Uzumaki to kolejny ''pokręcony'' wytwór filmowy, który wyszedł spod ręki tego ekscentrycznego japońskiego reżysera. Muszę przyznać, że trzeba być naprawdę ''mocnym'', aby przebrnąć przez ten obraz. Nie chodzi mi o jakąś brutalność i makabrę, ale sceny, które dane nam jest oglądać w Uzumaki trącą o taki absurd i groteskę, że aż głowa mała... Były momenty, że przecierałam oczy ze zdziwienia, że można w ogóle wpaść na pomysł nakręcenia takich scen...no cóż...takiego pokręconego filmu w ogóle.
Mieszkańcy małej miejscowości - Kurouzu-cho, wydają się prowadzić normalne i spokojne życie. Jednak spokój zostaje zakłócony, gdy w okolicy zaczynają się pojawiać dziwne wiry. Wydaje się, że mają one coś wspólnego z dziwnym zachowaniem ludzi, którzy zdają się dostawać obsesji na ich punkcie. Mieszkańców zaczyna ogarniać coraz to większe szaleństwo.
Uzumaki to film powstały w roku 2000. Oparty jest na podstawie mangi, autorstwa Junji Ito.
Gdy zabierałam się do seansu Uzumaki, przyznam się, że niewiele słyszałam o reżyserze, który film stworzył, nie miałam także wcześniej kontaktu z innymi jego filmami, tak więc nie bardzo wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Już podczas oglądania tego filmu, doszłam do wniosku, że mam do czynienia z czymś niepowtarzalnym i fenomenalnym, zwłaszcza w światku j-horrorów.
Już sam fakt, że jest to ekranizacja mangi (tyt. Uzumaki-Spirala) autora, który stworzył także jedną z moich ulubionych mang - Tomie (film też niczego sobie), spowodowało, że byłam pod wielkim wrażeniem.
W filmie najlepsze jest to, że głównym jego tematem jest spirala...i nie mam tu na myśli tylko i wyłącznie spirali - jako typowej tematyki fabuły, ale także jako konstrukcji samego filmu. Łańcuch wydarzeń, jaki mamy okazję oglądać od samego początku do końca jest jak spirala, wciąż zataczając nowe okręgi szaleństwa. Oglądając daną scenę, myślimy że nic już nie jest w stanie nas bardziej zaskoczyć, po czym kolejna scena - jeszcze bardziej dziwaczniejsza - po prostu zwala nas z nóg.
Nie należy także pominąć głównych bohaterów, którzy są skrajnym przeciwieństwem siebie - Kirie jest młodą, słodką i niewinną dziewczyną, która za wszelką cenę chce rozwiązać zagadkę tajemniczych spirali, które są przyczyną niewyjaśnionych wydarzeń, natomiast jej przyjaciel - Shuichi reprezentuje typowego ponuraka, zniechęconego do wszystkiego i wszystkich.
Jeżeli chodzi o stronę wizualną filmu, to można stwierdzić śmiało, że pod tym względem błyszczy.
Są to obrazy, których zapewne już nigdy nie ujrzymy w żadnym innym filmie. Wypełnia go od początku do końca zbliżanie się i oddalanie kamery od ludzi i obiektów, co daje iście niepokojące efekty. Także występujące efekty specjalne zrobione są wręcz delikatnie i bez pompatyczności. Nieco animacji komputerowej zostało użytej w wyglądzie zwłok, które ucharakteryzowane zostały na spiralę.
O filmie tym można by było powiedzieć wiele dobrego i nie przeszkadzały mi w nim nawet niekiedy nieco nudnawe dialogi bohaterów. Obraz ten, jako całość robi piorunujące wrażenie i naprawdę każdy szanujący się fan japońskiego horroru powinien zapoznać się z tym niesamowitym dziełem Higuchinsky'ego.
MOJA OCENA:
👹👹👹👹👹👹👹👹👹 9/10
2 komentarze:
Jeżeli chodzi o porównanie, to jest to baaardzo słaba ekranizacja mangi Junji Ito. Prowadzenie kamery jest fatalne i przyprawia o oczopląs, gra aktorska też daje do życzenia, ale...mimo wszystko sądzę, że horror jest niczego sobie z uwagi na fakt, że jest tak dziwaczny i pokręcony...niczym tytułowa spirala :)
Oczywiście nie ma co porównywać mangi do filmu, bo to dwa różne światy. Manga to mistrzostwo samo w sobie, którego film nie oddaje, ale da się obejrzeć i co ważne - wciąga niczym...spirala. :)
Prześlij komentarz