Twilight Syndrome: Tansakuhen, bo o niej mowa jest grą z pogranicza horroru i przygodówki, a pierwszą z serii gier Twilight Syndrome, które opowiadają o miejskich legendach i lokalnych duchach. Autorem gry jest nie kto inny, jak niejaki Suda Goichi (znany też pod nickiem Suda51), twórca tak rewelacyjnych gier, jak Killer7 (Playstation 2), Shadows of the Damned (Playstation 3/ Xbox 360) czy też Killer Is Dead (Playstation 3/Xbox 360/PC).
Głównymi bohaterkami są trzy koleżanki, które fascynują się zjawiskami paranormalnymi: Mika, Yukari i Chisato. Dziewczyny pod osłoną nocy dostają się do budynku szkoły, aby zbadać jeden z tzw. ,,siedmiu cudów'', czyli niewyjaśnionych zjawisk występujących w określonych miejscach. W tym wypadku okazuje się, że jest to zabita deskami kabina żeńskiej toalety, która jest rzekomo nawiedzona. Dziewczyny przed drzwiami do toalety odprawiają rytuał, który jednak jak się wydaje, nie przynosi oczekiwanego rezultatu. Zawiedzione brakiem efektów, postanawiają rozejść się do domów. Nieoczekiwanie jednak Mice objawia się w lustrze duch małej dziewczynki...
Gra jest podzielona na sześć odrębnych historii, z których pierwsza to krótkie wprowadzenie do miejskich legend w miasteczku i szkole. Każdy z rozdziałów jest dobrze napisanym scenariuszem z wieloma możliwościami zakończenia rozgrywki, w zależności od tego w jaki sposób odpowiadamy na opcje wielokrotnego wyboru w całej części. Jeżeli nasze odpowiedzi nie będą dobre, może się okazać, że danego rozdziału nie będziemy w stanie skończyć (bad ending), a tym samym nie będzie możliwości, aby przejść do następnego. Piąty rozdział jest o tyle trudny, że musimy uzyskać w nim idealne zakończenie, aby uzyskać dostęp do części szóstej i ostatniej zarazem.
Choć sama gra reklamowana jest jako horror i obejmuje swoją tematyką tradycyjne japońskie podania i legendy, to całość nadzwyczaj jakoś nie przeraża, co może zawieść miłośników japońskiego horroru w wersji wirtualnej. Jednak uważam, że nie ma co narzekać, bo gra jest na tyle ciekawa, że brak jakiegoś wielkiego strachu wcale nie jest tu wielkim mankamentem. Uważam, że na szczególną uwagę zasługują tu rozdziały drugi i czwarty, ponieważ są najdłuższe, a dodatkowo zawierają najwięcej możliwych scenariuszy, jak i duchów.
Napotkane wydarzenia oraz konsekwencje będą miały wpływ na stan emocjonalny naszych bohaterek. Będzie on widoczny w górnej części ekranu jako pasek pulsu: kiedy będzie widniał na nim kolor niebieski - oznacza on spokój, zielony - narastający strach, czerwony zaś panikę. Jakiekolwiek inne wskazania paska pulsu będą miały wpływ na rozgrywające się później scenki i dialogi.
Sama rozgrywka jest mieszaniną elementów dźwiękowych i sekwencji eksploracji 2D. Za pomocą pada wybieramy odpowiedzi wielokrotnego wyboru. W sumie to nic przełomowego, ale działa wydajnie. Duchy reagowały dobrze ze środowiskiem i nie utknęły gdzieś na ścianach ani innych elementach tła, co zdarzało się już w produkcjach podobnego typu. Jedynym problemem, jaki zauważyłam było to, że próbując wybierać i wyszukiwać przedmioty z tyłu ekranu, postać czasami opuszczała pomieszczenie, jeżeli drzwi znajdowały się na tylnej ścianie. Nie przeszkadzało to jednak zbytnio w grze.
Podczas rozgrywki nie będzie nam towarzyszyła żadna muzyka, a wszystkie dźwięki będą pochodziły z odwiedzanych akurat w danym momencie miejsc: każde skrzypienie drzwi, odgłosy świerszczy, wron w parku czy przekręcanie klucza w zamku będziemy słyszeli idealnie. Sprawia to, że gra staje się bardziej autentyczna, a niekiedy i straszna. Muzyka pojawia się jedynie w momencie, kiedy ujrzymy ducha lub ma miejsce inne nadprzyrodzone zjawisko. Wtedy jest ona upiorna i podkreśla napięcie całego wydarzenia, a także tworzy atmosferę pośpiechu - aż mi samej niekiedy chciało się uciekać. W grze pojawia się także niewielka ilość elementów głosowych - od czasu do czasu krzyk, złowrogi śmiech lub krótka fraza.
Co do samej grafiki, to muszę przyznać, że jest ona ciekawa i dość wyjątkowa. Wygląda jak dwuwymiarowy scroller 2D, postaci bohaterów oraz tło oparte jest na fotografiach prawdziwych osób i miejsc, dzięki temu animacje są płynne i bardzo realistyczne. Ustawienia i krajobrazy są bardzo ciemne i mogą być dość niewygodne do manewrowania nawet przy świetle pochodni Yukari. Każda z postaci ma niepowtarzalny wygląd i animację nawet w subtelnej zmianie mundurka szkolnego. Animacje pasują do każdej z osobowości dziewczyn, ponieważ Chisato jest dość powściągliwa, idzie zazwyczaj ostrożniej, Mika jest bardziej dziecinna i żartobliwa, jej chód jest lekki, czasami nawet spacerowy, a Yukari jest liderką i często chodzi z przodu z latarką, prowadząc grupę.
Ogólnie gra wypada bardzo pozytywnie. Jest ciekawa, a mnoga ilość możliwościami wyborów sprawia, że ciężko się od niej oderwać chociażby na chwilę. Niestety jedynym mankamentem jest to, że aby poznać właściwy koniec historii, trzeba być szczęśliwym posiadaczem drugiej części gry - Twilight Syndrome: Kyumei-hen, co na zachodnim rynku niekiedy graniczy z cudem, gdyż jedne części gry dostaniemy łatwiej, a inne trudniej, jak to właśnie ma miejsce w przypadku drugiej odsłony gry. Jednak nie ma co załamywać rąk, tylko szukać, szukać i szukać, bo naprawdę warto.
Polecam! :)
MOJA OCENA:
👹👹👹👹👹👹👹 7/10
6 komentarzy:
Łoł! A gdzie ją można zakupić. Playstation 2 jeszcze działa, więc by łyknęła gierkę :)
Na polskich aukcjach jej nie znajdziesz, chyba że na zamówienie, ale na ebay'u można kupić.
Na Ebayu można zamówić, ale wysyłka z Japonii.
Dla chcącego nic trudnego, jak w recenzji wspomniane. Jak ktoś chce, to znajdzie i zakupi :) A myślę, że warto, choć po japońsku ciężko będzie wybierać dobre opcje :/
Szukam, szukam i znaleźć nie mogę. Dla tej serii kupiłem specjalnie PS2,aby sobie pograć, ale co mi po tym, jak gier znaleźć nie mogę nigdzie.
Tytuł mi kompletnie nieznany! :o Muszę koniecznie poszukać, choć w sytuacji takiej, w jakiej się obecnie znaleźliśmy, przesyłka chyba będzie dostarczana wieeeki... :(
Prześlij komentarz