czwartek, 22 listopada 2018

Saikyô joshi Kose densetsu: Kyôko vs. Yuki (aka Kyoko vs. Yuki); Japonia

Przy każdej nadarzającej się okazji zaznaczam, jak bardzo lubię tego typu produkcje: amatorskie, brutalne, absurdalne, kiczowate i do tego makabrycznie krwawe. W japońskim kinie grozy takich filmów nie brakuje, dlatego też nie ukrywam, że ze szczególną dokładnością ich wyszukuję. Kiedy tylko udaje mi się takową odnaleźć, niemalże na skrzydłach zlatuję do pobliskiego sklepu po zimnego browarka (tudzież jakiś ''czteropak'') i paczkę chipsów, aby wygodnie rozsiąść się w fotelu, zgasić światło w pokoju, założyć słuchawki na uszy i oddać się tej makabrycznej japońskiej rozkoszy, jaką są brutalne produkcje z tego właśnie kraju.
Kyoko vs. Yuki wcale nie był wyjątkiem i kiedy tylko ujrzałam pierwsze sceny tego obrazu, wiedziałam, że dobra zabawa mnie nie ominie.

Film rozpoczyna się od treningu uroczej Kyoko. Od razu wyczuwamy, że pomimo swej niewinnej i jakże delikatnej urody, dziewczyna jest urodzonym mordercą. Ukazanym treningiem, Kyoko przygotowuje się do walki.
Po chwili dwie dziewczyny w białych maskach przyprowadzają do pomieszczenia, gdzie dziewczyna trenuje skutego mężczyznę. Spiker mówi, aby osoby postronne opuściły pomieszczenie i daje znak do rozpoczęcia walki... Od razu widzimy brutalne uderzenia Kyoko...odczuwa je nie tylko mężczyzna, którego nos przekształca się w krwawą miazgę, ale i my-widzowie mamy okazję poczuć ogromną siłę i  brutalność tej niepozornej niewiasty. Pojedynek kończy się uderzeniem maczetą w głowę mężczyzny. Wkrótce Kyoko zostaje wysłana na misję, która ma na celu odnalezienie pewnego osobnika i odebranie mu teczki.


Kolejną osobą, jaką dane nam będzie poznać to Yuki - lesbijka, która w raz ze swoją dziewczyną więzi w swoim mieszkaniu mężczyznę, którego - jak się później okaże - szuka Kyoko. Biedny, związany i skrępowany jest zmuszony do oglądania ich lesbijskich harców...i tu pojawia się minus - efekty dźwiękowe. Ok, ja rozumiem, że scena erotyczna wymaga odgłosów uniesienia, ale te, które słyszymy podczas tejże sceny, niestety skutecznie niszczą wszelkie odczucia erotyczne. Może czepiam się niepotrzebnie, wszak film to nie żadna produkcja Hollywoodu i być może wielu nie zwróci na to nawet uwagi, ale mi niestety popsuło zabawę podczas tej pikantnej scenki.
Na trop dziewczyn oraz ich ''ofiary'' wpada Kyoko i dziewczyna rozpoczyna ''polowanie''. Szybko odnajduje towarzystwo i jednym szybkim cięciem pozbawia mężczyznę życia, przecinając mu gardło.

Dalej rozpoczyna się seans dziwacznych i nieco pokręconych obrazów, przeplatanych brutalnymi morderstwami i lesbijskimi scenami erotycznymi. Wielu ludzi pewnie to zniesmaczy, ale właśnie moim celem jest uświadomienie nawet zagorzałym zwolennikom japońskich horrorów, że nie jest to film dla każdego. Erotyka erotyką, ale nie każdy lubi przyglądać się erotycznym (czasami bardzo brutalnym) zabawom dwóch dziewcząt, okraszonych do tego dużą ilością brutalności i czerwonej posoki. Jednak z drugiej strony kino takie nie powinno dziwić wyjadacza japońskiej grozy, ale wybór należy do Was, tak więc żeby nie było...
Wracając jednak do filmu. W pewnym momencie nasza waleczna Kyoko odcina sobie dłoń i na jej miejsce umieszcza jej żelazny odpowiednik z ostrymi jak brzytwa palcami, aby być skuteczniejszą w walce. Jak to na prawdziwego mordercę przystało, widzimy, że Kyoko oprócz walki, zna się nie gorzej na cybernetyce. Miło się patrzy na te przygotowania i przyznaję, że szczerze kibicowałam Kyoko, aby powaliła na łopatki Yuki.

Daisuke Yamanouchi widać, że nie opierał się na stereotypowej fabule przeciętnych japońskich filmów gore. Oprócz brutalnych gwałtów, odnajdziemy także elementy nekrofilii. To uważam za plus, bo jako tako jeszcze się przyjmuje - jak to na horror przystało. Przechodząc do minusów: oprócz wspomnianych dźwięków, będzie to przede wszystkim SZTUCZNOŚĆ. Sztuczność dosłownie wszystkiego: od efektów gore, które są na kiepskim poziomie, po wszelkie rekwizyty, jak noże czy inna broń.
Mimo tego uważam, że warto poświęcić tą godzinę (oczywiście, jeżeli w ogóle ktoś lubi tego typu filmy), aby Kyoko vs. Yuki obejrzeć. Z pewnością film do gustu przypadnie miłośnikom nagości i brutalizmu na ekranie. Ja w sumie chyba do takich miłośników się zaliczam. Film oglądało się dość interesująco i nie uważam, że straciłam przez niego swój czas. Jednak czy Wy za film chwycicie, to zależy już tylko od Was.

MOJA OCENA:
👹👹👹👹👹👹👹 7/10


Reżyseria:
Daisuke Yamanouchi

Scenariusz:
Daisuke Yamanouchi

Rok produkcji:
2000

Obsada:
Kyoko Fujikawa
Yoko Satomi
Natsumi Harada
Hiroshi Kitasenju
Kajitsu Miura
Salmon Sakeyama
Miki Sato


Brak komentarzy: