piątek, 19 października 2018

Gosa 2 (aka Gosa Du Beonjjae Yiyagi: Gyosaengsilseop/Death Bell 2/Death Bell 2: Bloody Camp); Korea Południowa

Pamiętacie koreański Death Bell z 2008? Film ten poniekąd szokował, gdyż oto przedstawiał brutalne ataki zamaskowanego zabójcy, który po kolei i bez litości mordował Bogu ducha winnych najlepszych uczniów w szkole. Była niezła jatka i przemocy oraz czerwonej posoki w filmie Yoon Hong-seunga nie brakowało. Film był bardzo dobry, można by napisać, że nawet świeży. Dwa lata później Seon-dong Yu, który na swoim koncie ma komedię Mister jubu quiz wang z roku 2005 podjął się zadania nakręcenie części kolejnej. 
Ale ale... zadam jeszcze raz pytanie: pamiętacie pierwszą część? Jeśli tak, to moja rada - sequel, który zamierzam teraz opisać możecie sobie darować. Dlaczego? Zapraszam do recenzji...

W czasie wakacji Se-hee dołącza do grupy 30 najlepszych uczniów, by na dodatkowych zajęciach w szkole przygotowywać się do nadchodzących egzaminów. Wkrótce okazuje się, że jeśli grupa nie odpowie na zadane pytanie w wyznaczonym czasie, któryś z uczniów zostaje brutalnie zamordowany.

Czyż fabuła nie brzmi znajomo? Oczywiście pytanie zarówno to, jak i wstępne nie bez powodu kierowałam w stronę tych, którzy już wcześniej mieli okazje zapoznać się z pierwszą częścią Death Bell. Otóż druga odsłona to nic innego, jak niemal wierna kopia filmu z 2008 roku. Zaraz nasunęło mi się pytanie (ta recenzja będzie pełna pytań - być może pewnie i retorycznych): po jaką jasną cholerę powstał ten sequel, skoro nie wnosi nic nowego do serii zdarzeń ukazanych w 2008 roku, jak i nie ciągnie rozpoczętego tam wątku, a jedynie kopiuje znane i utarte schematy, jakie mieliśmy okazję oglądać w filmie Hong-seunga?! Jaki był cel drugiej odsłony Death Bell? Jaki cel przyświecał reżyserowi i dlaczego powziął się na taki zabieg, skoro nie trudno się domyślić - będzie skazany na porażkę?! Nie potrafię odpowiedzieć na żadne z tych pytań i być może kiedyś do tego dojdę, jednak tym razem skupię się bardziej na wadach, jak i zaletach tegoż obrazu - choć bardziej z przewagą tych pierwszych.
Death Bell 2 oprócz przerażającej kopii fabuły z poprzednika nie ustrzegł się również szeregu wielu innych błędów, obok których fan azjatyckiej grozy nie przejdzie obojętnie. Przede wszystkim film pod żadnym względem nas nie zaskoczy - młodzież jest notorycznie porywana, a ich śmierć ukazana na ekranach monitorów - co niejednokrotnie mają okazję obejrzeć ich rówieśnicy. Wszystko sprowadza się do motywu zemsty (a jakże!), która ma swoje źródło w wydarzeniach z przeszłości. Tragicznym wydarzeniem okazuje się być śmierć jednej z uczennic... Spokojnie....nie pogmatwało mi się i nie opisuję części pierwszej, a właśnie najnowszą w reżyserii Seon-dong Yu. Nie moja wina, że jota w jotę znów oglądamy to samo...
Przez film przewija się szereg nielogiczności, jak np. niedziałające telefony komórkowe. No bez jaj, ja rozumiem, że do czegoś takiego może dojść na odludzi w gęstym lesie, gdzie zasięg nie zawsze jest dostępny, ale w szkole, która znajduje się w centrum jednego z największych miast? Mało prawdopodobne i zupełnie nielogiczne...no, chyba, że założymy iż morderca coś tam pokombinował z nadajnikiem...
Kolejnym irytującym mankamentem filmu są rozwrzeszczane nastolatki, które biegają po korytarzach szkoły, nie bardzo wiadomo w jakim celu? No dobrze, pewnie chcą się ukryć, ale w takim razie dlaczego niemal za każdym razem dobijają się do ewidentnie zamkniętych drzwi. Uwierzcie, że po jakimś czasie staje się to naprawdę koszmarnie drażniące.
Znajomi, którzy wraz ze mną oglądali film po pewnym czasie stwierdzili, że nie są w stanie odróżnić od siebie bohaterów. Ja rozumiem, że azjatyckie kino jest specyficzne i dla zachodniego odbiorcy oglądanie tego rodzaju produkcji wymaga pełnego skupienia, ale oni nie mogli dojść kompletnie do ładu...dla nich każdy wyglądał tak samo i w pewnym momencie doszło do tego, że zdenerwowani zaczęli pytać ''co, gdzie, z kim i jak?'' Przyznam, że i ja w którymś momencie miałam problemy, gdyż oliwy do ognia dodały jeszcze skomplikowane imiona bohaterów. Wiem, że to nie wina filmu, ale fakt, że wszystko dzieje się w dość mrocznej odsłonie szkolnych korytarzy wcale odbiorcy nie pomaga dojść do ładu i składu kto jest kim.
Z bólem serca muszę też przyznać, że jak na koreańską grozę, Death Bell 2 wypadł bardzo przeciętnie. Wszystko jest przewidywalne i nie mamy co liczyć na efekt zaskoczenia i zachodzenia w głowę, co się za chwilę wydarzy. Nie tu i nie tym razem! To, co uderzyło mnie i zabolało najbardziej, to fakt, że ewidentnie widać tu nawiązanie do amerykańskich teen-slasherów. Dla mnie to zawód na całej linii... Jeśli szukać plusów, to jedynie widzimy je w postaci ogromnej ilości krwi na ekranie oraz brutalności z jaką morderca traktuje swoje ofiary. Jednak skoro już to samo było w pierwszej odsłonie, to za drugim razem nie robi powalającego wrażenia.

Nie wiem czy jest ktoś, komu mogłabym ten film polecić? Może skuszą się osoby, które nie zapoznały się z pierwszą częścią i będą one gotowe chwycić za najnowszą produkcję Seon-dong Yu, bo widzowie, którzy pamiętają obraz z 2008 roku naprawdę nie mają tu czego szukać. To wszystko już było...

MOJA OCENA:
👹👹👹👹👹 5/10

Reżyseria:
Seon-dong Yu

Scenariusz:
Park Hye-min
Lee Jeong-hwa
Lee Gong-ju

Rok produkcji:
2010

Obsada:
Hwang Jung Eum
Park Ji-yeon
Yoon Seung Ah
Yoon Si Yoon
Kim Suro


Brak komentarzy: