piątek, 2 listopada 2018

Angkerbatu; Indonezja

Kiedy w roku 2007 na ekrany kin wszedł horror Angkerbatu, krytycy filmowi niemal natychmiast okrzyknęli go jednym z najlepszych indonezyjskich horrorów tego właśnie roku. Reżyser - Jose Poernomo doskonale wiedział, jaki klimat chce nadać temu filmowi, ile obłędu i szaleństwa umieścić w jego fabule. Jeżeli zamierzenie właśnie takie było, trzeba przyznać, że udało mu się to zrobić doskonale.
Pokazał jak twórczo można zastosować pewne techniki zastraszania widza i pomimo, iż typowych scen z elementami ghost nie jest aż nazbyt wiele, to jednak istnieją w filmie sekwencje, które skutecznie podniosą nam ciśnienie krwi. Jak na reżysera, który do tej pory zajmował się jedynie klipami muzycznymi, muszę powiedzieć, że jego debiut filmowy wypadł naprawdę całkiem nieźle.


Grupa koreańskich dziennikarzy, pracujących dla "Głosu Korei" zostaje uznana za zaginioną na jednej z indonezyjskich wysp. Aby rozwiązać zagadkę ich zaginięcia na miejsce zostaje wysłana nowa grupa dziennikarzy. Kiedy pojawiają się w miasteczku Angkerbatu szybko zdają sobie sprawę, że w zasięgu wzroku nie ma żywej duszy. Przyjaciele muszą znaleźć odpowiedź na dwa pytania: co takiego zdarzyło się w mieście i czy oni będą następni?

Kiedy wzięłam się za oglądanie filmu, szybko doszłam do wniosku, że krytyka miała rację. Film ten jawi się naprawdę interesująco i zainteresuje nie tylko miłośników azjatyckiej grozy, ale horroru filmowego w ogóle.
Dostajemy tu wgląd w najróżniejsze scenerie i wszystkie one są na swój sposób świadkami przerażających wydarzeń, co tylko zwiększa nasz niepokój. Dziwne wydarzenia zdają się tu objawiać we wszystkim. Zwykłe zakupy w supermarkecie czy spacer po lesie może się w przypadku tego horroru okazać bardzo traumatycznym przeżyciem, ponieważ bohaterowie doświadczają makabrycznych wizji, gdziekolwiek by się nie znaleźli zdaje się coś złowrogiego ich prześladować, a jest to bardzo często...zjawa długowłosej kobiety.
Sceny te potrafią przestraszyć, aczkolwiek jakiś super efektów na miarę Hollywood nie ma się co spodziewać. Wszystko jest zrobione dość efektownie, ale z prostotą. Hm, prostota filmu jawi się tu też niestety jako jego minus, ponieważ fabuła przedstawia nam historię, nad którą tak naprawdę nie ma się co głowić. Dla mnie osobiście to niezbyt fajne, ponieważ lubię filmy (zwłaszcza horrory), nad którymi można sobie jeszcze pomyśleć i wysnuć pewne swoje interpretacje. Daje to ogromne pole do popisu wyobraźni. Tu niestety tego nie ma. Nie ma tu ani jakiego ukrytego przesłania, do którego możemy dojść, ani też dwuznacznego zakończenia, które potrafiłoby nas zaintrygować. Szkoda, bo przez to Angkerbatu staje się jedynie horrorem, który się obejrzy, odłoży na półkę i zapomni po czasie. Być może co niektórzy najprawdopodobniej już za niego ponownie nie chwycą.
Nie bardzo podobał mi się sam rozwój postaci. Nie dostajemy tu nic oryginalnego i w niektórych momentach bije niemiłosierna sztampowość. Tak naprawdę nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że cała akcja filmu zredukowała się jedynie do oglądania wyludnionych ulic. Owszem, wiele scen z udziałem rozhisteryzowanego tłumu, dziwne rytuały - to robi powalające wrażenie i to jest bardzo dobre, ale jak na cały film jest tego zdecydowanie za mało. Można było rozbudować ten wątek znacznie prędzej, a zamiast tego przez niemal większą połowę filmu zastanawiamy się co tu u licha jest grane? I nic się tak naprawdę nie dowiadujemy, bo bohaterowie kręcą się tu i tam, spotykają dziwnych ludzi, ukazują im się przerażające zjawy i są świadkami dziwnych paranormalnych wydarzeń i to na tyle...
Mimo tego muszę przyznać, że film posiada niesamowity klimat i mroczną atmosferę, co zdecydowanie jest jego największym plusem. Wszystko sprowadza się do problematyki niszczenia przyrody, a jak pokazało niejednokrotnie tajskie kino grozy - ta potrafi się mścić okrutnie. Indonezyjczycy jak widać także wzięli sobie to do serca i oto efektem tego strachu przed nieokiełznaną naturą jest właśnie Angkerbatu.
Oglądając ten film ma się wrażenie osamotnienia. Świat jest tu nieprzyjazny i tylko gdzieniegdzie pojawiają się pojedyncze ludzkie jednostki przemierzające wyludnione ulice miasteczka. Kulminacyjną sceną jest z pewnością ta, kiedy bohater przemierza w deszczu ulice i mija chaotycznie wijący się tłum ludzi...niczym w dziwacznym, mrocznym amoku. Wszystko to sprawia wrażenie niemal apokaliptyczne.
Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że Poernomo chciał w swoim filmie ukazać zagrożenia dla ludzkości, jakie niosą działania mające na celu niszczenie środowiska naturalnego. Nie odnajdziemy tu zbyt wiele z lokalnego folkloru, ale motyw ekologiczny, jaki jest tu największą problematyką jest na swój sposób bardzo oryginalny i jak najbardziej trafny właśnie w czasach współczesnych.

Angkerbatu to film bez żadnych rewelacji, ale jednak zdecydowanie to godne uwagi kino grozy, a zważywszy na fakt, że powstało w Indonezji, gdzie filmowa groza ma się różnie, warto poszukać i zapoznać się z tym nietypowym i na swój sposób bardzo ciekawym obrazem. Ma klimat, od czasu do czasu też postraszy, a czego chcieć więcej (ja bym wolała jeszcze pogłówkować, ale co tam...). Chwytać i nie kręcić nosem proszę...

MOJA OCENA:
👹👹👹👹👹👹 6/10

Reżyseria:
Jose Poernomo

Scenariusz:
Jose Poernomo
Hilman Mutasi

Rok produkcji:
2007

Obsada:
Mieke Amalia
Susilo Badar
Yama Carlos
Imelda
Dan Kim
Nuri Maulida
Bayu S. Virguna



6 komentarzy:

nergal pisze...

Niby film mało w Polsce popularny, ale leciał dość często w krakowskich kinach, jak na przykład ,,Pod Baranami''czy w Kinie Charlie.

Havier pisze...

Niby wszystko jest ok, choć podczas oglądania filmu nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że film ten nie jest jakoś szczególnie głęboki i nie niesie ze sobą jakiegoś głębszego przesłania. Ot, ciekawy horrorek na nudny wieczór (oczywiście jeżeli ktoś toleruje indonezyjską grozę).

Adrian Manilski pisze...

Ciekawy horror, dość surowy w swojej całościowej odsłonie. Kiedyś gdzieś czytalem, że film ten jest totalnym dnem - jak to określił jeden z rozmówców - śmieszą mnie takie puste zdania, pisane bez większego polotu i poparcia jako takiego. Mam wrażenie, że dziś straszyć musi ducha, przerażająca zjawa albo wylewać się na ekrany hektolitry krwi. Horror Jose Poernomo jest przykładem na to, że doskonale straszyć może coś, czego nie widać, coś co przeraźliwie niepokoi.
Dla mnie arcydzieło!

toyminator pisze...

Moi drodzy, gdzie znajdę ten film. Szukam i szukam , ale znaleźć nie mogę. Najlepiej by było z polskim lektorem, ale jak będą napisy pl to też będzie ok.

Norbert Bajor pisze...

Na chomiku znajdziesz, chyba z napisami pl, ale nie jestem pewien.

toyminator pisze...

Ok, poszukam choć nie mam tam konta. Dzięki :)