piątek, 2 listopada 2018

Zoo; Japonia

Zoo to film bardzo ciekawy pod względem konstrukcji: składa się on bowiem z pięciu niepowiązanych ze sobą historii. Wszystkie one oparte są na opowiadaniach autorstwa Otsuichi. Każda z ukazanych historii ma inną fabułę, innego reżysera i różnych scenarzystów. Rezultatem tego jest film niesamowicie wciągający i niezwykle ponury w swoim przesłaniu.
Nie da się ukryć, że bez wątpienia każda z pięciu historii jest związana z tematyką okrucieństwa i śmierci.


Kazari i Yoko. Pierwsza historia przedstawia nam dwie bliźniaczki noszące tytułowe imiona. Od pierwszych chwil zdajemy sobie sprawę, że ich matka jest kobietą okrutną... zwłaszcza w stosunku do Yoko, która jest przez matkę traktowana jak zwierzę (a nawet gorzej!): śpi na podłodze, zjada resztki posiłków oraz jest bita i upokarzana. Zupełnym przeciwieństwem jest Kazari - traktowana przez matkę niemal jak księżniczka.
Ta historia pokazuje nam, jak człowiek dorosły może być okrutny i bezduszny w stosunku do dziecka, co gorsza swojego dziecka. Matka oznajmia Yoko wprost, że nie chciała jej rodzić, ale zrobiła to. Jednak teraz Yoko ma być jej posłuszna i wdzięczna. Jak na ironię, świat zewnętrzny zdaje się nie zauważać nadużyć wobec dziewczynki. Mimo iż liczne siniaki na jej ciele są wyraźnie widoczne, pielęgniarka szkolna jak i rówieśnicy nie interweniują. Nadzieja pojawia się wraz z poznaniem starszej pani - Mitsuko Suzuki, której Yoko znajduje i oddaje psa.
W tej historii jest wiele frustrujących aspektów, jak np. postawa Kazari, dla której takie traktowanie bliźniaczej siostry jest zupełnie normalne i nie widzi ona w tym niczego niestosownego. Widzimy, że najwidoczniej Yoko była traktowana w ten sposób od urodzenia...
Pierwsza część historii jest wciąż interesująca jako opowieść grozy, jednak w momencie wątku ze starszą kobietą, film ten jawi się nam jako przejmujący dramat.
Ciekawą kreację stworzyła tu Ryoko Kobayashi, która wcieliła się w postać Kazari i Yoko. To było trudne zadanie, ale dziewczyna poradziła sobie z nim bez większych problemów.
Seven Rooms (Siedem Cel). Druga historia jest bardzo intrygująca. Widać duże podobieństwo do takich zachodnich produkcji, jak Piła czy Hostel, jednak bez całej krwawej otoczki.
Głównymi bohaterami są młoda dziewczyna oraz jej młodszy brat Satoshi, którzy budzą się w nieznanym sobie pomieszczeniu. Nie ma w nim nic prócz drzwi i rynny, która okazuje się być ich toaletą. Satoshi dochodzi do wniosku, że może przepłynąć wzdłuż rynny i sprawdzić gdzie się znajdują lub nawet się wydostać. Okazuje się, że oprócz ich celi, istnieje jeszcze sześć innych i w każdej znajduje się kobieta. Rodzeństwo odkrywa wkrótce, że każda z osób przebywających w celi, znika szóstego dnia.
Historia ta byłaby bardziej przerażająca, gdyby pod koniec nie pojawiła się postać odziana w czerń z piłą łańcuchową w rękach. Wówczas moglibyśmy dociekać co dzieje się z kobietami i dlaczego każda z nich znika szóstego dnia? Oczywiście także i w tym wypadku pytania pozostają, ale spektakl nie jest już tak okazały.
Historia ta ma jednak satysfakcjonujące zakończenie, a klaustrofobiczna otoczka sprawi, że szybko o niej nie zapomnimy. Naprawdę Seven Rooms to epizod godny uwagi. Szkoda tylko, że jest tak krótki.
SO-far (Odlegli). Kolejna historia - równie ciekawa, ale całościowo wypada jednak najsłabiej.
Młody chłopiec przebywa sam w domu, w radiu słyszy komunikat o wypadku samochodowym, w którym śmierć poniosła dwójka osób. Nieco wcześniej widzimy, jak rodzice chłopca jadą samochodem...
Chwilę potem oboje wchodzą do mieszkania, jednak dziecko zdaje się ich dostrzegać zupełnie osobno. Tak, jak gdyby każde z rodziców przebywało w oddzielnym świecie, a ich syn był łącznikiem pomiędzy nimi.
Wcześniejsza scena z rodzicami w samochodzie, jak i informacja radiowa o wypadku sprawiają, że zaczynamy się domyślać, iż rodzice chłopca nie żyją. Zresztą same wydarzenia podsuwają nam takie przypuszczenia. Jednak kolejne sceny każą nam powątpiewać w tą teorię i w gruncie rzeczy zaczynamy zadawać sobie pytanie, który rodzic właściwie zginął w wypadku? Zakończenie okazuje się bardzo zaskakujące, co daje tej opowieści dużego plusa. Jednak nie doszukujmy się tu grozy, bo nie tędy droga...
Hidamari no shi (Potomstwo Słońca). Jedyna w całym filmie animowana historia zrobiona z użyciem 3D oraz CGI.
Opowiada ona o pewnym naukowcu oraz kobiecie-androidzie, którą sam stworzył, aby mu służyła. Android jeszcze pewnych rzeczy musi się nauczyć, co obserwujemy na początku historii.
Powiem szczerze, że historia ta - choć animowana - porusza dogłębnie. Momenty, kiedy android uczy się czym jest życie i śmierć są wzruszające. Największe wrażenie zrobiła na mnie scena, kiedy dziewczyna-android niesie do naukowca na rękach martwego królika i wypowiada błagalnym tonem słowa: ''Proszę, napraw go''. Niesamowite...
Przerażającym aspektem Hidamari no shi jest brak ludzkości. W przebłysku sceny, kiedy android spada w przepaść, widzimy opustoszałe ruiny miasta. Miasta bez ludzi. Naukowiec żyje już ponad 100 lat, lecz czuje, że nadchodzi jego czas. Tworzy więc androida, aby ten pochował go na wzgórzu. Kiedy przyjdzie czas ów androida i ten stworzy kolejnego...
Zoo. Ostatnia i najbardziej makabryczna historia opowiadająca o młodym mężczyźnie, który ma obsesję na punkcie robienia zdjęć swojej dziewczynie. Wykorzystuje każdą okazję, aby chwycić swojego polaroida i ''pstryknąć'' jej zdjęcie, co kobietę bardzo irytuje.
Któregoś dnia wybierają się do opuszczonego Zoo, gdzie w napadzie gniewu, mężczyzna dusi swoją dziewczynę. Jednak obsesja fotografowania pozostaje...
Poznajemy zwichrowany umysł młodego człowieka , który nie przestaje fotografować swojej ukochanej nawet po jej śmierci. Każdego dnia wraca on na miejsce przestępstwa, gdzie ukrył zwłoki i fotografuje kolejne stadia rozkładu jej ciała (ogranicza się do twarzy). Ostatnie zdjęcie przedstawia już tylko czaszkę z pustymi oczodołami.
Makabryczna i odrażająca jest jego obsesja, która nie pozwala mu się oderwać od ukochanej nawet po jej śmierci.

Cały ten film pochłania się jednym niemal tchem, a każdą historię pamiętamy jeszcze długo po seansie. Każda z nich jest na swój sposób niepokojąca. Ukazuje zanik uczuć w stosunku do bliskich, problemy natury psychicznej, fobie i lęki, spotkania na swej drodze psychopaty czy też destrukcję ludzkości oraz niebezpieczne obsesje.
Wszystko to sprawia, że Zoo jest filmem bardziej przerażającym niż niejeden współczesny horror.

MOJA OCENA:
👹👹👹👹👹👹👹 7/10


Reżyseria:
Masaki Adachi
Ryu Kaneda
Hiroshi Ando
Komiya Masatetsu
Junpei Mizusaki

Scenariusz:
Otsuichi
Usamaru Furuya

Rok produkcji:
2005

Obsada:
Patrick Harlan
Yui Ichikawa
Ryûnosuke Kamiki
Ryôko Kobayashi
Miyuki Matsuda
Sakamatsu Mei
Atsushi Murakami
Katô Rubi
Kenta Suga
Tetta Sugimoto
Kyôka Suzuki


Brak komentarzy: