wtorek, 30 października 2018

O ''Klątwie'' Takashi Shimizu z bliska

Zwykły dom przy zwykłej ulicy w Tokio nie wyróżnia się niczym specjalnym spośród innych. Jednak to tylko pozory. Dom jest opętany.
Związana jest z nim klątwa, która zabija każdego, kto wejdzie do domu. Jej ofiary umierają i wtedy rodzi się nowa klątwa. Jak wirus przechodzi na kolejne osoby, które pojawiają się w domu. Tak tworzy się niekończący łańcuch przerażenia.


 NARODZINY KLĄTWY.
Reżyser Takashi Shimizu, który pasjonuje się kinem od dzieciństwa wyjaśnia korzenie swojego zainteresowania: "Kiedy byłem w podstawówce, zobaczyłem 'ET' Stevena Spielberga i wiedziałem już, że też chcę robić filmy. Przez 4 lata byłem asystentem reżysera. Potem jednak zdecydowałem się pójść do szkoły filmowej. Chciałem nauczyć się więcej."
Taka Ichise, japoński producent (m.in. Ringu) wspomina, że pamięta młodego reżysera ze studiów: "Hiroshi Takashi, scenarzysta "Ringu" mówił mi o niezwykle zdolnym chłopaku, który chodzi do niego na zajęcia w szkole filmowej." Ichise szukał wtedy kogoś do zrobienia krótkometrażowego horroru.
"Shimizu pokazał mi dwie krótkometrażowki, które zrobił wcześniej. Obie były nadzwyczaj profesjonalne"
 - mówi Ichise.
"Zrobiłem te filmy po obejrzeniu "Ringu" - mówi Shimizu - chciałem zrobić horror w kompletnie innym stylu. Coś radykalnie innego, nawet, gdyby mi się nie udało. Mój pomysł polegał na tym, żeby duchy pokazać nie jako widma, ale w najbardziej wyraźny, realistyczny sposób."

Ichise załatwił umowę z japońską firmą V-Cinema na zrobienie dwóch filmów do dystrybucji na wideo. Zdecydował, że filmy zrobi ten młody, obiecujący reżyser. "Powiedziałem Shimizu - Zrób te dwa filmy o czym tylko chcesz. Tylko mają straszyć." Wkrótce Shimizu przyniósł scenariusz, który stał się początkiem serii "Klątwa Ju On".
"Klątwa Ju On" bardzo spodobała się japońskiej publiczności O sukcesie filmu mówiło się w całej Azji. Informacja dotarła w końcu do Roy'a Lee - producenta, który odkrył japoński "Ring" i przyczynił się do jego amerykańskiego sukcesu. "O "Klątwie Ju On" usłyszałem od znajomego dziennikarza, który powiedział mi, że to najbardziej przerażający film jaki kiedykolwiek widział. Przysłał mi kasetę z filmem. Obejrzałem i mimo tego, że kopia nie była najlepsza, zrobił na mnie ogromne wrażenie. Długo nie mogłem pozbyć się tych przerażających obrazów z mojej głowy."

Lee zaproponował młodemu scenarzyście Stephenowi Susco, żeby przygotował angielskojęzyczną wersję scenariusza "Klątwy Ju On".
"Od lat jestem wiernym fanem azjatyckich horrorów i niejedno już widziałem - mówi Susco - ale kiedy zobaczyłem "Klątwę Ju On" byłem zafascynowany i przerażony. Shimizu nie użył linearnej narracji co dodało filmowi niespotykanego dynamizmu, spowodowało też emocjonalną dezorientacje u widzów. Zresztą tu nie chodzi tylko o narrację. Shimizu pokazał niezwykle frapujące z jednej, a przerażające z drugiej strony obrazy. Dlatego nie można nawet powiedzieć, że zgodziłem się napisać ten scenariusz. Po prostu czułem się zmuszony."
Kiedy powstawała angielska wersja scenariusza, Ichise wyprodukował japońską kinową wersję "Klątwy Ju On". Lee zdecydował pokazać ją mistrzowi gatunku Samowi Raimi. "Miałem przeczucie, że Sam doceni ten horror, bo ma wspólne cechy z jego "Martwym złem".
"Klątwa Ju On" to jeden z najbardziej przerażających filmów, jakie widziałem - mówi Sam Raimi - Shimizu udało się wywołać unikatowy rodzaj przerażenia. Jego styl i tempo są bezwzględne. Nie pozwala ci odetchnąć ani na chwilę. Ewidentnie wyniósł gatunek na zupełnie nowy obszar."
Od chwili, kiedy Sam Raimi zobaczył "Klątwę Ju On" myślał o tym, żeby wyprodukować jego amerykańską wersję. Chciał, żeby reżyserem również był Takashi Shimizu. Początkowo ten japoński reżyser nie był pewien czy chce robić na nowo swój film z amerykańską obsadą. Wydawało mu się, że lepiej będzie, kiedy amerykański reżyser zrobi amerykańską wersję.
Jednak po spotkaniu z Raimi zmienił zdanie: "Sam z wielką pasją opowiadał o poszczególnych scenach oryginalnej "Klątwy Ju On". Mówił, że chciałby by amerykańska wersja miała efekty specjalne, na które nie mogłem sobie pozwolić z powodu budżetu. Zdałem sobie sprawę, że będę miał możliwość badania innych niż dotąd wątków całej historii. Nie mogłem przejść obok takiej sposobności obojętnie."
W dwa lata po tym jak "Klątwa Ju On" trafiła na ekrany Takashi Shimizu stanął na planie "The Grudge" - remake'u swojego filmu.
"Największą przeszkodą w przystosowaniu japońskiego scenariusza - mówi Ichise - była różnica we wrażliwości amerykańskich i japońskich filmowców oraz ich poglądów na to co jest bardziej przerażające dla widzów. Japońskie horrory są specyficzne. Tam często na przykład tajemnica nie jest ostatecznie rozwikłana. Dla tamtejszej publiczności za najbardziej przerażające uważane jest otwarte zakończenie filmu. Nic do końca się nie wyjaśnia. Natomiast jest to nie do przyjęcia dla publiczności amerykańskiej. Ona z kolei wymaga jednoznacznego, zamkniętego rozwiązania."
Scenarzysta Susco dodaje: "Podczas pisania scenariusza zmierzyłem się z wyzwaniem, jakiego dotąd nie doświadczyłem. Najważniejsze było to, bym znalazł właściwą drogę do połączenia pomysłów Shimizu i swoich. Dał mi wolność w eksplorowaniu pomysłów. Jestem pewien, że współpracowałem z jednym z najbardziej utalentowanych speców od horrorów."

