piątek, 2 listopada 2018

Damping Malam; Malezja

Malezyjskie kino grozy przyjmuje teraz podobny obraz, jakie kilka lat temu przyjmowało kino grozy z Indonezji. Moim pierwszym horrorem z tego kraju był całkiem dobry film zatytułowany Histeria w reżyserii James'a Lee. Charakteryzował się on niezłą grozą i dość mocnymi scenami, które przyprawiały o gęsią skórkę. Nowy Damping Malam równie miło mnie zaskoczył. Może nie wywołał takiego zachwytu, ale nie ma się co dziwić, klimat i cała groza jest tu dość stonowana, ale to, co przyciąga uwagę do tego obrazu to wszechogarniająca tajemnica, która przenika ten film od samego początku do końca. W Damping Malam główną tematyką jest opętanie i mroczna historia, która dała podwaliny temu opętaniu. A wszystko to okraszone magicznymi rytuałami, cierpieniem niewinnej dziewczynki i rodzinną tajemnicą.
Reżyser Ahmad Idham, który w reżyserii para się dość różnorodną tematyką (w swoim dorobku ma romanse, komedie, dramaty), przy pracy nad tym horrorem wykazał się profesjonalnością. Nie można temu filmowi zarzucić w sumie nic, a przynajmniej nic takiego, co zniechęciłoby nas do seansu i właśnie dzięki temu warto się z filmem zapoznać.


Wadi i Ku Khalira, którą bliscy i znajomi nazywają Lirą są małżeństwem od 14 lat. Mają 13 - letnią córkę imieniem Nuraiza (wołają na nią Aiza), która uczy się poza domem i do domu przyjeżdża jedynie co jakiś czas. Małżeństwo jest nowoczesną, liberalną rodziną, jednak nie są zbyt religijni. Któregoś dnia do ich domu wkracza zło. Ich pierwszą ofiarą staje się mała Aiza, która zaczyna miewać nie tylko przerażające wizje, ale również koszmary senne. Wkrótce potem upiory zaczynają dostrzegać zarówno Wadi jak i Lira. Aiza nienauczona religijnych modlitw nie potrafi się obronić przed atakami złych mocy.

W zasadzie już od pierwszych chwil filmu doświadczamy złowrogiej ingerencji mrocznych sił. Aiza zostaje zabrana przez rodziców do domu po tym, jak po rzekomej wizji zjawy wpada w paniczny strach i histerię. Nikt w domu nie może jej uspokoić, a najgorsze jest to, że zdaje się, iż cokolwiek prześladuje dziewczynkę, podążą za nią do domu. Cała sprawa przybiera jeszcze gorszy obrót po próbie przeprowadzenia seansu spirytystycznego przez koleżanki Aizy, które przerażoną dziewczynę w to wciągają. Tu dochodzi do pierwszego niepokojącego symptomu, gdyż właśnie podczas tego seansu dziewczynka przejawia oznaki opętania, czym panicznie przeraża swoje koleżanki. Po tym właśnie wydarzeniu, Lira postanawia zabrać córkę na jakiś czas do domu. Niestety, w pozornie bezpiecznym domu, Aiza nie jest wcale taka bezpieczna. Widzimy, że gdziekolwiek dziewczynka by się nie udała, gdzieś za nią podążą jakiś niezidentyfikowany cień.
Początkowo trudno jest rozszyfrować kim jest ów zjawa, wiemy jedynie, że jest to upiór kobiety (a jakże!). Wprawdzie dziewczynki ze szkoły Aizy wspominają o jakiejś uczennicy, która zginęła tragiczną śmiercią jakieś 10 lat temu, ale czy upiór jest właśnie jej duchem, tego nie wiemy, choć przynajmniej w jednym wypadku małej Aizie ukazuje się duch młodej smutnej dziewczyny, którą bohaterka spotyka w szkole.

Sytuacji dziewczynki nie poprawia fakt, że rodzina podchodzi sceptycznie do jej ''rewelacji'', choć matka zdaje się przejawiać zainteresowanie w stosunku do opowieści córki, ale ojciec wręcz przeciwnie. Nie wierzy on w żadne nadprzyrodzone zjawiska, a tym bardziej ingerencje złych duchów. Lira w pewnym momencie ma nawet za złe mężowi, że nie wierzy własnej córce, która najwyraźniej jest spanikowana i boi się niemal wszystkiego.
W końcu mężczyzna podejmuje rozmowę z przyjacielem Bakri , który wyjaśnia mężczyźnie, że nie należy lekceważyć nadprzyrodzonych zjawisk, jakie pojawiają się w naszym życiu, bo mogą one świadczyć o ingerencji duchów, a tych należy się pozbyć, bo raz wywołane mogą doprowadzić do tragedii. Mimo tego Wadi nie daje się przekonać i odsyła córkę z powrotem do szkoły. Mężczyzna szukał racjonalnego wyjaśnienia, a otrzymał jedynie zabobonne brednie - według niego. Choć sam doświadczył makabrycznej wizji, to i tak pozostaje nieugięty i szuka odpowiedzi na to, czego doświadczył podczas pewnej nocy.

Główną problematyką filmu jest zaufanie, a raczej jego brak. Ojciec nie wierzy córce i żonie, zajęty jest jedynie swoją pracą, a Lira całymi dniami siedzi samotnie w domu i tylko co jakiś czas spotyka się z przyjaciółką. Żona w stosunku do niego też jest nieufna, ponieważ bardzo często w jego telefonie pojawia się niezidentyfikowany numer telefonu i dość często dzwoni. Umi - służąca w domu Wadi i Liry nie wierzy w niewinność kobiety, a Bakri przeczuwa, że obie kobiety coś ukrywają.
Trochę te relacje są zawiłe i poplątane, ale jakoś nie trzeba zbytnio zwracać uwagi na ten zagmatwany mankament. Jako, że to horror, może należałoby skupić się li tylko w głównej mierze na samej grozie, choć i tu w sumie żadnej rewelacji nie doświadczymy. Strachu tu niewiele, a sama zjawa pojawia się dosłownie w kilku scenach (nie licząc momentów opętanej Aizy). Włosy nie staną nam dęba ze strachu, a palpitacji serca też raczej nie musimy się obawiać, ale mimo tego fabuła przyciąga uwagę dlatego, że jest przepełniona tajemnicą. Wprawdzie wszystko pod koniec zostaje w miarę wyjaśnione, ale niestety samo zakończenie nie jest dla nas satysfakcjonujące i przyznam szczerze, że byłam nawet zła, że wszystko zakończyło się właśnie tak, a nie inaczej.

Malezja jednak po raz kolejny udowodniła, że tamtejsza groza filmowa ma się całkiem nieźle i mam nadzieję, że każdy kolejny horror z tego zakątka Azji będzie dla mnie tak miłym zaskoczeniem, a reżyser Ahmad Idham jeszcze nie raz uraczy mnie ciekawym i mrożącym krew w żyłach horrorem (w kwietniu premierę miał kolejny film grozy tego filmowca - Senjakala, którego jednak jeszcze niestety nie miałam okazji obejrzeć).
Jako ciekawostkę warto dodać, że w postać Wadiego wcielił się właśnie sam reżyser.

MOJA OCENA:
👹👹👹👹👹👹 6/10

Reżyseria:
Ahmad Idham

Scenariusz:
Ahmad Idham

Rok produkcji:
2010

Obsada:

Normah Damanhuri
Erynne Erynna
Ahmad Idham
Datin Nina Juren
Azizah Mahzan
Puteri Mardiana
Amy Mastura
Roslan Salleh
Sharifah Shahora
Eizlan Yusof


4 komentarze:

Peter son pisze...

Malezyjska kinematografia grozy jest mi kompletnie nieznana. Jak tylko uda mi się znaleźć cokolwiek, to z pewnością się zapoznam. Powyższy film wydaje się całkiem spoczko, więc z chęcią bym obejrzał.

Anonimowy pisze...

Gdzie znajdę?

Anonimowy pisze...

W necie można obejrzeć online.

Piotr Grotkowski pisze...

Nie jest taki zły. Powiem szczerze, że nawet mi się podobał. Pewnie, że jakiegoś wielkiego szału nie będzie, ale jak najbardziej warto się mu przyjrzeć np. w nudny sobotni wieczór ;)