Wielu miłośników filmowej grozy, których miałam okazję poznać podczas swojej długoletniej ,,kariery'' recenzenta nie za bardzo pała sympatią do azjatyckiego horroru. Oczywiście są też wyjątki i znam też wielu fanów grozy uwielbiających j-horrory czy k-horrory. Jako, że japońską grozą zajmuję się praktycznie od 2004 roku (wtedy to też zaczęłam współpracować jako recenzent z nieistniejącym już dziś serwisem Japonia Dream, którego w późniejszym czasie zostałam redaktorem naczelnym), dziś już chyba nie ma podgatunku j-horroru, którego bym nie oglądała. Od najpopularniejszych filmów ghost, po najróżniejszej maści slashery, filmy snuff, pinku eiga, kaijū i oczywiście moje ulubione shorty, czyli krótkometrażówki. To, czy japońskie kino jest tak wspaniałe, jak twierdzą krytycy jest dla wielu kwestią sporną, ale trzeba przyznać, że japońskie kino „horrorowe” jest wspaniałe ze względu na swoją kinową historię. Jest wiele filmów, które zostały uznane za kultowe i dziś są prawdziwymi klasykami w kinematografii światowej, jak chociażby Kaidan (1964 r.) w reżyserii Masaki Kobayashi. Dodatkowo wciąż przybywa nowych, utalentowanych twórców filmowych, którzy w horrorze czują się, jak ,,ryba w wodzie'' (Hideo Nakata, Takashi Shimizu, czy nowicjusz Yugo Sakamoto).
Jest to historia młodego mężczyzny, który pomimo ostrzeżeń swojego przyjaciela, postanawia wejść do opuszczonego budynku, aby zrobić kilka zdjęć. Podczas eksploracji pomieszczeń, dostrzega dziwną kobiecą postać, której twarz zasłaniają długie czarne włosy, ubraną w czerwoną sukienkę. Mężczyzna opuszczając zrujnowany budynek zauważa, że kobieta-duch nie znika, a cały czas jest w jego pobliżu. Wkrótce bohater zrozumie, że będzie zmuszony z nią zamieszkać.
Kienai to 12-minutowy horror wyreżyserowany przez Kouichiego , który jest znany jako popularny youtuber w Japonii. Już widzę, jak wielu z Was pokręci z niedowierzaniem głową, bo jak to? Youtuber nie nakręci filmu, a raczej jakieś smętne nagranie wideo. Przyznam jednak, że nie należy skreślać tego człowieka, gdyż ma on niewątpliwie talent, który jeszcze może wszystkich zaskoczyć. Jego filmowa kariera zaczęła się dość ciekawie. Kouichi zaczął kręcić filmy na Youtube, będąc jeszcze w liceum. Wówczas tworzył zabawne komedie pełne młodzieńczego humoru. Z biegiem lat jego styl zaczął ulegać zmianie, na co wpływ miało bez wątpienia jego zamiłowanie do dziwnych filmów oraz mang, a jego prace zaczęły przypominać mroczny absurd - połączenie nonsensownej komedii z niepokojącym horrorem. Jednak to Kouichi'emu nie wystarczało, więc postanowił nakręcić ten krótki, ale jakże interesujący film.
Trzeba przyznać, że od razu rzucają się w oczy ostre zdjęcia Ryou Muramatsu, oświetlenie jest drapieżne i wzmaga przerażenie i napięcie, co na tak amatorski - jakby nie było - film, wypada naprawdę bardzo fajnie.
Wkrótce fabuła ukazuje nam, jak życie przeciętnego Japończyka może się wywrócić do góry nogami. Bohater desperacko szuka pomocy najpierw u medium, a potem udaje się do buddyjskiej kapliczki, aby się oczyścić i pozbyć natrętnego i wciąż towarzyszącego mu ducha. Na nic się to jednak zdaje, gdyż duch jest wszędzie: w domu, w biurze, w kawiarni, w kinie. Bezradny młodzieniec zaczyna powoli przyzwyczajać się do tej dziwacznej sytuacji i to, co początkowo jest ,,niezwykłe'' staje się ,,zwykłe'. Wielu widzów zauważyło, że powstały w okresie pandemii koronawirusa Kienai jest jakby odzwierciedleniem sytuacji, jaka istnieje na świecie. Śmierć, cierpienie, niepokój wtopiły się w powietrze, którym oddychamy i w nasze codzienne życie, w spokojny, niespotykany dotąd sposób. Dziś mamy świadomość, że ,,to'' wciąż wisi w powietrzu, ale nikt już większej uwagi do tego nie przywiązuje. Pandemia koronawirusa stała się dziś jakby częścią naszej egzystencji i wiemy, że nie pozbędziemy się już tego nigdy. Kouichi pokazuje nam tę specyficzną atmosferę, czyli międzynarodową postawę mentalną, odwołując się do stylu J-horroru w swoim krótkim horrorze.
Chociaż film odziedziczył atmosferyczną upiorność J-horroru, dzierży również bardzo złożony humor, co widać podczas scen z udziałem głównego bohatera, który mozolnie próbuje uciec przed duchem. Jego starania są tak żałosne, że niemal wyciskają łzy śmiechu. Poczucie humoru Kouichi'ego jest zaskakująco sprzeczne. Z jednej strony wysoce surrealistyczne, ukazujące strach zwykłego obywatela spowodowanego obecnością ducha (istoty niezrozumiałej, czegoś niepojętego), a z drugiej strony ten strach jest dość przyziemny, gdyż jest głęboko zakorzeniony w naszym codziennym życiu, które obecnie jest zniekształcone przez koronawirusa.
Bez wątpienia film ten jest zręcznym połączeniem złowrogiego J-horroru i absurdalnej komedii. Wszystko to łączy się w delikatny sposób. Krótkometrażówka Kouichi'ego jest dostępna na Youtube i żałuję tylko, że nie ma polskich napisów (za to są angielskie). Dialogi jednak nie są tu zbyt skomplikowane, więc jakiś większych problemów ze zrozumieniem być nie powinno. Zresztą uważam, że dobry film nie potrzebuje żadnych napisów, aby docenić jego wartość. Dobry film powinien przyciągać nas nie słowami, ale charakterystycznym połączeniem słów, dźwięku, atmosfery, gry aktorskiej i samej wizji fabuły.
Jak wspomniałam - to krótki, ledwie 12-minutowy film, ale uważam, że jego treść śmiało można by było zamieścić w 90-minutowym filmie.
MOJA OCENA:
👹👹👹👹👹👹👹 7/10
4 komentarze:
Można prosić o link do filmu, bo nie mogę znaleźć.
Na Facebooku Aga napisała, że wystarczy na YT wpisać tytuł ,,Not disappear'', ale proszę, tu link do filmu: https://www.youtube.com/watch?v=jLvlOtIfUmY&ab_channel=kouichitv
Obejrzałem. Krótkometrażówka szału nie robi, ale ma potencjał na film pełnometrażowy i jako, że widać iż Kouichi talent ma, to może w przyszłości uraczy nas jakimś dobrym horrorem.
Na to też liczę. 🙂
Prześlij komentarz