Chyba coraz bardziej zaczynam się przekonywać do grozy z Indonezji...
Pisarka imieniem Sabrina prosi swojego wydawcę, aby ten polecił jej jakieś mroczne miejsce, w którym mogłaby ukończyć swoją powieść. Mężczyzna wysyła ją do niedalekiej willi w gotyckim stylu. Miejsce - ponure, ciemne i duże domostwo, nadaje się na powieść grozy - zdawać by się mogło - idealnie. Kobieta jednak nie wie, że kilkanaście lat temu zostało tam popełnione morderstwo. Natomiast w niedalekiej przeszłości pięcioro nastolatków odprawiło tam seans spirytystyczny, który przypłacili życiem...
Po jakimś czasie do posiadłości zostaje wysłana grupa osób, którzy pragną tam nakręcić film grozy. Nie spodziewają się, że w tym przeklętym miejscu czeka ich prawdziwa groza, której będą musieli stawić czoła.
Od pierwszej już sceny z seansem spirytystycznym wiedziałam, że film będzie mocny. Owszem, ciężko to wyczuć z reguły po początkowej scenie, ale jednak ten film ma w sobie coś, co od pierwszych minut można wyczuć.
Dalsze wydarzenie, jakie dane nam jest oglądać tylko wzmacniają nasze wrażenia (pozytywne) i zwiększają ciekawość. Ilość upiorów, jaka przewija się przez film oraz częstotliwość ich występowania jest tak duża, że fanom prawdziwych horrorów z pewnością uśmiech z twarzy nie zejdzie.
Jak już wspomniałam, film zrobiony jest dość skromnie, ale za to przyzwoicie. Próżno tu szukać super wystylizowanych duchów. Mimo iż pojawia się ich w filmie trochę, to zdaje się, że prym wiedzie duch kobiety...tak, tak...zgadliście - w długich czarnych włosach i białej szacie. No cóż - można powiedzieć: "Znowu to samo''. Owszem, po raz kolejny mamy upiora na wzór Sadako Yamamury i po raz kolejny musimy przebrnąć przez ''oklepaną'' fabułę zemsty. Zdaję sobie sprawę, że dla wielu staje się to już nudne i nieciekawe, ale tu się nie zgodzę, bo pomimo iż stereotyp zjawy i wydarzeń, jakie doprowadzają do jej pojawienia się, są zazwyczaj powielane w wielu azjatyckich horrorach, to z reguły sam przebieg zemsty jest inny niż w każdych kolejnych filmach grozy, co czyni każdą tego rodzaju produkcję na swój sposób oryginalną i ciekawą.
Nie można więc zarzucić tym filmom nudy i przewidywalności jako takiej, bo tak się nie dzieje.
W The Wall tak naprawdę nie jesteśmy w stanie niczego przewidzieć, a oglądane wydarzenia niejednokrotnie nas zaskoczą i zupełnie zbiją z dotychczasowego tropu.
Bohaterowie zasługują na uwagę, gdyż każdy z nich w jakiś sposób zapada nam w pamięć. Od razu mamy sposobność ''wyczucia'' ich charakteru i stosunku do ludzi, którzy ich otaczają. Jedni wzbudzą naszą sympatię, inni wręcz przeciwnie.
Aktorzy zagrali przekonująco i nie ma tu mowy o absurdalnym ich zachowaniu. Jeśli uciekają, to dlatego, że faktycznie się boją. Nie chowają się po kątach i nie wybiegają w puste pole czy las. Za każdym razem, gdy któremuś z bohaterów ukazuje się zjawa jego strach i przerażenie udziela się także i nam.
Muzyka - tu też duży plus, gdyż trzeba przyznać, że skutecznie buduje napięcie i grozę. Od razu wiemy, że za chwilę stanie się coś strasznego, że któryś z bohaterów ujrzy przerażającą zjawę kobiety o powykręcanym nienaturalnie ciele, która dręczy każdego z przebywających w tym domu.
Cały czas - za sprawą muzyki - czujemy niepewność i niepokój.
Żeby jednak nie było zbyt kolorowo i pięknie przejdę teraz do minusów. Hm...problem w tym, że jakoś trudno mi takowe znaleźć. Naprawdę, nie wiem do czego miałabym się przyczepić: fabuła - ciekawa, wykonanie - godne uwagi...podobnie efekty wizualne i makijaż upiorów. Muzyka - jak powyżej. Aktorzy - bez zastrzeżeń...Nie wiem, no naprawdę nie wiem i szukać na siłę nie zamierzam, bo chcę zostawić sobie film The Wall w pamięci, jako kino naprawdę dobre i udane.
Czuję się naprawdę mile zaskoczona, gdyż po słabym filmie Dheeraj'a, bałam się, że Indonezja nie da rady udźwignąć natłoku produkcji grozy, jakim zasypują nas inne kraje azjatyckie. Szkoda, że filmy z tego właśnie kraju nie są zbyt popularne i trudno je znaleźć w ogóle, ale liczę na to (i mam ogromną nadzieję), że horrory z Indonezji za jakiś czas będą się cieszyły podobną popularnością, jak te obecnie z Tajlandii chociażby, a obok The Wall naprawdę nie można przejść obojętnie.
MOJA OCENA:
👹👹👹👹👹👹👹 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz