poniedziałek, 3 czerwca 2024

Kuime (aka Over Your Dead Body/Po twoim trupie); Japonia

 

Historia Oiwy i jej tragicznego losu, którego doznała z rąk swojego męża Iemona jest znana na całym świecie i trudno sobie wyobrazić japońskie kino grozy bez tej postaci. Poczynając od spektakli teatralnych po opowiadania i filmy jest to bez wątpienia najbardziej charakterystyczna postać ducha, na której opierały się także współczesne maszkary kina dalekowschodniego, jak Sadako (Ringu; reż. Hideo Nakata) czy Kayako Saeki (Ju-On: The Grudge; reż. Takashi Shimizu). Ghost story of Yotsuya to jedna z najbardziej znanych i lubianych w Japonii opowieści o duchach. Oryginalnie napisana dla teatru kabuki przez Tsuruya Nanboku w 1825 roku i opowiada historię Oiwy, kobiety zdradzonej i zamordowanej przez własnego męża, podstępnego ronina Iemona. Ambitny i chciwy Iemon, po zamordowaniu ojca Oiwasan w celu poślubienia jej, nie jest zadowolony ze swojego obecnego statusu i mając nadzieję na wżenienie się w zamożną lokalną rodzinę, zgadza się na plan otrucia, oszpecenia i zamordowania swojej żony. Na nieszczęście dla Iemona, takie przerażające czyny zmieniają jego biedną żonę w mściwego ducha, który szuka zemsty, dopóki w jego nieszczęsnym ciele pozostaje życie.


Kousuke Hasegawa i Miyuki Goto są ze sobą w związku. Są również odtwórcami głównych ról w nowatorskim przedstawieniu klasycznej sztuki teatru kabuki, ,,Yotsuya Kaidan''. Miyuki odtwarza postać nieszczęśliwej Oiwy, zdradzonej i zamordowanej przez Iemona, w którego wciela się Kousuke. Gdy mężczyzna nawiązuje romans z młodą aktorką, występującą w roli rywalki Miyuki, stan psychiczny odtrąconej kobiety ulega dramatycznemu załamaniu. Kobieta zaczyna utożsamiać się z postacią Oiwy i popadać w stopniowy obłęd. Przerażające wizje nawiedzają także niewiernego kochanka i jego młodą kochankę. Wydaje się jakby sztuka o mściwym duchu, mszczącym się na podstępnym mężu, w niepokojący sposób oddziaływała na prywatne życie bohaterów.

Historia o duchach Yotsuyi (lub Tokaido Yotsuya kaidan, jak ją pierwotnie nazywano) była adaptowana na ekran ponad trzydzieści razy i jako taka przeszła przez lata wiele wcieleń. Historia została zmieniona z klasycznej opowieści o duchach na bardziej psychologiczną opowieść o zdradzie i poczuciu winy. Z dużego ekranu historia ta jest najbardziej znana jako The Ghost of Yotsuya Nakagawy Nabuo z 1959 roku. Tym razem jednak Takashi Miike przenosi tę dostojną opowieść o małżeńskiej zdradzie i upiornej zemście w XXI wiek – nigdy nie zapominając o swoich korzeniach.

Przyznam się szczerze, że jestem zagorzałą fanką historii o Oiwie i jej niewdzięcznym mężu Iemonie. Z tego też powodu byłam niezmiernie podekscytowana, kiedy trafiła do mnie informacja, że wychodzi nowa wersja tej klasycznej opowieści, a gdy dodatkowo dowiedziałam się, że na fotelu reżysera zasiądzie znakomity i legendarny Takashi Miike, byłam naprawdę bardzo zadowolona. Fani japońskiej grozy, doskonale widzą, że oryginalna sztuka zachwyciła widzów krwawą przemocą i fantastycznymi efektami specjalnymi i na tej podstawie Miike wydawał się idealnie pasować do wyreżyserowania takiej opowieści. Połowa filmu to wspaniale nakręcona próba kostiumowa sztuki w stylizowanej scenerii z epoki na najnowocześniejszej obrotowej scenie, podczas gdy druga połowa pokazuje mniej więcej ten sam dramat rozgrywający się w eleganckim, minimalistycznym domu Miyuke – a te dwie równoległe narracje przenikają się wzajemnie w głęboko irracjonalny sposób, zacierając granice między teatrem i filmem, przestarzałym i (post)modernistycznym, aktorem i postacią, żywymi i umarłymi.

Historia jest zbudowana z naprzemiennych scen między sztuką a rzeczywistością. Już od pierwszych scen widz dowiaduje się, że pozasceniczne stosunki Miyuki i Kousuke nie układają się pomyślnie. Wydaje się, że między parą narasta niechęć, która zaczyna odbijać się na ich stosunkach zawodowych. Znajduje to odzwierciedlenie w ich związku na scenie, ponieważ małżeństwo Oiwy i Iemona wydaje się być coraz bardziej codzienną rzeczywistością. Jest to szczególnie prawdziwe w przypadku Kousuke, który rozpoczyna romans z Rio Asahiną, kobietą grającą rolę drugiej żony Iemona, Ume Ito. Ambitna osobowość Kousuke i obojętny stosunek do Miyuki również wydają się naśladować usposobienie kłamliwego Iemona. Podobieństwa między grą a rzeczywistością stają się jeszcze wyraźniejsze w scenie pomiędzy Kousuke i Rio. Podobnie jak Ume w sztuce, którego rodzina kusi Iemona do ich morderczego spisku obietnicami bogactwa i statusu, Rio mówi mu, że Kousuke może przyjść i pracować dla firmy jej ojca i porzucić niedochodową karierę aktorską. Jednak mimo tego, że nie ma problemu z oszukaniem swojej kochanki, w przeciwieństwie do Iemona, ambitny Kousuke nie porzuca tak szybko życia i kariery, które zbudował dla obietnicy łatwego i stałego dochodu. To, co zasługuje tu na szczególną uwagę, to transformacja Miyuki w mściwą Oiwę, która nie jest tak oczywista i prosta. Podczas gdy motywy porzucenia i zdrady są obecne, siłą napędową wściekłości Miyuki jest zazdrość i rozczarowanie. Zazdrość o coraz bardziej obojętnego Kousuke i coraz większe rozczarowanie własną niezdolnością do posiadania dziecka. Te dwa główne problemy doprowadzają Miyuki do strasznych czynów, a długo oczekiwana przemoc uwydatnia się pod koniec filmu. Ponieważ jednak Oiwa jest jedną z najbardziej wpływowych postaci o duchach w japońskim kinie i była inspiracją - jak już wcześniej wspomniałam - dla tak niesławnych duchów, jak Sadako, a także przerażająca Kayako z The Grudge, miałam nadzieję, że zobaczę ją w filmie zdecydowanie dłużej, niż to było w rzeczywistości, bo prawdą jest, że duch Oiwy (czy też postać Miyuki) ma tylko bardzo minimalny czas na ekranie i uważam, że jest to wstyd. Tak być nie powinno, ponieważ Oiwa Miike jest cudownie przerażająca. 

Bardzo dobrze wypada tu aspekt charakteryzatorski. Makijaż jest bardzo wierny oryginalnemu wyglądowi postaci ducha, z jej oszpeconą twarzą i długimi czarnymi włosami. Jej szybkie i nagłe ataki na skamieniałego ze strachu Kousuke również ukrywały w sobie urocze małe odniesienie do oryginalnej historii; Oiwa ukazana w filmie Miike to nie tylko przerażające widmo, które przychodzi dręczyć swojego męskiego odpowiednika. Atakuje go fizycznie w bardzo szczególny sposób, szybko i mocno, znikąd, bardzo podobnie jak wąż. Uważam, że jest to odniesienie do faktu, że postać Oiwy urodziła się w roku węża i chociaż fakt ten nie jest wspomniany w tym konkretnym wcieleniu tej historii, węże były z nią silnie kojarzone w innych wersjach Yotsuya KaidanMiike pozwolił sobie jednak na pewną swobodę w kwestii postaci Oiwy. Miyuki nie jest delikatnym małym kwiatkiem, jak często przedstawia się Oiwę, nie potrzebuje uwolnienia śmierci, aby przekształcić ją w mściwą siłę natury. W rzeczywistości, w miarę trwania filmu, staje się coraz bardziej oczywiste, że pod jej łagodnym zachowaniem kryje się coś znacznie bardziej złowrogiego.

