poniedziałek, 18 kwietnia 2022

Matango (aka Matango: Attack of the Mushroom People/Atak ludzi grzybów); Japonia

 

Stare filmy są dość specyficzne. Zazwyczaj charakteryzuje je kiepski obraz, kulejąca fabuła, że też o mizernych efektach specjalnych nie wspomnę. Mimo tego mam ogromny sentyment właśnie do tego typu produkcji. Nie jarają mnie mega nowe wyczesane horrory, ale właśnie te stare, z których współczesny (czyt. nowoczesny) widz zapewne nieźle by się uśmiał. Do takich właśnie produkcji zalicza się japoński film Matango w reżyserii Ishiro Hondy, który powstał w 1963 roku. Co ciekawe, film ten w Polsce pojawił się stosunkowo późno, bo swoją premierę miał w...2012 roku, jako część cyklu ,,Dyskretny Urok Kiczu''. Film ten przez lata stał się filmem kultowym, choć wielu uważa, że oferuje niewiele zarówno pod względem fabularnym, jak i ukazanych w nim efektów specjalnych. Bardzo wiele opinii, na które natrafiłam mówi też o zupełnym braku samej grozy, ale jak dla mnie jest to kwestia zdecydowanie do omówienia. Jakkolwiek by nie było, to muszę przyznać, że ogląda się go naprawdę bardzo dobrze, o czym zresztą za chwilę przeczytacie poniżej.

Grupa przyjaciół podczas wspólnego rejsu niewielkim jachtem wpada w sztorm, z którego wychodzą kompletnie zgubieni na morzu. Wkrótce żeglując na ślepo, trafiają na tajemniczą wyspę. Nie ma na niej żadnych ludzi, nawet żadnych zwierząt, morskie ptaki omijają ją z daleka, wszędzie natomiast rosną wszechobecne grzyby. Rozbitkowie po krótkiej eksploracji odnajdują wrak rozbity na plaży, który jak się okazuje, musiał należeć do jakiejś ekspedycji naukowej, nie ma jednak żadnego śladu po jej członkach. Na pokładzie rozbitkowie znajdują sporo rzeczy, które mogą im pomóc przeżyć, oraz wielkiego grzyba, opisanego nazwą MATANGO. Po dłuższym pobycie na wyspie zaczyna dochodzić do konfliktów, a prowiant się kończy. Wówczas jeden z rozbitków sięga po grzyba. Okazuje się być jadalny, ale jego spożycie niesie ze sobą poważne konsekwencje.

Matango wyreżyserował Ishiro Honda, człowiek, dzięki któremu obejrzeliśmy pierwszego Godzillę (i wiele innych filmów kaiju). Historia jest oparta na opowiadaniu Williama Hope Hodgsona z 1907 roku zatytułowanym The Voice in the Night (,,Głos w nocy''). Adaptacja filmowa jest bliższa horrorowi, ukazując przerażające właściwości grzybów, w tym ich mocy wywoływania zarówno euforii, jak i przerażenia. 

Opowieść Hodgsona o grzybach, które zamieniają jedzących je ludzi w grzyby, tak spodobała się producentowi Toho - Tanace Tomoyuki, że postanowił przenieść ją na ekran. Zlecił Fukushimie Masami - redaktorowi magazynu s/f, napisanie historii opartej na oryginale Hodgsona. Kimura Takeshi, który pracował także nad The Human Vapor (1960) Hondy, napisał scenariusz oparty na historii Fukushimy, a pisarz Hoshi Shinichi wniósł niewymieniony w napisach szlif. 

Matango, czyli Atak ludzi grzybów wcale nie jest taki tandetny, jak sugeruje tytuł. Ten japoński film jest w rzeczywistości dość mrocznym filmem, choć z genialnie kampowymi grzybowymi ludźmi. Jednak prawdą jest, że fabuła obrazu Hondy skupia się wokół ciemniejszej strony ludzkiej natury. Jest to tak samo horror psychologiczny, jak i horror s/f, który przypomina atomowy wiek lat pięćdziesiątych z lękiem ludzkości przed promieniowaniem. Ton filmu jest mroczny, ale też dość poważny i odnosi się do ludzkich zachować w obliczu zagrożenia lub prób zachowania humanitaryzmu w konfrontacji z przetrwaniem i groźbą czegoś z niemalże groteskowego świata. Dodatkowo film ten ma nostalgiczny nastrój z delikatnymi kolorami i sposobem, w jaki wycieczka łodzią zaczyna się od zabawy ze śpiewem, po współpracę w obliczu zagrożenia i próbę przetrwania. Z sielankowej i wesołej, nagle atmosfera się zmienia na ponurą i niektórzy bohaterowie nie znoszą tego zbyt dobrze na różne sposoby. Właśnie ta cześć jest głównym tematem filmu. Reakcja psychologiczna na przeżycie, pomoc sobie nawzajem lub walka ze sobą - każdy ma inny motyw. Samo zagrożenie ze strony ludzi-grzybów nie jest tak istotne i innym ,,normalnym'' ludziom jakiejś większej krzywdy nie robią, ale przerażający jest fakt, że bohaterowie są w końcu aż tak głodni, że decydują się jeść dziwne grzyby, które rosną na wyspie, co sprawia, że sami stają się ludźmi-grzybami. 

Grzyby są zatem realnym zagrożeniem ze strony dziwnych stworzeń, może nieodkrytym gatunkiem, być może z powodu promieniowania, podczas gdy znajdują się one w pobliżu wybrzeży Japonii i mniej niż dwadzieścia lat po zrzuceniu bomb atomowych na Hiroszimę i Nagasaki oraz metaforą straszliwego śmiertelnego ludzkiego zachowania, zmieniającego ich wygląd i stan psychiczny ze względu na doznawane emocje i przeżycia. Sceny halucynacyjne po zjedzeniu grzybów, rysują nawet paralelę między uzależnieniem od narkotyków, a uwodzeniem w zażywaniu narkotyków pod presją rówieśników. To właśnie sprawia, że film jest mroczny i poważny, z ponurym spojrzeniem na ludzkość. Choć tytuł może sugerować, że jest to zabawny i tandetny film (jak większość typowych starych filmów science fiction), to w rzeczywistości wcale taki nie jest. 

Kolorystyka jest miękka, a scenografia wyspy i statku badawczego jest cudowna i ma zarówno złowieszczy, jak i pełen przygód klimat. Ludzie-grzyby są świetnie ucharakteryzowani, a proces przemiany jest nawet dość obrzydliwy. Ich pojawienie się początkowo jest subtelne i mało groźne, ale z czasem stają się coraz większym zagrożeniem, choć jedynie psychologicznie. Dopiero pod koniec zagrożenie staje się fizyczne, co skutkuje kilkoma przerażającymi scenami. Wtedy też zdajemy sobie sprawę z tego, że napotkani przez bohaterów ludzie-grzyby, to prawdopodobnie dawna załoga statku. 

Wszystko jest idealnie wykonane, z naciskiem na postacie, ich zachowanie i działania oraz to, jak wymuszają na sobie zniszczenie. Prowadzi to do ostatecznego horroru utraty człowieczeństwa. 

Chociaż część psychologiczna i survivalowa jest tu bardzo dobrze zrobiona i z pewnością jest to najsilniejszy aspekt tego filmu, to jednak nas najbardziej interesują ludzie-grzyby. Nie pokazują się oni jednak dość często i tak naprawdę przez 43 minuty nie dostrzegamy ani jednego. Jednak uwierzcie, że kiedy już się pojawią, to naprawdę wizualnie są bardzo interesujący. Czeka nas uczta. Są oni bardzo dobrze ukształtowani i wyglądają przerażająco. W leśnej części, w której mieszkają i gdzie główny bohater ma halucynacje, pośród wszystkich przerażająco wyglądających grzybów, film tworzy kilka scen, które są prawdziwą wisienką na torcie. Nigdy nie stając się tandetnym ani śmiesznym, nadal skupia się na ponurej stronie ludzkości. I to jest z pewnością najlepsza część, gdy wszystkie motywy się łączą. 

Jak dla mnie to absolutny klasyk, który rzecz jasna polecam! 

MOJA OCENA:
👹👹👹👹👹👹👹👹 8/10

Reżyseria:
Ishiro Honda

Scenariusz:
Williama Hope Hodgson
Takeshi Kimura
Shin'ichi Hoshi
Masami Fukushima

Rok produkcji:

1963

Obsada:
Akira Kubo
Kumi Mizuno
Kenji Sahara
Hiroshi Koizumi
Hiroshi Tachikawa
Miki Yashiro
Yoshio Tsuchiya
Hideyo Amamoto
Akio Kusama


6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Świetny film! Jeden z lepszych japonskich kaiju mimo iż potworów pokroju Godzilli tu brak.

Peter son pisze...

To taka trochę japońska ,,Kraina Grzybów'' :)
Tak na poważnie, film ostro ryje banie. Każdy, kto uważa, że ten film nie daje kopa, jest chyba się nie zna na filmie! Poza japońskim czynnikiem szoku, atmosfera i napięcie są tak gęste, że można je przeciąć nożem. Świetny, naprawdę Świetny!

Edgar pisze...

Lektura recenzji adekwatna do sytuacji: siedzę sobie na skraju lasu z wiadrem pełnym kań i rozglądam sie teraz dookoła nerwowo żeby mi tu żadni ludzie-grzyby nie wyskoczyli zza drzew. :)

Martyna Kazimierczak pisze...

Napiszę krótko - fajny film. Ma kilka naprawdę fajnych efektów specjalnych na przykład grzybów rosnących z przerażającą szybkością podczas ulewnego deszczu. Gra aktorska i fabuła są niezłe, a zakończenie zapiera dech w piersiach. Kawał dobrego japońskiego kina z dreszczykiem.

Kaśka pisze...

Nie znam, nie widziałam, ale recenzje ma pochlebne w necie podobnie jak tutaj, więc poszukam i na pewno obejrzę.

lemon_magic pisze...

Grzyby, grzyby...Wszędzie grzyby... Straszny, klasyczny film, który ogląda się naprawdę z zapartym tchem. Ten film zawsze przyprawiał mnie o gęsią skórkę z powodu przerażającej muzyki i jeszcze bardziej przerażających ludzi-grzybów. Kiedy byłem nastolatkiem, grzyby wyrastające z dorosłych przeraziły mnie. Nie jestem pewien dlaczego i co w nich było, ale pamiętam, że trzymałem się z daleka od tych paskudnych grzybów. Więc kiedy obejrzałem ten film, naprawdę miałem ciarki.