piątek, 2 listopada 2018

Desu pawuda (aka Death Powder); Japonia

Death Powder to chyba jeden z najdziwniejszych filmów, jaki dany mi było obejrzeć. Podejrzewam, że długo, długo podobnego dzieła nie zobaczę, a przez to właśnie film ten pozostaje w pamięci i nie sposób o nim zapomnieć ot tak...
Mamy tu okazję podziwiać (po raz kolejny zresztą) eksperymentalny skrajny japoński świat, który dla nas - ludzi Zachodu - może wydawać się dziwaczny i niezrozumiały. Taki właśnie jest cały film.

Fabuła jest ciekawa - owszem, ale podejrzewam, że niejednego widza (nawet miłośnika japońskiej kinematografii) może przytłoczyć.

Grupa naukowców porywa i więzi w odludnym miejscu androida imieniem Guernica. Nic by nie zapowiadało katastrofy, gdyby nie fakt, że naukowiec ''opiekujący'' się robotem zaczyna popadać w coraz to większe szaleństwo. Kiedy pewnego dnia naukowiec atakuje swoich współtowarzyszy, oswobodzony android pluje w twarz jednemu z naukowców białą substancją. Wkrótce dochodzi do serii dziwacznych i surrealistycznych wydarzeń...

Podobnie jak wiele innych cyberpunkowych japońskich filmów, tak i ten nie grzeszył wysokim budżetem. Jednak dla mnie to akurat jest najmniejszą przeszkodą, gdyż filmowi jakoś w żaden sposób to nie ujmuje.
Problemem i to dużym natomiast jest samo zdobycie filmu. Przyznaję, że sama ''polowałam'' na niego bardzo długo i na szczęście cierpliwość się opłaciła.
Oczywiście dużym utrudnieniem jest brak polskich napisów, o które póki co nikt się nie pokusił.
Powoduje to niestety, że brak napisów pl w połączeniu ze zbzikowanymi niekiedy scenami daje nam obraz, który naprawdę bardzo trudno zrozumieć.

Można by stwierdzić, że film jest ogólnie o śmierci. Zadać sobie możemy pytanie: czy istnieje życie bez śmierci? Oglądając Death Powder możemy sobie uświadomić, że tu tak naprawdę śmierć jest tym czynnikiem, który niszczy całą ludzkość.
Android, którego poznajemy w filmie jest uosobieniem destrukcyjnych tendencji ludzkości. Posiada on także wiedzę, która jest zakazana. W nieodpowiednich rękach stałaby się potężnym narzędziem zniszczenia.

Innym aspektem na jaki zwraca uwagę reżyser - Shigeru Izumiya jest bez wątpienia nierozerwalny związek pomiędzy życiem i śmiercią.
Death Powder bada jakoby konkurujące ideologie w rozpatrywaniu tej kwestii.
Duży nacisk kładzie się tu na założenie, że życie bez ciała jest śmiercią. Bohaterowie wielokrotnie zastanawiają się nad tą kwestią.
Pojawiają się filozofie egzystencjalne:


Nie ma śmierci bez życia. Nie ma odpowiedzi na to szaleństwo.
Niebo istnieje w mym ciele...martwym. Ale piekło...piekło jest wszędzie!


Kolejnym pytaniem, jakie pojawia się w filmie to problematyka tego czy jeżeli jesteś w stanie myśleć, oznacza że jesteś żywy? Tutaj doskonale można by było rozpatrzyć to na podstawie androida. Przecież myślał w jakiś sposób, ale z drugiej strony był robotem.

Izumiya stawia jasną konkluzję: życie w dzisiejszym społeczeństwie jest uzależnione od technologii. Przecież wszystko, co powstało nie jest ani żywe ani martwe, ale też nie jest człowiekiem.

Dość ciekawym zabiegiem, jaki zastosowano w filmie są przerwy jakby ze zmontowanego filmu wideo. Przyznaję, że wypadło to bardzo ciekawie.

Death Powder jako film eksperymentalny zawiera w sobie najróżniejszego rodzaju techniki. Mamy wielokrotną ekspozycję zdjęć, różnych ujęć kamery, różne ustawienia oświetlenia, etc...Wszystko po to, aby tylko spotęgować zakłócenia obrazu.
Bez wątpienia jest to film kreatywny i szkoda tylko, że nie sposób uzyskać lepszej kopii filmu, bo przez to niektóre ujęcia są rozmazane i mało wyraźne, choć nie jestem pewna - może taki zabieg został wywołany celowo.

Mimo wszystko film polecam, a zwłaszcza miłośnikom skrajnego surrealizmu na ekranie oraz cyberpunka. 
Z pewnością przyczynił się on w dużej mierze do późniejszych dokonań cyberpunkowych zwłaszcza w dziedzinie kinematografii.
Film trudny do zrozumienia, ale jakże dziwnie wciągający i fascynujący.
Polecam!

MOJA OCENA:
👹👹👹👹👹👹👹👹 8/10

Reżyseria:
Shigeru Izumiya

Scenariusz:
Shigeru Izumiya

Rok produkcji:

1986

Obsada:

Mari Natsuki
Kiyoshiro Imawano
Rikako Murakami
Shigeru Izumiya


5 komentarzy:

Deicide666 pisze...

Bardzo dziwaczny film! Totalny surrealizm i chyba go do końca nie ogarnąłem. Czasami wydawał się wręcz groteskowy.

DarkQueen pisze...

Bardzo lubię japońskie kino cyberpunkowe. Ten film należy do jednych z moich ulubionych zaraz obok ,,Rubbel's Lover'', ,,964 Pinocchio'' czy ,,Eksploji miast'' to jeden z czołowych niskobudżetowych japońskich filmów.

Peter son pisze...

Nie znam filmu, nie widziałem, ale poszukam i z chęcią obejrzę, bo mnie zainteresował. Dzięki za namiary.

Adam26 pisze...

Znajdę ten film z lektorem?

Martyna Kazimierczak pisze...

Z lektorem? Ja poproszę chociaż z polskimi napisami! Będę wdzięczna :)