Należałoby też zwrócić szczególną uwagę na stronę techniczną tego niesamowitego horroru. Zdjęcia są piękne przez cały czas trwania filmu, w szczególności sceny sztuki z jej tradycyjną obrotową sceną są szczególnie wspaniałe. Wydaje się, że Miike ukłonił się w stronę wersji z 1959 roku i całej jej świetności w technikolorze. Sceny w scenerii teatralnej są wspaniale oświetlone jasnymi, żywymi kolorami, które wydają się bardzo dokładnie przemyślane. Wykorzystanie światła sprawdza się również jako środek oddzielający dramaturgię teatralną od świata rzeczywistego. Ciemne i nastrojowe sceny w teatrze kontrastują z jaskrawymi scenami w świecie zewnętrznym, a gdy bohaterowie coraz głębiej pogrążają się w swoich osobistych grzechach, ciemność sceny wydaje się również przenikać do prawdziwego świata. W tej inteligentnej aktualizacji klasycznej japońskiej opowieści o duchach Miike buduje niepokojący i przerażający trzeci akt, w którym urojona ciąża rodzi coś dziwnego i potwornego i to jest tu najbardziej niepokojące, bo pomimo tego, że film jest adaptacją klasycznej japońskiej opowieści o duchach, to z drugiej strony nie można pozbyć się natrętnej myśli, że kobieta, która pragnie zajść w ciążę, a nie może - na skutek traumatycznych przeżyć może stracić zupełne panowanie nad swoim zdrowym rozsądkiem i doprowadzić do czynów, o których zdrowy człowiek nawet by nie był w stanie pomyśleć. 

Ogólnie film bardzo mi się podobał. Jest piękny, niesamowity, chociaż moim zdaniem Miike mógłby potencjalnie uciec do jeszcze większych scen przemocy, ale nawet pomimo tego jest bardzo ok. Można by rzec, że dla każdego coś miłego: jest dużo klasyki, jest też kilka naprawdę krwawych scen. No właśnie...uważam, że krwawe sceny są dobrze ukazane w filmie i pojawiają się stopniowo, przez cały czas trzymając widza w oczekiwaniu, ale ostateczny przerażający punkt kulminacyjny był dla mnie bardzo satysfakcjonujący. Takashiemu Miike udało się unowocześnić tę klasyczną opowieść w bardzo elegancki sposób. Jeżeli szukacie psychologicznego horroru z duchowymi podtekstami, zdecydowanie musicie obejrzeć Kuime, do czego szczerze zachęcam. 


MOJA OCENA:

👹👹👹👹👹👹👹👹 8/10

Reżyseria:
Takashi Miike

Scenariusz:
Sean Whitley
Kikumi Yamagishi

Rok produkcji:
2014

Obsada:
Ko Shibasaki
Hideaki Itô
Ebizô Ichikawa
Hitomi Katayama
Toshie Negishi
Maiko
Hiroshi Katsuno
Ikkô Furuya
Miho Nakanishi



3 komentarze:

Ala Galicińska pisze...

Film bardzo interesujący, choć po części mylący. Wciąż jednak nie jestem pewna co stało się na końcu. Film jednak świetnie nakręcony i zagrany. Beż wątpienia zasługuje na uwagę. Uważam że to jeden z najlepszych filmów Takashiego Miike, takie postmodernistyczne podejście do ''Yotsuya Kaidan''.

Marcin pisze...

Piękny film. Z jednej strony ukłon w stronę klasycznej japońskiej grozy, z drugiej bardzo krwawy, brutalny i makabryczny.
Mogę do niego wracać i wracać.

Martyna Kazimierczak pisze...

Bardzo podobał mi się ten film. Sceny ,,horrorowe'' stoją na wysokim poziomie, podobnie jak scenografia i atmosfera. Naprawdę dobry horror.