niedziela, 4 lutego 2024

Sadako; Japonia

 

Seria Ringu (recenzje wszystkich części tutaj) już od kilkudziesięciu lat jest ikoną japońskiego horroru. Z niezliczonymi sequelami i serią amerykańskich przeróbek, mściwa dziewczyna ze studni osiągnęła status legendy w świecie horroru. Jej charakterystyczne długie czarne włosy, studnia i telewizor wielokrotnie wchodziły do leksykonu strachu do tego stopnia, że - jakby nie patrzeć - z biegiem czasu straciły na swojej sile. Najnowszy film o Sadako miał swoją premierę na Fantasia Fest w Montrealu w 2019 roku i chociaż zawiera wszystkie klasyczne wątki serii, to brakuje mu dość oryginalnych koncepcji, aby zabawić każdego poza zagorzałymi fanami serii. Reżyserem jest tu legendarny dziś japoński reżyser Hideo Nakata, którego fanom filmowego horroru przedstawiać nie trzeba. Ta część powstała na podstawie powieści Tide Kojiego Suzuki, opublikowanej 25 marca 2016 roku przez Kadokawa Shoten, czyli fabuła jest stosunkowo świeża, co może być tu wielkim plusem. Czy tak jednak jest? O tym przeczytacie poniżej. 


Mayu jest doradcą psychologicznym w szpitalu. Któregoś dnia jej pacjentką zostaje dziewczynka, którą przywozi policja. Okazuje się, że niczego nie pamięta, nawet własnego imienia. Wkrótce wokół Mayu zaczynają się dziać tajemnicze wydarzenia. W tym samym czasie, młodszy brat kobiety - Kazuma, który jest znanym w Japonii YouTuberem, aby zdobyć więcej widzów na swoim kanale, postanawia zakraść się do spalonego mieszkania w bloku, w którym zginęło pięć osób. Niedługo potem mężczyzna przepada bez śladu.

Ponieważ najnowsza część osadzona jest we współczesnym świecie, YouTube, media społecznościowe oraz sprzęty wideo są na czele tej historii. Hideo Nakata świetnie wpisuje bohaterów w nikłą potrzebę sławy we współczesnym krajobrazie społecznym. 

Kiedy w 1998 roku po raz pierwszy poznaliśmy Sadako z Ringu (znanego również jako The Ring), stała się ona niezaprzeczalnie wyjątkową postacią w kulturze horroru. Cztery kluczowe elementy: studnia, maszkary wyłaniające się z telewizorów, sama postać Sadako i ofiary umierające ze strachu są obecne w jakiejś formie w całej serii Ring. Niestety prawda jest taka, że jeżeli polega się tylko i wyłącznie na tych elementach, nie dodając do nich niczego nowego, to szybko wszystko się robi nieco przestarzałe. Co gorsza, wszystkie te elementy prezentowały się lepiej w poprzednich częściach. Oryginalny Ringu miał wiele sequeli wraz z kilkoma interesującymi filmami typu crossover, więc powrót i próba stworzenia poważnej historii bazującej na oryginale, ale nie ukazującej niczego innowacyjnego sprawia, że seans Sadako bywa niekiedy co dla niektórych przygnębiający. Trudno jest sprawić, by przerażający duch wypełzający z telewizora był przerażający, gdy widzowie wiedzą, że stanie się to i tak w pewnym momencie filmu. Może i tak, ale na mnie te sceny z wypełzającą Sadako i tak zrobiły ogromne wrażenie, mimo, że cały Ring jak i postać samej Sadako mam ,,przemaglowane'' wzdłuż i wszerz. Mi nie przeszkadza to, że Nakata nie dał nam w swoim horrorze żadnych nowych elementów czy gadżetów, gdyż osobiście uważam, że Sadako to naprawdę kawał solidnie skonstruowanego filmu grozy, jak za starych dobrych czasów, kiedy to miał miejsce potężny boom J-horroru na Zachodzie. 

