byłaby usatysfakcjonowana, gdyby nie połknęła tak zacnej gry, jaką jest Project Zero, znana również pod tytułami Fatal Frame (USA) oraz Zero (Japonia). Gra ta jest typowym przedstawicielem survival horroru, która obecnie doczekała się już pięciu części. Te jednak będą mnie interesować w późniejszym czasie. Póki co chcę skupić się na części pierwszej, wydanej w Japonii w roku 2001 (w USA pojawiła się rok później, a rok premiery europejskiej to 2002 rok). 
Muszę przyznać, że pierwsza część zrobiła na mnie olbrzymie wrażenie i nie wiem nawet czy nie napiszę, że chyba jest to dla mnie najlepsza część, ale ok - szczegóły poniżej.

Pewnej sierpniowej nocy 1986 r. młoda studentka, Miku Hinasaki, przychodzi do starej posiadłości rodziny Himuro (Himuro Mansion), aby odnaleźć swojego zaginionego brata. Jej brat Mafuyu udał się tam w poszukiwaniu wcześniej zaginionego przyjaciela i mistrza: pisarza Junsei Takamine oraz jego pomocników Koji Ogata i Tomoe Hirasaka. Wyposażona jedynie w latarkę Miku wchodzi do posiadłości, której historia pełna jest krwawych morderstw, klątw i przerażających rytuałów. Później udaje jej się odnaleźć stary aparat (camera obscura), który kiedyś należał do jej matki. Okazuje się on posiadać silną moc egzorcystyczną.

Fabuła gry od razu przykuła moją uwagę: mroczne, nawiedzone domostwo, pełne zagubionych i mściwych dusz, które wcale nie są przychylne naszej bohaterce. Nie wiem, jak Was, ale mnie takie historie przyciągają jak magnes.
Dlaczego grą warto się zainteresować i każdy szanujący się fan azjatyckiej grozy powinien się z nią zapoznać (oczywiście mowa o tych, którzy tolerują grozę w wydaniu wirtualnym)? Ano z kilku powodów. Po pierwsze: cała akcja dzieje się w Japonii, po drugie: nasza bohaterka też jest uroczą Japonką, a po trzecie: lokacje, które przemierzamy nasiąknięte są całą masą przerażających duchów, które przecież w Azji są jedyne w swoim rodzaju! Dodatkowym ,,smaczkiem'' jest też fakt, że gra bazuje na japońskich legendach, a zwłaszcza jednej, związanej z posiadłością rodziny Himuro w Japonii. Historia tej rodziny przepełniona jest tragicznymi wydarzeniami i wypadkami śmiertelnymi. Zresztą twórcy gry przyznali też, że podstawę fabularną tego survival horroru stanowiły autentyczne wydarzenia i opowieści ludzi, którzy na swej drodze spotkali duchy. Być może właśnie dlatego postanowiono w grze zamieścić klauzulę: ,,Oparte na faktach''...
No dobra, ale tyle geneza powstania gry, trzeba przejść do samej rozgrywki, która przecież ma dać nam maksymalnie dużą frajdę...i oczywiście przestraszyć nas. Jak wypada ten wirtualny horror okiem starego wyjadacza wirtualnej rozrywki? Powiem szczerze, że wypada całkiem dobrze.
Rozgrywka odbywa się tu, jak w większości survival horrorów. Widzimy naszą postać w całości, którą kierujemy padem, przez co mamy kontrolę nad jej ruchami i to my mamy wpływ na to, gdzie Miku się udaje. Punkt widzenia zmienia się w momencie, kiedy nasza bohaterka staje do walki z duchami. Wtedy też przyjmujemy tryb ,,pierwszej osoby'', czyli widzimy teren przed sobą oczami Miku (i to tu jest bardzo fajnym posunięciem).
Ogólnie, jak to bywa w survival horrorach - nasza postać przemierza ponure lokacje posiadłości, w której przebywa, spotyka różne osoby i zbiera przedmioty, które okazują się niezbędne w dalszej eksploracji. Nie zabraknie też ciekawych zagadek, którym czoła musi stawić Miku.
Ciekawym aspektem gry jest wspomniana już wcześniej walka z duchami, która odbywa się poprzez...sfotografowanie zjawy aparatem fotograficznym, który służy Miku za broń. Im dłużej duch utrzyma się w kadrze obiektywu, tym większe obrażenia ponosi. Trzeba przyznać, że to ciekawe i oryginalne zagranie. Pokonani przeciwnicy pozostawiają po sobie tzw. kamienie dusz, które dają możliwość rozszerzenia funkcji posiadanego przez bohaterkę aparatu. Jak się okazuje w późniejszych partiach gry, sprzęt ten jest niezwykle pomocny nie tylko w walkach, ale będzie też niezbędny przy wykonywaniu różnych zadań i dzięki niemu możemy też zdobyć dodatkowe bonusy.
Plusów gry jest dużo, ale mogę wymienić też minusy, które mnie ''uwierały'' podczas gry. Jakie to minusy? Ano uważam, że w całej grze jest dość skromna ilość duchów i podczas co niektórych misji zjawy się powtarzają. Drugim minusikiem - w sumie mało istotnym - jest też mała ilość strojów, które można odblokować. Ale ten drugi problem, to w zasadzie żaden problem. Czepiam się...

Ogólnie gra jest bardzo ciekawa, mroczna i z pewnością do gustu przypadnie nie tylko fanom azjatyckiej grozy, ale miłośnikom horrorów w ogóle. Polecam ją odpalić i napawać się nią tylko i wyłącznie nocną porą.

MOJA OCENA:
👹👹👹👹👹👹👹👹👹 9/10


Premiera światowa: 4 marca 2002
Gatunek: survival horror
Platforma: PS2/Xbox
Producent: Tecmo Inc&Wanadoo
Wydawca: Tecmo Inc&Wanadoo

Poniżej troszkę screenów z gry, a jako ciekawostkę podam tylko, że na stronie Onetu, w dziale poświęconym grom, można znaleźć ,,ściągę'' w postaci poradnika, jak grę przejść. Do wglądu tutaj. Zmagania graczy można też sobie podejrzeć na Youtube.
Enjoy!



9 komentarzy:

Norbert Bajor pisze...

Bardzo ciekawa gra. Przede wszystkim cieszy oryginalne rozwiązanie w postaci broni, bo zamiast broni palnej mamy tu aparat fotograficzny. Ogólnie moje wrażenia są pozytywne, bo potworki są całkiem przyjemne, a i klimat jest ok.

schizer pisze...

Starsze gry są bardziej przerażające.

KokuriSan pisze...

Jeden z lepszych (obok Silent Hill) survival horrorów, w jakie grałem na PS2 :)

gfreeman pisze...

Gra jest świetna i mogę ją z czystym sumienie polecić każdemu miłośnikowi horrorów.
PS. Duch ze skręconą głową miażdży! GRAĆ TYLKO W NOCY! :)

Gawron pisze...

Kiedyś gdzieś słyszałem, że na podstawie własnie pierwszej części (swoją drogą świetnej), ma powstać film. Chyba mają go tworzyć Amerykanie (o zgrozo!). Coś ktoś wie czy się ruszyło w tym temacie?

Misery pisze...

Taaaaa...zdjęcia się miały rozpocząć już w 2006 roku. Ostatnie informacje na temat rzekomego filmu pochodzą z 2003 roku, a w necie cisza jak makiem zasiał, więc wnioskuję, że skończyło się jedynie na słomianym zapale.

Martyna Kazimierczak pisze...

Co Wy gadacie! Na Youtube jest japoński horror z 2014 roku ,,Fatal Frame'' (japoński tytuł - ,,Gekijōban Zero'') w reżyserii Mari Asato.
Filmu jeszcze sama nie oglądałam, ale po opisie sugeruję, że jego fabuła bazuje na serii gier Tecmo.
Natomiast nic nie wiem o amerykańskim filmie związanym z grą???

Lapus pisze...

Muszę go obejrzeć, bo w grę grałem i mnie powaliła na łopatki :)

Jan Kowalsky pisze...

Świetna gra! Grałem w nią z trzy razy plus inne części i naprawdę za każdym razem robi na mnie ogromne wrażenie. Można się nieźle przerazić, a i sama frajda z gry jest rewelacyjna. Uważam, że to jeden z lepszych tytułów w japońskich survival horrorach na PS2.