czwartek, 25 stycznia 2024

Ku bei (aka The Sadness/Smutek); Tajwan

 

Obecnie Tajwan, podobnie jak Indonezja kilka lat wcześniej coraz prężniej się rozwija na gruncie filmowej grozy. Niegdyś na palcach jednej ręki można było wymienić horrory powstałe w tym azjatyckim kraju, a to i tak z nielicznymi wyjątkami z reguły nie było to nic interesującego. Ewidentnie tajwański horror filmowy zaczyna ewoluować, czego przykładem zdecydowanie jest największy fenomen w ostatnim czasie, jaki pojawił się na rynku filmowej grozy. Chodzi mianowicie o debiut fabularny kanadyjskiego reżysera i scenarzysty Roba Jabbaza, który jest dosłownie przesiąknięty wiadrami poczerniałej krwi. Film zainspirowany niezachwianą graficzną serią komiksów Gartha Ennisa Crossed, w podobny sposób zachwyca najokrutniejszymi aktami przemocy, jakie ludzie są w stanie wyrządzić sobie nawzajem. Głównym założeniem filmu jest na pewno rozprzestrzeniająca się pandemia - temat tak bardzo na czasie w teraźniejszym życiu. Wprawdzie nawiązania do COVID nie są aż tak bardzo jawne, jednak za sprawą swojej brutalności i niesamowicie krwawych scen pokazuje nam każde tabu, a jednocześnie dokładnie prezentuje, jak szybko rozpadające się społeczeństwo jest się w stanie unicestwić. 


Poranek, jak każdy inny. Jim i Kat - tajwańska para nie wyróżniająca się niczym szczególnym. Kat szykuje się do pracy, a niepracujący Jim przygotowuje się do odwiezienia jej tam na swoim motocyklu. Między parą wybucha jednak kłótnia, gdyż okazuje się, że będą musieli przełożyć swoje wakacji, gdyż Jim chce wziąć udział w rzadkim koncercie. Jednak tuż przed podróżą do pracy, Jim zdaje sobie sprawę, że dzieje się coś niedobrego: chwilę szybciej dostrzega na pobliskim dachu zakrwawioną staruszkę. Podczas jazdy motocyklem para mija przerażające miejsce zbrodni, obserwując, jak poplamione na czerwono prześcieradła nasiąkają krwią  ciał ofiar. Po podrzuceniu Kat do pracy, Jim wstępuje do pobliskiej kawiarni na kawę...wtedy rozpętuje się piekło...

Wypełniony wściekłością zombie został spopularyzowany przez film 28 dni później z 2002 roku, a podgatunek horroru ,,torture porn'' konsekwentnie przesuwał granice współczesnych filmów gore w ciągu ostatnich dwóch dekad. Ale tym, co naprawdę wyróżnia Smutek wśród wszelkiej maści przeróbek, są imponujące efekty praktyczne filmu: ekipa z trudem wykonała morderczą rzeź z eksplodującymi głowami, wyłupionymi oczami i brutalnym tłuczeniem czaszki. Oczywiście wszystkie te makabryczne akty natychmiast przywołują filmy Lucio Fulci'ego czy chociażby makabryczne zabójstwo gaśnicą w Nieodwracalnym (2002) Gaspara Noe. Jednak w przeciwieństwie do wielu z tych filmów, Smutek nigdy nie czuje się tak pobłażliwy w swojej własnej zdolności do brutalności, że odciąga wzrok widza od ekranu. Jabbaz dokładnie wie, kiedy przestać, zanim gore stanie się nie do zniesienia, co jest sprytnym posunięciem dla filmu tak bardzo nasiąkniętego sadyzmem. 

Kunszt ekipy jest imponujący. Jak sami twórcy przyznali, spędzili oni trzy miesiące na produkcji wszystkich niezbędnych rekwizytów do sesji. Ten staranny kunszt łatwo dostrzec w każdym obrazie, jaki mamy okazję oglądać w filmie. Oczywiście mistrzowskie efekty gore niekoniecznie sprawiają, że Smutek jest filmem łatwym do obejrzenia. Zresztą podobnie, jak rozszerzona eksploracja gwałtu i napaści na tle seksualnym podczas tej epidemii. Ci, którzy są zarażeni, mają najgłębsze, najbardziej odrażające i perwersyjne skłonności - w tym gwałt, kazirodztwo oraz znacznie szersze tortury seksualne (jak np. osiągnięcie satysfakcji seksualnej po przywiązaniu do słupa drutem kolczastym). Jednak nie wydaje mi się, aby te akty były sztuczką zagraną tylko po to, aby zaszokować odbiorcę (choć w dużej mierze to robią). Jabbaz celowo dotyka tego, jak powszechna jest ta przemoc w naszym społeczeństwie, co widać chociażby na przykładzie początkowej rozmowy Kat ze starszym panem. Te przejawy przemocy seksualnej są szokujące i groteskowe, ale ich ohyda niezaprzeczalnie wynika z bliskości lęków właściwych patriarchalnemu społeczeństwu. W tym sensie wyprowadzenie tych zachowań na światło dzienne nie wydaje się żadną przesadą. 

