czwartek, 1 listopada 2018

Xiao hun yu (aka Return of the Dead); Hongkong

Kiedy postanowiłam nadrobić swoje azjatyckie zaległości filmowe, na pierwszy ogień wrzuciłam właśnie Return of the Dead. Dlaczego padło na to dzieło? Ano dlatego, że już dość dawno nie oglądałam przyzwoitego kina grozy z Hong Kongu, tzw. starej daty, czyli z lat 70-tych.
O filmie Li Han-Hsianga czytałam nieco wcześniej i zachęciło mnie przede wszystkim wiele pozytywnych opinii na temat tego obrazu. Dlatego też nie czekając zbyt wiele, gdy tylko udało mi się na sam film natrafić, czym prędzej postanowiłam się zapoznać z tym klasykiem.
To, co zwróciło moją uwagę już na samym początku, to fakt, że oto mam do czynienia z tradycyjnym ghost story w starym hongkondzkim wydaniu, czego dziś się już raczej nie ogląda, bo przeważnie bardzo ciężko na takie filmy obecnie natrafić. Return of the Dead okazał się prawdziwą perełką nie tylko na wieczór, ale również do domowej, prywatnej kolekcji filmowej. Fani filmowych antologii będą uradowani, ponieważ obraz Hsianga jest właśnie zbiorem trzech historii, nawiązujących do tradycyjnych opowieści grozy.


Na film - jak wspomniałam - składają się trzy historie, które w całości nie są ze sobą powiązane w żaden sposób. Wszystkie mają na celu przestrzegać przed obcowaniem z zaświatami oraz bezmyślnym nawoływaniem zmarłych.
Pierwsza opowieść koncentruje się wokół starych buddyjskich wierzeń, dotyczących wzywania umarłych i spełniania życzeń przez ,,siły wyższe''. Całość skupia się na wielkiej rozpaczy rodziców, których syn ginie na skutek wypadku w pracy. Właściciel fabryki, w której chłopak pracował przychodzi z olbrzymią sumą pieniędzy (odszkodowaniem), ale nie jest ona w stanie zwrócić im syna, dlatego też matka pogrąża się w żałobie. Mając w domu amulet, o którym słyszeli, że potrafi spełniać marzenia, kobieta prosi o powrót syna. Którejś deszczowo-burzowej nocy bramy na ich posesję z impetem się otwierają, a u wrót domostwa stoi...ich syn, z którego niemal ścieka skóra, odsłaniając czaszkę...
Kolejna z opowieści odsłania nam życie pewnego mężczyzny, który ma jedno hobby - uwielbia chodzić nad pobliskie jezioro, które ma opinię nawiedzonego. Podczas jednego z takich wypadów, napotyka on młodą kobietę, z którą zaczyna się spotykać. Wydawałoby się, że odnalazł swoją ''drugą połówkę''. Kiedy szczęśliwy przedstawia kobietę swoim przyjaciołom, ci w krótkim czasie zaczynają popełniać samobójstwa. Któregoś wieczora mężczyzna wraz ze swoją partnerką i jednym z przyjaciół wybierają się popływać na ulubione jezioro. W pewnym momencie kobieta zaczyna wariować i wywraca łódkę. Kiedy wszyscy wpadają do wody, ciało dotąd pięknej dziewczyny zaczyna przemieniać się w szkielet...
Ostatnia historia dotyczy zmarłej prostytutki. Jej ciało zostaje złożone w okazałym grobowcu, jednak jak się okazuje - wcale nie pozostaje martwa na długo, gdyż od tej pory jest widywana w najróżniejszych częściach miasta. Kiedy prosi o podwiezienie, droga zawsze kończy się na wysokości miejscowego cmentarza. Jeden z rabusiów posuwa się nawet do tego, że włamuje się którejś nocy do grobowca, chcąc go obrabować. Natyka się na ciało - nadal pięknej i powabnej kobiety. Wzbudza w nim ona żądzę i skrada nie tylko naszyjnik, ale nabiera też ochoty na baraszkowanie ze zwłokami. Jak nietrudno odgadnąć - te nagle ''ożywają''...