Film podejmuje kilka wątków, które obracają się wokół kobiecych bohaterek (nie licząc wątku z zaginięciem Kazumy). Pierwszą kluczową postacią jest mała dziewczynka, która przez 90 minut trwania filmu nie ma imienia. Mamy też zdesperowaną matkę dziewczynki, która najwyraźniej przejawia objawy choroby psychicznej - zamyka córkę w szafie z obawy przed nią, gdyż uważa, że jest ona reinkarnacją Sadako. Zdesperowana by zniszczyć ducha Sadako próbuje podpalić córkę, jednak nadprzyrodzona ingerencja sprawia, że kobieta sama ginie w płomieniach i doprowadza do tragedii. No i mamy też psycholożkę Mayu, która zaczyna dostrzegać nadnaturalne moce dziewczynki. Zaczyna podejrzewać, że zaginięcie jej brata ma jakiś związek z tajemniczą pacjentką. Im głębiej wnika w historię dziewczynki, tym bardziej odkrywa prawdę o narodzinach Sadako, a także o wskrzeszonej klątwie, która zagraża jej rodzinie. 

Nakata stosuje kilka chwytów dobrze nam znanych z poprzednich części. Mamy kilka scen retrospekcji, które przenoszą nas do pierwszego Ringu. Telefony komórkowe są nagminnie używane, media społecznościowe również z powodzeniem funkcjonują w tej części, więc pojawia się cała masa technologicznych gadżetów, które niekoniecznie odnoszą się do taśm VHS. Poza nowoczesnymi inkluzjami, Sadako prezentuje się jak tradycyjna opowieść o mściwym duchu. Opowieść, która stylistycznie pasuje do czasów świetności J-horroru. 

Jak wspomniałam na wstępie recenzji, fabuła filmu nawiązuje do opowieści Tide Kojiego Suzukiego. Jest to szósta z kolei książka z bestsellerowej serii Ring. Książki nie czytałam, gdyż jak większość powieści Suzukiego, ta nie ukazała się na polskim rynku, ale poszperałam nieco w Internecie i okazało się, że Sadako z Tide wcale nie mają aż tak dużo cech wspólnych. Żaden z bohaterów powieści nie zostaje zachowany, podobnie jak kluczowe wydarzenia. Te z powieści, jak i te z filmu znacznie się od siebie różnią. Film najwyraźniej zachowuje jedynie ideę pochodzenia Sadako i na tym podobieństwa się kończą. Czy to dobre posunięcie czy nie - no cóż...nie mnie oceniać, gdyż książki nie czytałam i nie znam jej dokładnej fabuły. Film jako horror i kontynuacja serii bardzo mi się podobał, więc nie zamierzam narzekać. Od strony technicznej wygląda również imponująco. Jest kilka scen, które zrobią na nas wrażenie (na mnie zrobiły), pomimo tego, że jak wspomniałam - niby nic nowego. Zbyt przesadnych efektów specjalnych tu nie doświadczymy, więc uważam to również za duży plus. Aktorom nie mam nic do zarzucenia, więc jestem jak najbardziej na tak. 

Hideo Nakata zrobił kawał świetnej roboty i udowodnił, że duch mściwej Sadako jest wciąż na czasie. Niech każdy sobie gada co chce, ale ja jestem zachwycona tym filmem i na pewno jeszcze do niego wrócę. Zrobię to z miłą chęcią. 

MOJA OCENA:
👹👹👹👹👹👹👹👹 8/10

Reżyseria:
Hideo Nakata

Scenariusz:
Noriaki Sugihara (na podstawie powieści Kojiego Suzukiego)

Rok produkcji:
2019

Obsada:
Himeka Himejima
Elaiza Ikeda
Ren Kiriyama
Hiroya Shimizu
Rie Tomosaka
Takashi Tsukamoto


4 komentarze:

SuperVladdrakula pisze...

Dlaczego Japończycy nie mogą przestać robić przeróbek filmów, dla których prawdopodobnie zabrakło im pomysłów?

Edgar pisze...

Szczerze mówiąc, ten film nie był taki zły – chociaż byłem zaskoczony, że ledwo doczekał się przyzwoitego nagłośnienia w mediach. Jasne, może fabuła była nieco przestarzała i może wniosłaby coś nowego, ale nadal warto ją obejrzeć.

Deicide666 pisze...

Oglądałem, ale jak widać nie utknął mi w pamięci, bo tylko po screenach kojarzę, że widziałem. Szału jednak nie zrobił.

Anonimowy pisze...

Witamy ponownie, Sadako! Tęskniliśmy za tobą! Bardzo chciałbym zobaczyć film opowiadający o konfrontacji Sadako i Valaka. 😂 To byłoby epickie.