DUCHY.
W role duchów wcielili się Takako Fuji i Yuya Ozeki. "Dosyć niezwykłą była praca z tymi samymi aktorami - mówi Shimizu - grającymi te same role. Ciekawe było, że znając dobrze te postaci mogliśmy znajdować w nich kolejne niuanse. Nie wspominając już o wielkiej satysfakcji z obserwowania jak japońska krótkometrażówka zamienia się w amerykańskie kino."

Fuji gra Kayako, natrętnego ducha kobiety, który nęka każdego, kto wchodzi do domu. "Na początku przyjęłam rolę ducha, która wyglądała zupełnie inaczej niż teraz. To były trzy minuty na ekranie. Potem, ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu zaczęły powstawać kolejne części 'Klątwy Ju On' Aż w końcu znalazłam się na planie amerykańskiego filmu!"
Fuji była spokojna o kolejne pomysły reżysera: "Takashi zawsze ma wszystko poukładane w głowie. Wie dokładnie czego chce. Zna każdy ruch mojej postaci. Idąc za jego wskazówkami mogłam rozwijać i pogłębiać rolę ducha Kayako. Wcielałam się w nią w końcu już pięć razy".
Reżyser mówi, że o obsadzeniu Fuji zadecydował jej talent, ale i coś jeszcze. Okazało się, że urodzili się dokładnie tego samego dnia i roku.
7-latek Yuya Ozeki również wciela się w ducha po raz kolejny. Fuji mówi: "Yuya wyrósł i zmężniał przez te lata. Na początku był taki cichutki i rozmawiał tylko ze swoją matką. Grana przez niego postać- ducha chłopca imieniem Toshio, który ciągle podążą za matką - jest bardzo smutna. Muszę przyznać, że szkoda mi było małego. I tym bardziej jestem z niego dumna, że stworzył tak wspaniałą postać."
Shimizu mówi, że "Kayako czasami wydaje z siebie dźwięki w typie 'uhuuu'. W oryginale, to był mój głos. Od dziecka uwielbiałem wyczyniać różne rzeczy z głosem. Już wtedy podejrzewałem, że może mi się to przydać."

źródła:
1. http://www.stopklatka.pl
2. http://en.wikipedia.org/wiki/Ju-on

Autor: Agnieszka Kijewska

2 komentarze:

Piotr Grotkowski pisze...

,,Klątwa'' to jeden z tych japońskich horrorów (obok ,,Ringu''), które nigdy się nie zestarzeją i oglądane po stokroć zawsze będą przerażały. Mimo, iż niemalże wszystkie części oglądałem wiele razy, to zawsze z wielkim sentymentem powracam do każdej kolejnej. Nawet amerykańskie remaki bardzo mi się podobają.
Muszę przyznać, że Shimizu zrobił kawał naprawdę świetnej roboty. Stworzył serię grozy uniwersalną i ponadczasową!

Adrian Manilski pisze...

Ten film jest specyficzny i na długo, długo pozostaje w pamięci widza. Zwłaszcza tyczy się to części stworzonych przez Shimizu: Ju-On The Curse, Ju-On The Curse 2, jak również Ju-On The Grudge i Ju-On The Grudge 2.
Jak dla mnie mistrzostwo świata!