Trzy opowieści, mimo iż przedstawione nam w zupełnie nieznanym filmie, zawierają lokalne elementy, znane tak naprawdę wszystkim. Z pewnością każdy z nas słyszał, że jeżeli bardzo czegoś pragniemy i będziemy usilnie prosić o coś, to nasze życzenie się spełni. Dodatkowo istnieją rzeczy ''naładowane'' jakby pewną mocą, która także potrafi mieć związek z wieloma dziwnymi wydarzeniami. Do tego właśnie nawiązuje pierwsza historia. Pomimo, że nie jest dla nas żadnym zaskoczeniem i nic nadzwyczajnego nam nie pokazuje, to jednak wciąga nas niczym wir. Dzięki ciekawej historii, wydarzenia śledzimy z uwagą i pomimo tego, że domyślamy się, iż matka będzie chciała przywołać swojego syna, to nie zniechęca nas to do zgłębienia całej historii z wielkim skupieniem i uwagą. Denerwowała mnie nieco cała histeria kobiety. Ja rozumiem, że to matka i rozpacz jest tu jak najbardziej naturalna, ale przeszkadzały mi te ciągłe lamenty i krzyki.
Opowieść ta przestrzega przede wszystkim przed wierzeniami w sprawczą siłę amuletów. Nie jest to nic nowego, ponieważ przed takimi wierzeniami w magiczną moc przedmiotów, przestrzegają nawet współcześni ezoterycy. To, czy mają one faktycznie właściwości nadprzyrodzone czy też nie, jest tu już kwestią sporną, jednak pierwsza historia, jaką pokazuje nam Hsiang jasno i wyraźnie ostrzega przed takimi zabobonnymi wierzeniami.
Drugiej opowieści także nie można zarzucić nudy. Mimo, iż niemal od samego początku wszystko wydaje się jasne i ewidentnie orientujemy się, że z naszą piękną nieznajomą coś jest nie tak, to ogląda się całą historię z nie mniejszą uwagą, co poprzednią. Nieźle się historia prezentuje w momencie, kiedy kobieta zaczyna huśtać łódką na lewo i prawo śmiejąc się przy tym demonicznie. Dodatkowo zielonkawa poświata na jej twarzy tylko zwiększa efekt niesamowitości i przerażenia, które udziela się nie tylko dwóm bohaterom, ale również nam. Efekt jest niesamowity. Kiedy jeden z ocalałych mężczyzn rozpoznaje kobietę wśród zamordowanych kilka lat wcześniej kobiet, policjanci nie dowierzają. Ten wątek bardzo przypominał mi scenę z Ju-On, kiedy policjanci pokazują zdjęcie zamordowanej Kayako. Wiem, że porównanie to nie ma prawa mieć miejsca, ale mimo tego nasuwa się mimochodem.
Najbardziej podobała mi się ostatnia historia, ponieważ nie dość, że jest najbardziej interesująca, to dodatkowo oprócz tradycyjnego ghost, zawiera w sobie znikome elementy komediowe, które pojawiają się w poszczególnych scenach (w większości są to te, kiedy przerażeni bohaterowie uciekają w popłochu, orientując się, że mają do czynienia z duchem).
Całość nawiązuje w sumie do znanej na całym świecie legendy o autostopowiczu-widmo. Zazwyczaj jest to dziewczyna, która prosi o podwiezienie do domu lub w trakcie jazdy nakazuje zatrzymać się w danym miejscu. Kiedy kierowca z ciekawości idzie sprawdzić, gdzie udała się ów tajemnicza pasażerka, dowiaduje się, że albo nie żyje, albo natrafia na jej grób. Podobnie jest właśnie w tym wypadku.

To, co przyciąga uwagę wszystkich trzech opowieści, to fakt, że są one niczym baśnie. Jak opowiadane wieczorem przy ognisku niesamowite historie, a te przecież fascynują każdego. Każda z nich zawiera w sobie element baśni: jest magia, pierwiastek nadprzyrodzony i swoistego rodzaju ostrzeżenie przed obcowaniem z nieznanymi mocami. Return of the Dead jawi się niczym ponadczasowa przypowieść, która fascynuje i przyciąga do siebie niczym magnes.
Film zdaje się nieść morał, który mówi iż wszystkie ziemskie przyjemności są niczym w obliczu śmierci. Co z tego, że dają nam satysfakcję i przyjemność, jak trwają bardzo krótko. Same historie są ogólnikowo dość ponure i ich celem jest przede wszystkim ukazanie ludzkich słabości i grzechu.
Return of the Dead to produkcja znacznie różniąca się od innych powstałych w tym samym czasie, w których dominowała makabra, przemoc i seks. Reżyser kładzie tu nacisk nie na szokowanie odbiorcy, ale na wywołanie strachu i choć dziś niewiele w nim przeraża, to jednak każda opowieść ma w sobie coś, co wywołuje gęsią skórkę dzięki...samej opowieści.
Mimo tego jednak Li podejmuje tu wątek sfery seksualnej (zwłaszcza w dwóch ostatnich historiach). Pojawiają się elementy zdrady, niewierności oraz ''nieczystego'' pożądania, jakie kieruje człowiekiem.
Produkcja Li Han-Hsianga to nie tylko film, który ma wywołać w nas dreszcz grozy. Ma on również za zadanie nas zmusić do myślenia nad pewnymi wątkami zawartymi w filmie. Nad problematyką natury człowieka. Reżyser pokazuje, że horror to nie tylko krew i okrucieństwo, ale też klimat i złowrogi nastrój.

MOJA OCENA:
👹👹👹👹👹👹 6/10


Reżyseria:
Li Han-Hsiang

Scenariusz:
Li Han-Hsiang

Rok produkcji:
1979

Obsada:
Shen Chan
Hsi Chang
Wei-ying Cheng
Ching Feng Chiang
Huang Chin
Miao Ching
Shu-fang Chou
Linda Chu
Mien Fang
Yu Fang
Ming Fung
Kung-wu Huang
Hsiang Ting Ko
Feng Ku
Ta Lei


Brak komentarzy: