piątek, 2 listopada 2018

Zhaibian (aka The Heirloom/Dziedzictwo); Tajwan

Mam wrażenie, że przy tej produkcji zmarnowano olbrzymi potencjał, bo pomysł z ponurym domostwem i potężną klątwą był naprawdę niczego sobie. Jednak w całości produkcji okazała się to zupełnie inna bajka i aż dziw bierze, że krytycy filmowi na całym świecie okrzyknęli go jednym z najlepszych chińskich horrorów ostatnich lat (!!!) Może ja się nie znam...może oglądanie już tyle lat azjatyckich horrorów ,,przeżarło'' mój umysł na tyle, że niekiedy nie jestem w stanie wykrzesać niczego konkretnego z filmu, który dla mnie wydaje się przeciętny, ale innym bardzo się podoba. Nie wiem, nie mnie to oceniać. Oglądam i omawiam film pod swoim kątem, a wiadomo - są gusta i guściki, a o tych się nie dyskutuje. Nie znajdzie się dwóch takich samych opinii, więc jak świat długi i szeroki - noty recenzenckie mogą być najróżniejsze i tak też się dzieje w tym przypadku. 

Dwadzieścia lat temu, w posiadłości należącej do bardzo bogatej rodziny Yang, miało miejsce zbiorowe samobójstwo. Do tej pory nie wyjaśniono okoliczności i przyczyn tego zdarzenia.
W tajemniczy sposób przeżył tylko jeden potomek rodziny. Po latach przejmuje w spadku opuszczoną posiadłość i przyjeżdża do niej ze swoją narzeczoną.
Wkrótce jednak zaczynają się dziać coraz to bardziej niewytłumaczalne i przerażające rzeczy. Przyjaciele bohatera, którzy odwiedzili posiadłość, zaczynają umierać, a każdy zgon wygląda tak, jakby ofiara się powiesiła, jednak na miejscu zawsze brakuje sznurka.


Nie będę owijał w bawełnę - film mnie wynudził totalnie i wprawdzie nie żałuję tych 19,90, które na niego wydałem, to jednak w brodę sobie pluję, że mogła to być produkcja naprawdę dobra. No właśnie - mogła być.
O ile początek jest naprawdę dobry i ogląda się go z zaciekawieniem, to niestety im dalej, tym coraz gorzej, coraz nudniej i po jakiejś godzinie naprawdę miałem już dosyć. Motyw, kiedy bohater próbuje rozwiązać zagadkę ciążącej klątwy i pojawia się wątek ze składaniem ofiar z niemowląt...no nie - myślałem, że nie przebrnę, bo wszystko jest cholernie na siłę. Sceny są przeciągane i dłużą się koszmarnie. Podobnie z dialogami: długie i niejednokrotnie nudne.
Dla niektórych plusem jest to, że nie pojawia się tu duch kobiety w długich czarnych włosach, ale co to daje? Za to mamy hordy duchów, które nie robią dosłownie nic i nie wnoszą żadnej grozy do tejże produkcji. W takim wypadku, brakowało mi tu tej zjawy a'la Sadako, bo przynajmniej byłoby stereotypowo i człowiek by się nie zachwycał, jak to miało miejsce na początku seansu.
Zamiast sami dojść do wyjaśnienia zagadki, jaką oferuje nam fabuła, to podczas trwania filmu dostajemy wszystko pięknie podane na tacy. I tu właściwie cały film trafia szlag, bo po jakiego grzyba pojawiają się sceny retrospekcyjne, które w zasadzie wyjaśniają nam wszystko.
Dalsze oglądanie nie ma już wielkiego sensu. Mimo tego, że niby wszystko jest wyjaśnione, to rozwiązanie zagadki jest tak pokręcone i tak zawiłe, że w zasadzie nie wiemy o co tu naprawdę chodziło. Choć próbowałem dociekać na własną rękę, to za żadne skarby świata chyba nie dojdę do tego, a film obejrzałem dwa razy (drugi specjalnie, aby wysnuć swoją hipotezę). Po co członkowie rodziny popełnili samobójstwo i co właściwie zabija wszystkich przyjaciół bohatera? Zabijcie mnie, ale nie wiem.
Jak ktoś do tego dojdzie, to proszę o kontakt.

MOJA OCENA:
👹👹👹👹👹 5/10


Reżyseria:
Leste Chen

Scenariusz:
Dorian Li

Rok produkcji:
2005

Obsada:
Terri Kwan
Jason Chang
Yu-chen Chang
Tender Huang
Yi-Ching Lu
Kuo-cheng Cheng
Ching-Ching Lin


Brak komentarzy: