czwartek, 1 listopada 2018

Ngok mung (aka Unplugging Nightmare/Unplugged Nightmare/Night Move); Hongkong

Ten niskobudżetowy horror z Hongkongu mile zaskoczył nie tylko mnie, ale także znajomych, z którymi miałam okazję to dzieło obejrzeć. Miłym zaskoczeniem było przede wszystkim to, że dane nam było zobaczyć typowy i to całkiem niezły ghost story bez przesadnej makabry czy kiczu.
Wprawdzie niski budżet dał się tu we znaki, ale...zaraz, zaraz, czy sukces horroru zależy li jedynie od jego pompatyczności i efektów specjalnych? Otóż nie. Reżyser - Elfa Lee Cheuk-Chun doskonale pokazuje, że aby przyzwoicie postraszyć (albo przynajmniej starać się) wystarczy nie gorszy pomysł na fabułę oraz długowłosa nieznajoma.



Yoyo Mung jest młodą reporterką, którą od dzieciństwa prześladują koszmary senne, a w zasadzie jeden - ten sam powtarzający się koszmar, w którym widzi stary dom oraz tajemniczą kobietę w bujanym fotelu.
Powtarzający się notorycznie sen doprowadza kobietę do ogromnego stresu, który uniemożliwia jej normalne funkcjonowanie. W międzyczasie jej chłopak Joe przydziela jej serię artykułów na temat nawiedzonych domów. Kobieta wraz ze swoim współpracownikiem postanawia zbadać miejsca, które rzekomo są nawiedzane i wkrótce okazuje się, że jej koszmary zaczynają się urzeczywistniać.


Jak wspomniałam, pomimo dość ograniczonego budżetu Unplugging Nightmare nie jest filmem najgorszym. Wielu wyjadaczy filmów grozy będzie jednak zawiedzionych, gdyż tak naprawdę film w ogóle nie straszy, a cała jego groza opiera się jedynie na obrazie, kolorach...pomieszania szarości i czerwieni, które nadają tej produkcji tajemniczego charakteru.
Wprawdzie początkowe śledztwo w sprawie nawiedzeń, jakiego podejmuje się bohaterka, zapowiada się obiecująco, to niestety potem wcale nie jest tak fajowo. Momentami film staje się nieco nudnawy, bo zbyt wiele się nie dzieje, a właściwie nie dzieje się nic. Dobrze, że momentami mamy okazję kątem oka dostrzec tajemniczą kobietę w czerwieni, której czarne włosy opadają kaskadami zasłaniając twarz. Tak, tak...stara dobra znajoma z azjatyckich horrorów i tu znalazła swoje ''pięć minut'', jednak jest jedno ALE - właściwie nic nam nie zostaje wyjaśnione. Nie wiemy kim jest kobieta i właściwie nawet czy jest ona duchem, gdyż pojawia się w różnych miejscach, widziana przez bohaterkę, by po chwili zniknąć, ale równie dobrze mogłaby odejść...no tego nie jesteśmy w stanie zobaczyć, gdyż reżyser nie kwapił się nam pokazać cokolwiek innego oprócz sylwetki tej kobiety. Dlatego z uwagi na jej charakterystyczny wygląd i nagłe pojawianie się, po prostu wnioskujemy, że jest ona zjawą.
Jednak jak na azjatycką zjawę, nie jest ona chyba zbyt mściwym duchem, gdyż nie robi kompletnie nic, aby przerazić nas oraz bohaterów (no, chyba że swoim wyglądem).

Sam klimat filmu jest w porządku, jednak wspomniane niedomówienia, nic niewyjaśniające sekwencje oraz momentami nużące sceny sprawią, że za film chwycą zapewne nieliczni. Być może będą to zagorzali fani azjatyckiej grozy.

MOJA OCENA:
👹👹👹👹👹👹 6/10


Reżyseria:

Elfa Lee Cheuk-Chun

Scenariusz:
Wong Yeung-Tat

Rok produkcji:
2004

Obsada:
Yoyo Mung Ka-Wai
Edmond Leung Hon-Man
Jo Kuk Cho-Lam
Michael Tong Man-Lung
Halina Tam Siu-Wan
Helena Law Lan
Hau Woon-Ling
Mon Chan Yee-Man
Juliana Yiu On-Na
Tin Kin-Wing
Lam Shing-Yip


Brak komentarzy: