piątek, 2 listopada 2018

Debiruman (aka Devilman); Japonia

Dostosowanie filmu do mangi lub anime jest niezmiernie trudne. Zazwyczaj dzieje się tak, że film traci bardzo wiele i ciężko ukazać w nim postacie karykaturalne lub groteskowe. Dlatego też większość z nich ponosi z reguły klęskę.
Kiedy w moje ręce wpadł film Devilman, byłam zachwycona, gdyż bardzo lubię takie kombinacje filmowe.

 Devilman powstał w oparciu o niezwykle popularne anime z 1972 roku, autorstwa Go Nagai. Opowiada ono o apokaliptycznej walce demonów.
Teoretycznie fabuła filmu jest identyczna...a przynajmniej być miała.


Poznajemy dwóch licealistów - Akirę oraz Ryo. Mimo, iż ich charaktery znacznie się różnią, to zdaje się, że właściwie doskonale się uzupełniają. Pewnego dnia dociera do nich informacja, że podczas badań na Antarktydzie zostaje odkryte nieznane źródło energii. Okazuje się, że jest to portal, dzięki któremu do naszego świata przenikają demony chcące opanować ludzkie ciała.
Także ciało Akiry zostaje opętane przez potężnego Amona. Rodzi się Devilman.


Niestety muszę przyznać, że film wypada dość słabo. To, co mnie uderzyło najbardziej to fakt, że nie ukazuje nam prawdziwej Japonii, a bardziej jest kreowany na styl zachodni. Sprawia to też, że nie odzwierciedla swojego oryginału.
Nie zbyt dobrze wypada także główny bohater - Akira/Devilman. Ten pierwszy to nieśmiały, lekko ''ciapowaty'' nastolatek, który po transformacji przeistacza się w demoniczną istotę...o ludzkim sercu. Psuje to nam całą zabawę.
Film ukazuje nam więcej tajemnic niż jest w stanie wyjaśnić, bo tak naprawdę nie wyjaśnia niczego. Akcja dzieje się od sceny do sceny, także narracja nie zgłębia tematyki filmu, lecz krótko i lakonicznie objaśnia co się stało i dlaczego.
Nie wiemy skąd pochodzą demony: czy są pewnego rodzaju ''wytworem'' ewolucji genetycznej czy też faktycznie pochodzą z piekła.

Devilman w większości irytuje niż zachwyca. Jest on całkowicie niespójny, a widz nie odczuwa praktycznie żadnych emocji, a tym bardziej napięcia. Niestety...
Nie bardzo wiem, na jakim wątku się w filmie skupić? Czy na dotychczasowym życiu Akiry, jego nieudolności i miękkim sercu? Czy może na uczuciowym Devilmanie?
Osoby znające anime Nagai mogą poczuć się oszukane. Nie znajdziemy tu przesłania ani refleksji.
Jeśli chodzi o efekty...są po prostu przerażające. Demony wyglądają jak gumowe Power Rangers...to nie wygląda zbyt poważnie. Same sceny walk może i dają radę, ale ostatecznie też nie powalają, bo kończą się zbyt szybko i nawet się nie nacieszymy popisową walką.

Mówiąc krótko: Devilman zawodzi na całej linii. Trailer, który najpierw ukazał się w sieci zachwycił chyba każdego, gdyż zapowiadał naprawdę mocne kino. Jednak prawda okazała się bolesna. Niespójna fabuła i słabe efekty powodują, że film nadaje się na jednokrotne obejrzenie i bardzo szybkie zapomnienie o nim. Na przyszłość zapamiętam, że dobry zwiastun nie gwarantuje jeszcze sukcesu.

MOJA OCENA:
👹👹👹👹 4/10

Reżyseria:
Hiroyuki Nasu

Scenariusz:
Machiko Nasu

Rok produkcji:
2004

Obsada:
Ai Tominaga
Yôko Aki
Ryudo Uzaki
Asuka Shibuya
Ayana Sakai
Yûsuke Izaki
Hisato Izaki


3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Taka to trochę bajka, ale w sumie to całkiem, całkiem. Jak ktoś lubi kino fantasy z odrobiną grozy, to myślę że będzie usatysfakcjonowany.

Martyna Kazimierczak pisze...

Jeśli podziwiasz animowanego Devil Mana, zrób sobie przysługę, POMIŃ TĘ WERSJĘ! Jestem dość wytrwałą entuzjastką Devil Mana. Mam kilka mang, box serialu telewizyjnego, Devil Man OVA Collection i Amon: Devil Man Apocalypse. Pokładałam z tym filmem wielkie nadzieje, ale zawiodłam się niemiłosiernie: płaskie aktorstwo, sztywna animacja komputerowa, kiepska charakteryzacja bohaterów i gigantyczne opóźnienie w środku filmu sprawiło, że będę trzymać się od tego filmu z daleka.
Jedyną zaletą tego filmu jest to, że model Devil Mana wygląda całkiem fajnie.

Deicide666 pisze...

Słaby film. Bardzo słaby i do tego naprawdę nic ciekawego.