wtorek, 16 października 2018

Hunch; Tajlandia

Chyba niedługo stanę się zagorzałą fanką horrorów wprost z Tajlandii,  bo im więcej produkcji grozy z tego kraju oglądam, tym bardziej mi się  one podobają.
Po niedawnym zachwycie związanym z P w reżyserii Paul'a Spurrier'a, po raz kolejny dane mi się było napawać tajską grozą. Tym razem porwał mnie film, o którym praktycznie niewiele wiadomo.


Grupa przyjaciół (trzy dziewczyny i dwóch chłopaków) wybiera się do malowniczego domu nad jeziorem, aby spędzić tam kilka nocy. Podczas pierwszego wieczoru, jedna z dziewcząt wpada na pomysł, aby urozmaicić sobie czas i przeżyć odrobinę grozy dzięki seansowi spirytystycznemu. Za pomocą tabliczki Ouija nawiązują kontakt z 20-letnią dziewczyną imieniem Rose, która została zamordowana.
Jeszcze tej samej nocy dochodzi do niepokojących wydarzeń, a sprawa komplikuje się bardziej, gdy znika jedna z dziewcząt.


Jak wspomniałam we wstępie, o filmie wiadomo naprawdę nie dużo. Nawet w IMDB nie znajdziemy informacji na temat filmu, że też nie wspomnę o reżyserze i obsadzie. Mimo iż dzieło to do nowych produkcji już nie należy, to zdawać by się mogło (i tak też zapewne jest), że zupełnie przeszło bez echa. Szkoda, muszę przyznać, bo to naprawdę bardzo klimatyczne kino grozy.
Oczywiście fabuła nikogo już nie zaskoczy, a zwłaszcza wiernych wyjadaczy azjatyckich horrorów, gdyż po raz ...enty będziemy mieli do czynienia z duchem młodej kobiety, która pragnie zemsty na swoich mordercach. Jednak w przeciwieństwie do wielu azjatyckich duchów, które uśmiercają prawie każdego, kto stanie im na drodze, duch Rose nie wyrządza żadnej krzywdy młodym ludziom, wręcz przeciwnie - w końcowej scenie w jeziorze, ma się wrażenie, że nawet ich ratuje (a przynajmniej niektórych z nich).
Wspomniałam nieco wcześniej o klimacie. Tak, tu go nie brakuje. Niektóre sceny, zwłaszcza te rozgrywające się nocą - tchną odrobiną grozy, niekiedy niepokojem...W każdym bądź razie, momentami z pewnością poczujemy się nieswojo.
Film jest praktycznie bezkrwawy, co miłośnikom czerwonej farby na ekranie do gustu pewnie nie przypadnie, ale nadrabia ten brak ogólną i wszechobecną ponurością.
Co ciekawe - powracając tu do ducha Rose - wzbudza u widza współczucie, gdyż oto w niektórych ujęciach, które okazują się snami-wizjami jednej z bohaterek - widzimy, jak dziewczyna umarła i co robiła zaledwie kilka godzin przed śmiercią.
Dialogi. Górnych lotów nie są i ograniczają się jedynie do zadawania pytań i odpowiedzi na nie. Tak więc nawet widz, który nie zna zbyt dobrze języka angielskiego (bo właśnie na wersję z takimi napisami udało mi się natrafić) nie powinien mieć większych problemów ze zrozumieniem dialogów wypowiadanych przez bohaterów filmu.
Myślę, że warto poświęcić tą godziną (z polotem do 20 minut), aby poznać tragiczną śmierć Rose. Może końcówka nieco zawiedzie, bo jakaś taka bez większego polotu i emocji, ale mimo wszystko większość filmu wciągnęła mnie bez dwóch zdań i cieszę się, że dane mi było zapoznać się z tą jakże tajemniczą produkcją.

PS. Na koniec dodam jeszcze, że napisy końcowe zostały wzbogacone w urywki ''wpadek'' na planie, co radosnym akcentem zwieńczyło seans Hunch. :)

MOJA OCENA:
👹👹👹👹👹👹 6/10


Rok produkcji:
2003

Obsada:
 Nuntawat Arsirapojcharnakul
Withit Laet
Sorachai Sang-aakaat
Dawan Singha-Wee


Brak komentarzy: