piątek, 19 października 2018

Gurotesuku (aka Grotesque: Unrated Version/Grotesque); Japonia

O tym, że Japończycy potrafią stworzyć szokujący horror gore, wie zapewne każdy fan kina wywodzącego się z Kraju Kwitnącej Wiśni. Typowo ''gorowe'' produkcje przeżywały swój prawdziwy boom w końcowych latach 70-tych oraz początkowych 80-tych (choć tak naprawdę przez całe 80-te i początkowe 90-te lata można się było napawać stosem filmów, gdzie tortury na drugim człowieku, krew oraz wnętrzności były niemal na porządku dziennym). Od czasów totalnego hitu Hideo Nakaty z 1998 roku horrory o tematyce gore, jakby zostały nieco odsunięte na plan drugi, a główną tematyką stała się mściwa zjawa - yurei. Jednak co jakiś czas dochodziły do nas (zachodnich odbiorców) horrory, w których czerwonej posoki nie brakowało. Zazwyczaj były to filmy, które szokowały swoim okrucieństwem oraz wyrazistością ukazanych wydarzeń.
 Grotesque, to stworzony przez znanego japońskiego reżysera - Kôji Shiraishi'ego, który niemalże ''specjalizuje'' się w filmach grozy (na swoim koncie ma takie produkcje jak: Dead Girl Walking czy chociażby Ju-rei) także zaszokował widzów na całym świecie. Został zakazany m.in. w Wielkiej Brytanii, choć powód, dla którego tak się stało był dość banalny. Twierdzono, że film bezlitośnie pokazuje sceny tortur, upokorzenia, brutalności oraz sadyzmu. Drugim powodem - tu już bardziej realnym - były zarzuty, że obraz ten w całej okazałości rozprzestrzenia kino snuff. Dziwne, bo to nie pierwszy (i to nie tylko w wykonaniu Japończyków) i zapewne nie ostatni tego typu film.

Cała historia jest dosyć prosta. Mężczyzna, na skutek genetycznej choroby, odziedzicza po swojej matce-prostytutce dość przykrą przypadłość, która polega na tym, iż jego ciało wydziela odrażający smród, którego nijak nie jest w stanie się pozbyć. Aby wyładować swoją frustrację, porywa on dwójkę młodych ludzi (podczas ich pierwszej randki), więzi w swoim mieszkaniu i poddaje serii okrutnych tortur.

Początek dość romantyczny, gdyż widzimy parę dwojga młodych ludzi na pierwszym spotkaniu. Jak to zazwyczaj bywa, oboje czują się skrępowani, mężczyzna wyznaje miłość kobiecie i w momencie, kiedy spacerują sobie spokojnie, rozmawiając na mało istotne tematy, oboje otrzymują potężny cios w głowę, który pozbawia ich przytomności.
Budzą się w pomieszczeniu, które przypomina salę operacyjną i takie też ma wyposażenie. Początkowo psychopata zadaje bohaterom kilka niegroźnych ran, ale wszystko leży w rękach ofiar, gdyż oprawca główny nacisk kładzie na sposobie podniecenia go. Tego właśnie wymaga od więzionej pary. Ma to być coś specjalnego.
Niestety młodzi nie bardzo wiedzą - lub też w takich okolicznościach nie bardzo mają ochotę się do tego zabierać, w związku z czym gniew mordercy nasila się. Po kolei, na żywca rozczłonkowuje ciała ofiar. Najpierw pozbawia ich palców u rąk, które wiesza na szyi ofiar niczym niezwykły i makabryczny naszyjnik. Następnie kobiecie zostają odcięte sutki u obu piersi. Potem mężczyźnie w genitalia wbijane są gwoździe, by na koniec... I tu się udaje podniecić maniakalnego mordercę i zboczeńca.
Ofiary są wolne... Czy to koniec ich koszmaru? Nieee...byłoby nudno i zbyt szybko. Kiedy ich rany się goją i oboje dochodzą do sił, następuje punkt kulminacyjny.
Ale tu trzeba zobaczyć, bo nie sposób tego opisać.

''MAKABRA'', to pierwsze słowo, jakie przychodziło mi na myśl, kiedy oglądałam obrazy, jakie serwuje nam Shiraishi w swoim filmie. Nie ma miejsca na zgłębianie fabuły, lecz głównym i najważniejszym jego punktem są właśnie sceny tortur i sadyzmu. Przyznaję, że oglądanie odcinanych sutków nie należało do najprzyjemniejszych widoków i każda kolejna zadana rana, jakby była także odczuwana przez nas - widzów.
Całość wypada zaskakująco realistycznie. Nie uraczymy tu kiczu czy zbytniej przesady. W dzisiejszym, zwichrowanym świecie, mamy świadomość, że gdzieś tam (nawet za ścianą) może znajdować się taki potwór, który w swojej mrocznej wyobraźni dokonuje takich rzezi. W każdym, taka myśl wywołuje strach.
Niektóre momenty oglądało się ''ciężko'' i naprawdę nic by się nie stało (aczkolwiek sobie bym się dziwiła), gdybym odwracała w poszczególnych momentach głowę od ekranu, choć niejedno już widziałam.
Film pod względem ilości tortur i sposobu, w jaki zostały pokazane, naprawdę robi wrażenie i zapewne niejednemu miłośnikowi gore się spodoba, ale to już nic dziwnego w przypadku japońskich horrorów. Zawsze powtarzam, że ci to potrafią! :)

Grotesque nie zasługuje na miano filmu zakazanego. Faktem jednak jest, że jest to kawał odrażającej grozy, ale z drugiej strony jakże zmuszającej do myślenia nad ludzką egzystencją i poszanowaniem bliźniego. Film bez wątpienia skłania widza do refleksji na temat funkcjonowania ludzkiego umysłu. Tortury są bardzo niepokojące przede wszystkim z tego względu, że zostały wykonane.
Moim zdaniem już wkrótce film ten stanie się dziełem kultowym w kręgach miłośników skrajnego gore.

MOJA OCENA:
👹👹👹👹👹 5/10

Reżyseria:
Kôji Shiraishi

Scenariusz:
Kôji Shiraishi

Rok produkcji:
2009

Obsada:
Tsugumi Nagasawa
Hiroaki Kawatsure
Shigeo Ôsako


1 komentarz:

Asdark pisze...

Walnięty film, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Swoim klimatem przypominał mi nieco ,,Ludzką stonogę''.
Na pewno duży plus za pokazane w całej okazałości sceny gore! Przyznam szczerze, że jestem mile zaskoczony, bo nie spodziewałem się, że dzieło Shiraishi będzie aż tak dobre.