piątek, 2 listopada 2018

Dek hor (aka Dorm/Akademik); Tajlandia

Dorm można uznać za jeden z dość innowacyjnych filmów grozy, jakie powstały w ostatnim czasie w Tajlandii. Pierwszym faktem, który za tym przemawia jest to, że głównym bohaterem jest dziecko, a dokładniej młody chłopiec. Po drugie, nie jest to typowy horror, a bardziej tradycyjny ghost story. Tajskie horrory karmiły nas dotychczas brutalnymi i krwawymi obrazami gore, których jednak nijak szukać w Dorm.
Pomimo tych dwóch dość istotnych aspektów, posiada on mroczną stronę, przez co należy do filmów grozy całkiem niczego sobie...


Ton Chatree został wysłany przez ojca do szkoły z internatem. W szkole, Ton czuł się wyrzutkiem i tęsknił za rodziną i przyjaciółmi. Wystraszony opowieściami opowiadanymi przez jego kolegów z klasy o chłopcu który zmarł w basenie i młodej ciężarnej kobiecie, która popełniła samobójstwo. Zaprzyjaźnia się z równie samotnym chłopcem co on. Ton odkrywa że jego jedyny przyjaciel Vichien jest tym chłopcem który zginął na basenie, a jego śmierć powtarza się każdej nocy. Ton stara się znaleźć sposób, aby jego kolega mógł w końcu spocząć w pokoju...

Tak w skrócie można przedstawić fabułę tego ciekawego filmu.
Dorm jest typową opowieścią z dreszczykiem, gdzie główną rolę będzie odgrywać duch chłopca. Został tu zastosowany interesujący motyw przyjaźni pomiędzy osamotnionym Tonem, a chłopcem, który początkowo wydawał się taki jak wszyscy. Nikt nie przypuszczał, że kryje się za tym wszystkim bardzo dziwna tajemnica.

No właśnie...tajemnica...cały film jest nią przesiąknięty, co oczywiście jest dla całej produkcji dodatkowym plusem.
Podobnie, jak to ma miejsce w wielu azjatyckich horrorach, skupiamy się nie na tym co widać, ale czego nie możemy dostrzec. Jest to bez wątpienia największy atut azjatyckich filmów, z którymi zachodnie produkcje równać się nie mogą.

Cały Dorm tchnie w nas atmosferą niepokoju. Oprócz odkrywania tajemnicy śmierci chłopca, dane nam będzie zagłębić się także w tajemnicę, jaką kryje szkoła, do której trafia Ton. Wszystko wypada dość nastrojowo, lokacje są ciemne i mroczne, ale z drugiej strony nie trudno dostrzec ciekawej kolorystyki zdjęć.
Film do końca utrzymuje nas w dziwnej niepewności i ostrożnie przybliża do rozwiązania zagadki.
Tu ogromne brawa należą się reżyserowi - Songyos Sugmakanan'owi, którego Dorm jest pierwszym poważniejszym i samodzielnym dziełem.

Jestem zdecydowanie ''za'' i film polecam z czystym sumieniem. Historia jest interesująca i pokazana w prosty, subtelny sposób. Nie pokazuje nam wszystkiego od razu, ale powoli i stopniowo każe widzowi skupić się na ukazywanych obrazach.
Odrobina smutku i dramatyzmu podnosi tylko jego ocenę.

Film ten otworzył specjalną prezentację na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Bangkoku.
Mam nadzieję, że uda mu się wypłynąć na ''szerokie wody''.

MOJA OCENA:
👹👹👹👹👹👹👹 7/10

Reżyseria:
Songyos Sugmakanan

Scenariusz:
Chollada Teaosuwan
Vanridee Pongsittisak
Songyos Sugmakanan

Rok produkcji:

2006

Obsada:
Charlie Trairat
Chintara Sukapatana
Sirachuch Chienthaworn
Suttipong Tudpitakkul
Thanabodin Sukserisup
Jirat Sukchaloen
Pakasit Pantural
Nipawan Taweepornsawan


5 komentarzy:

Bartek Skolimowski pisze...

Horror z tego nijaki. Bardziej dramat z elementami grozy. Film przepełniony smutkiem i nostalgią. Można obejrzeć, ale na jakąś dosadną grozę to nie ma co się nastawiać.

Anonimowy pisze...

Świetne połączenie dramatu i horroru. Film jest mroczny i przygnębiający. Nie ma tu gore, jest za to sporo klimatycznej grozy i podskórnego napięcia.

Kazuya pisze...

Jeżeli ktoś się nastawia na typowy horror, to będzie zawiedziony. To raczej dramat, który ujmuje, ale nie powiem, bo klimat ma i to całkiem przygnębiający.

Martyna Kazimierczak pisze...

W całej historii azjatyckiego horroru wielu filmowców próbowało swoich sił, aby stworzyć coś, co nazwać można ,,wrażliwą historią o duchach''. Filmy powstawały z różnym skutkiem. Dzięki ,,Dorm'' reżyser Songyos Sugmakanan podnosi gatunek do szczytu, którego nie osiągnęły jeszcze poprzednie próby, tworząc film, który jest jednocześnie tragiczny i przerażający. Jak dla mnie jest to jedna z najlepszych tajskich produkcji grozy. Subtelne połączenie horroru i przejmującego dramatu. 9/10.

Deicide666 pisze...

Bardzo przeciętny film. Jako horror nie sprawdza się w ogóle, więc fani azjatyckiego strachu filmowego raczej nie mają tu czego szukać. Fabuła średnio udana, a do tego ponarzekam też na aktorstwo, które mi jawiło się nijako. Film nie zostaje w pamięci na dłużej i jak dla mnie jest to seans na raz.