piątek, 2 listopada 2018

Colic: Dek hen pee (aka Colic/Kolka); Tajlandia

Kolka - napad ostrych bólów spowodowany przerzynaniem się kamienia przez wąski przewód lub mocnym skurczem mięśniówki jelit w zatruciach lub ostrych zakażeniach pokarmowych. Najczęściej występuje u niemowląt i ustępuje zazwyczaj samoistnie ok. 3-4 miesiąca życia. Nie jest ona zdefiniowana konkretnym zespołem chorobowym.
Przyznacie, że jak na tytuł i główną tematykę horroru - kolka brzmi co najmniej dziwnie. Z drugiej strony w dobie masowych horrorów zalewających świat zachodni prosto z Azji i niesłabnąca ich popularność sprawiają, że twórczy ,,czepiają'' się dosłownie każdej tematyki, którą można by ,,podpiąć'' pod dobry horror. Czy Colic okaże się filmem grozy równie dobrym - pomimo swojego dziwnego tytułu? O tym już poniżej...

Bohaterami filmu jest para młodych ludzi: Phrae oraz Pong. Któregoś dnia kobieta odkrywa, że jest w ciąży. Pong proponuje jej małżeństwo i młodzi przeprowadzają się do domu matki Ponga. Kiedy na świat przychodzi ich syn Pan, młodzi rodzice są wniebowzięci, jednak wkrótce zauważają, że niemowlę płacze bez wyraźnej przyczyny. Notorycznie nieprzespane noce sprawiają, że małżeństwo coraz częściej zaczyna się kłócić. Lekarze diagnozują kolkę i zapewniają, że ta minie, kiedy malec skończy 6 miesięcy. Jednak po tym czasie objawy nie ustępują. Rodzice zabierają Pana do mnicha, który ostrzega, aby mieli na niego oko do czasu, kiedy chłopiec nie skończy roku.
Phrae zauważa, że za każdym razem, gdy ich syn płacze, następuje jakaś tragedia...


Okładka DVD filmu już po części zdradza nam tematykę, jaką serwuje nam tajski horror w reżyserii Patchanona Thammajira. Teoretycznie już od samego początku zdajemy sobie sprawę, że tak naprawdę sugerowana kolka nie jest żadnym wyjaśnieniem. Ktoś, kto choć trochę interesuje się zjawiskami paranormalnymi wie, że dzieci widzą więcej niż dorośli i motyw ten wcale nie pojawia się po raz pierwszy w kinematografii (tym i azjatyckiej). Jednak tak naprawdę w Colic i nie o to chodzi.
Główną problematyką filmu jest bowiem prawo karmy. Jeżeli dopuściliśmy się czegoś nikczemnego w poprzednim wcieleniu, za wszystkie grzechy będziemy musieli ponieść karę w teraźniejszym życiu. Nikt inny oprócz nas samych nie może walczyć z naszymi własnymi grzechami z przeszłego życia. Z tym też problemem zmaga się mały Pan, co wyjawia nam mnich podczas rytuału poświęcenia chłopca.
Podjęty temat też nie jest nowością w azjatyckim kinie grozy, ale przyznaję, że tajska produkcja pokazuje prawo karmy w interesujący sposób, gdyż za obiekt swojej zemsty duchy upatrzyła sobie małego - i zdawać by się mogło - niewinnego chłopca. Jak się jednak okaże w końcówce filmu, w poprzednim wcieleniu był odpowiedzialny za krwawą masakrę i teraz duchy prześladowały jego oraz jego bliskich.

Nie mam większych zastrzeżeń do całej produkcji. Momentami trzyma niezły poziom i niektóre sceny sprawią, że ściśniemy mocniej poręcz fotela. Nie nastawiajcie się jednak na porywczy horror z mnóstwem makabrycznych scen, bo tego tu nie ma. Jest za to dość ciekawie ukazana historia młodych i niedoświadczonych rodziców, którzy stawiają czoła nadprzyrodzonej interwencji pomordowanych ludzi, aby ochronić swojego pierworodnego.

W początkowych minutach film, akcja rozgrywa się dość niemrawo, co może spowodować lekkie znużenie. W momencie jednak kiedy Pan przychodzi na świat, zaczynamy doświadczać niepokojących wydarzeń rozgrywających się na ekranie. Krwawych scen będzie kilka, ale nie odczujemy przesytu czerwoną farbą. Spowoduje to, że krwawe momenty zrobią wrażenie. Także aktorstwo jest w porządku i nie mam się do czego przyczepić.

Kolejny tajski horror do kolekcji. Jak macie okazję, to chwytajcie.

MOJA OCENA:
👹👹👹👹👹👹👹👹 8/10

Reżyseria:
Patchanon Thammajira

Scenariusz:
Patchanon Thammajira

Rok produkcji:
2006

Obsada:
Pimpan Chalaikupp
Vittaya Wasukraipaisan
Kuntheera Sattabongkot


4 komentarze:

Adam Mroczek pisze...

Dośc ciekawy i nieco mroczny. Może nie jest jakoś nad wyraz przerażający, ale na pewno jest to miłe spędzenie wieczoru :)

Adrian Manilski pisze...

Fajny tajski film grozy. Tajowie potrafią tworzyć klimatyczne horrory (podobnie, jak Koreańczycy) i chwała im za to! :)

Deicide666 pisze...

Jest ok, choć według mnie film ma mizerne efekty specjalne, co niekiedy czyni go kiczowatym, niż strasznym.

Peter son pisze...

Bardzo lubię tajskie horrory. Potrafią być naprawdę mocne i dosadne, a w większości są po prostu bardzo dobre. ,,Colic'' jednak mam wrażenie, że poszedł nieco na ,,odwal się''. Jest przydługi, niektóre sceny jakby przeciągane na siłę, przez co momentami robi się nużący. Nie jest to może jakiś bardzo zły film, bo widziało się o wiele gorsze, ale na pewno też nie jest to horror z prawdziwego zdarzenia. Niektóre sceny są niepotrzebne. No i dochodzi jeszcze niewielka ilość strasznych scen, co też przelewa czarę goryczy, ale ok. Na wieczór może być.