Pełne śmierci, zaprzeczeń i niekompetencji rządu, Smutek odzwierciedla nieustanny rozpad naszego społeczeństwa od czasu, kiedy COVID dał się nam we znaki i zatrzymał w domach już ponad dwa lata temu. Jednak nie wydaje mi się, aby ten problem był jakoś bardzo wysunięty w filmie. Przynajmniej tego nie widać. Zresztą problem nierówności istniał od zawsze, a wiadomo, że nic aż tak nie wywołuje w ludziach najgorszych instynktów, jak samozachowanie w sytuacji zagrożenia. Nie ma się temu co dziwić, wszak jest to ogólna ludzka cecha. Narracja daje nam wystarczający obraz dwójki bohaterów, abyśmy zdążyli poczuć do nich sympatię. Szczerze im kibicowałam, aby oboje przetrwali ten morderczy wyścig przez ulice usiane oderwanymi kończynami i trupami. Jednak Smutek nie ma zbyt wiele czasu na głębię lub rozwój postaci, ponieważ przeskakuje od jednego fragmentu do drugiego. 

Jak na debiut reżyserski, który tak bardzo opiera się na odważnych efektach ekranowych i sprytnym komentarzu społecznym, Smutek trafia do widza zaskakującą dobrze i równie dobrze jest przez niego odbierany. Film jest transgresywny w swojej przemocy, ale nie jest niewybaczalnie podły. Zręcznie radzi sobie z planem pandemii bez powtarzania wciąż utartych frazesów z czasów pandemii COVID. Smutek odzwierciedla nasze najgłębsze choroby społeczne. Ukazuje przerażający aspekt: co tak naprawdę kryje się pod maską ,,uprzejmego'' społeczeństwa. 

Nie wiem czy każdy będzie w stanie obejrzeć ten film. Zdaję sobie sprawę, że widz, który nie toleruje gore albo przemocy seksualnej raczej nie będzie miał tu czego szukać. Smutek to pewny i odważny debiut, który opiera się na czystej i nieokiełznanej furii. To okrutny hymn, który trzyma nas w uścisku, zmusza do wpatrywania się w otchłań i sprawia, że odwracamy wzrok. 

MOJA OCENA:
👹👹👹👹👹👹👹👹 8/10

Reżyseria:
Rob Jabbaz

Scenariusz:
Rob Jabbaz

Rok produkcji:
2021

Obsada:
Berant Zhu
Regina Lei
Ying-ru Chen
Tzu-Chiang Wang
Emerson Tsai
Wei-Hua Lan
Ralf Chiu
Chi-Min Chou
Lue-Keng Huang


5 komentarzy:

Radek pisze...

Brutalność jest absolutnie doskonała, nawet jeśli wiem, że dla niektórych będzie to zbyt wiele – zwłaszcza sceny gwałtu – efekty wizualne są absolutnie fantastyczne. Film zawsze trzyma w napięciu, gra aktorska bardzo dobra, ma piękne zdjęcia i mnóstwo scen, które zapadną mi w pamięć na długo (i wiele, które będę chciał oglądać jeszcze nie raz).

Kaśka pisze...

Dobry i naprawdę mocny horror. Niektóre sceny aż trudno oglądać, ale właśnie ten fakt, że film szokuje sprawia że jest tak niesamowity i niezapomniany.

Anonimowy pisze...

Nagromadzenie brutalności i obrzydliwości w tym filmie jest spore, myślę że film może być niestrawny dla fanów bardziej współczesnych filmów grozy typu ghost.

Klaudiusz pisze...

Czy wiadomo coś o ewentualnym sequelu filmu? Sama końcówka właśnie zostawia taką opcję, a ja sam jestem ciekawy, jak potoczyły się dalsze losy głównej bohaterki.

Agnieszka Kijewska pisze...

Na tą chwilę nie mam żadnych informacji o planowanym sequelu.