W podobnej tematyce utrzymany jest film Aoyama Shinji - Embalming.
Pewnego dnia z kostnicy znikają w tajemniczy sposób zabalsamowane zwłoki syna potężnego kongresmena. Mężczyzna jest gotów zrobić wszystko, aby tylko odnaleźć ciało syna. W tym celu do odnalezienia zwłok zostaje ''zatrudniony'' nawet buddyjski kapłan. Dochodzi on do wniosku, że zwłoki trafiły na czarny rynek, na którym handluje się ludzkimi organami.
W tej produkcji znajdziemy mieszankę dziwacznych zachowań: schizofrenia, niekonwencjonalne metody leczenia, akupunktura. Wszystko to znajdziemy w Embalming.
Przejdźmy jednak do sedna. Wyobraźcie sobie prace nad stworzeniem Frankenstein'a w czasach obecnych. Nawet sam Freud był tym zafascynowany i nie odrzucał możliwości takich eksperymentów. Dodając do tego nutkę okultystycznych obrzędów, wszystko to byłoby napędzane siłą ducha - wyszedłby zapewne niezły potwór. Jednak czy ktoś taki mógłby zostać przyjacielem człowieka? Istota stworzona z ciał innych ludzi, z mózgiem zbrodniarza, wydawałaby się pozbawiona wszelkich uczuć. Taką też problematykę porusza film Shinji. Tu jednak mamy ten wyjątek, że do eksperymentów nad stworzeniem ''potwora'' wykorzystywane są zabalsamowane zwłoki, co również jest procederem nieczęstym w Japonii, gdzie prym wiedzie od wielu, wielu pokoleń palenie zwłok. Jednak nie w tym rzecz...
Zastanawia mnie dlaczego wykorzystano tu wątek ''frankenstein'owski'', zamiast na przykład typowej tematyki ''ghost''? W sumie to temat, jak na czasy obecne - mało popularny i nieco kiczowaty.
Tym bardziej, że film ukazuje nowoczesną w Japonii metodę postępowania ze zwłokami. Można przypuszczać, że głównym wątkiem przewodnim filmu nie jest samo stworzenie potwora, ale tematyka nieśmiertelności. Jak wiadomo już w starożytnym Egipcie wierzono, że balsamowanie zwłok to pewien rodzaj nieśmiertelności. Czyżby Shinji nawiązywał do staroegipskich wierzeń?
Wydaje się, że tak i pomysł ten był jak najbardziej zamierzony. Film bez wątpienia wybija się spośród setek j-horrorów, które z reguły podejmowały tematykę duchów i nawiedzeń. Tu oczywiście mam na myśli filmy pokroju Ringu, Isola czy też Noroime, które są dziś klasykami w japońskiej grozie.
Początkowo film wydaje się nudnawą i prostą historią, jednak po jakimś czasie, kiedy zdajemy sobie sprawę, że nie chodzi tu tylko i wyłącznie o balsamowanie zwłok, dochodzimy do wniosku, że fabuła staje się coraz bardziej zawiła i złożona. Zdaje się nawet, że niektóre fakty zostały celowo ukryte i możemy (lub też nie) odkryć je w trakcie seansu.
Film jakoby składa się z kilku warstw, których można się doszukać podczas oglądania filmu:
- problematyka miłosna (głównie nauczenie się miłości),
- ceremonie okultystyczne, związki z czarną magią,
- zaburzenia osobowości,
- zjawiska niewyjaśnione (duchy?)
Prawdopodobnie ukrytych wątków istnieje więcej, ale te moim zdaniem są najważniejsze w całości produkcji.
Mimo, iż początkowo fabuła zdaje się powolna, to jednak z biegiem czasu jest nas w stanie porwać w odkrywanie intrygujących tajemnic, jakie ma nam do zaoferowania. Embalming ciekawie łączy elementy gore z tematyką ''ghost'', co jest także dość innowacyjnym, aczkolwiek już nie najnowszym zabiegiem w japońskiej kinematografii. Warto obejrzeć.
MOJA OCENA:
5 komentarzy:
Gdzie znajdę ten film?
Dziś to już raczej ze świeczką szukać tego horroru. Kilka już ładnych lat temu znalazłem ten film na anglojęzycznej stronie z angielskimi napisami, ale dziś nie jestem w stanie zlokalizować tej strony.
No szkoda, ale dzięki za odp. Będę szukać dalej. Może się uda. 😏
Proszę bardzo -> https://www.youtube.com/watch?v=0SDytJl1wAA
Może wygląda, jak wygląda, ale film jest.
Dzięki bardzo Pani Martyno. Nie ma co wybrzydzać, jak nie ma się nic innego.
Prześlij komentarz