czwartek, 1 listopada 2018

Full Metal Gokudô (aka Full Metal Yakuza); Japonia

Full Metal Yakuza to taki niskobudżetowy i do tego gangsterski Robocop, gdzie motywem przewodnim jest yakuza i zemsta. Reżyserem tego zaskakującego dzieła jest Takashi Miike, którego obrazy znane są z brutalności i masy czerwonej farby na ekranie. Filmowiec przyzwyczaił już swoich widzów do scen, gdzie sieka się głowy, torturuje i gwałci, więc każdy szanujący się fan kina azjatyckiego nie powinien być zaskoczony i tym obrazem, który zaskakuje, szokuje i wprawia widza w prawdziwe osłupienie.
Full Metal Yakuza doświadczymy każdego po trochu.


Kensuke Hagane to próżny człowiek, w którego głowie tkwi jednak marzenie o bycie yakuzą. Mimo tego nie wykazuje on żadnego potencjału i wkrótce staje się pośmiewiskiem dla wszystkich w gangu. Za swój wzór prawdziwego yakuza obrał sobie niejakiego Tousa, twardego mężczyznę z wytatuowanym smokiem na plecach.
Po siedmiu latach pobytu w więzieniu, Tous wychodzi na wolność, a Hagane zostaje jego szoferem.
Niestety niedługo potem kilku ludzi z gangu Tousa zdradza swojego przywódcę i ginie on wraz z Hagane w gradzie kul. Wkrótce Kensuke budzi się w dziwnym laboratorium i stwierdza, że jego głowa została usunięta, a ciało leży gdzieś na pobliskim stole...


Niczego tu nie należy brać poważnie, a zwłaszcza powstania ów Hagane-cyborga, który aby nabrać energii ''życiowej'' wcina sobie w najlepsze kule oraz inne różniaste żelastwa.
Z początku dowiadujemy się, że jego ciało jest w pełni metalowe, jednak potem naukowiec, który stworzył cyborga oznajmia mu, że kilka części zostało mu ''przeszczepionych'' z ciała Tousa, a w tym i...penis, co mogłoby okazać się przydatne, gdy nasz bohater poznaje byłą kobietę gangstera. Jednak bądź, co bądź - nie wykorzystuje swojego ''atutu męskości'' (choć zakochuje się w kobiecie, a ona w nim). Woli całkowicie oddać się zemście i przybiera ona na sile w momencie porwania ukochanej przez konkurencyjny gang yakuza.

Przyznaję, że właśnie wtedy jatka staje się naprawdę ciekawa. Wprawdzie już od początku, kiedy Hagane-cyborg wyrusza na poszukiwanie zdrajców jest interesująco i mamy okazję posmakować dużej dawki brutalnej walki, to jednak właśnie scena, kiedy była kobieta Tousa zostaje porwana i nasz bohater się o tym dowiaduje...tu zaczyna się totalnie szaleńcze kino. Krew tryska na wszystkie strony, pojawia się kilka ciekawych scen tortur i wiele surrealizmu.
Jeśli chodzi o sam cyberpunk, do którego nurtu film się zalicza, to efekty wizualne są na podobnym poziomie, jak miało to miejsce w przypadku Androida z Notre Dame. Widać to zwłaszcza w scenie, kiedy Hagane przekształca się w cyborga.
Całość wypada bardzo efektownie.

Full Metal Yakuza jest filmem bardzo interesującym, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że powstał przy niskim budżecie, jakim dysponował Miike. Fanów kina cyberpunkowego, do których zaliczam się i ja, z pewnością ucieszą oglądane wizualizacje. Wprawdzie pojawia się kilka scen, których nie możemy w żaden sposób powiązać z pokazywaną historią (jak np. próba stworzenia kobiety-cyborga), jednak jest ich niewiele i pewnie większość widzów nawet nie zwróci na nie uwagi.
To godny uwagi, ekstremalny japoński cyberpunk, który polecam każdemu miłośnikowi filmowego surrealizmu.

MOJA OCENA:
👹👹👹👹👹👹👹👹 8/10

Reżyseria:
Takashi Miike

Scenariusz:
Itaru Era

Rok produkcji:
1997

Obsada:
Tsuyoshi Ujiki
Kôji Tsukamoto
Tomorowo Taguchi
Ren Ôsugi
Shôko Nakahara
Yuichi Minato
Takeshi Caesar
Momoko Nishida


5 komentarzy:

Adam Mroczek pisze...

Jeżeli ktoś nie lubi kina cyberpunkowego to zawsze się przyczepi. Nie rozumiem wtedy po co za takie filmy chwytać, jak obniża się im ogólnoświatową notę na portalach filmowych. Nie lubię filmów sensacyjnych to ich nie oglądam i nie wypowiadam się na ich temat. Proste! Film ze średnią głosów 6,0 to przegięcie. To dobry film zakładając jego ograniczony budżet i nikt mi nie powie, że nie.

Deicide666 pisze...

Jak dla mnie bardzo dobry film. Polecam.

Peter son pisze...

Udany pastisz ,,Robocopa'' według mistrza Miike. Zdecydowanie należy podejść z dystansem.

Bogey Man pisze...

Będąc w Anglii, zakupiłem na DVD ''Full Metal Gokudo'' zanim go zobaczyłem i poczułem się nieco oszukany. Oglądałem już naprawdę sporo filmów Miike, ale ten jest zdecydowanie najsłabszy. Mimo wszystko jednak warto sobie go obejrzeć, choć ostrzegam, że pomimo, iż zaczyna się mocno, potem robi się już tylko nudno.

Martyna Kazimierczak pisze...

Filmy Takashiego Miike albo się kocha albo się ich nienawidzi. To bardzo dobry i płodny reżyser, tylko czasami odnoszę wrażenie, że to jego masowe kręcenie filmów bywa na niekorzyść ich jakości. Pomysły dobre, ale wykonanie już niekoniecznie i do takich własnie filmów zaliczam ,,Full Metal Yakuza''. To mógł być naprawdę fajny cyberpunkowy film, ale wyszło jak wyszło, czyli mizernie.