wtorek, 6 sierpnia 2019

Boo-san-haeng (aka Busanhaeng/Train to Busan/Zombie express); Korea Południowa

Zombie to postaci doskonale znane każdemu miłośnikowi grozy filmowej. Filmy George'a A. Romero czy Lucio Fulci'ego zapisały się już na stałe w panteonie horrorów makabrycznych, w których prym wiodą krwiożercze istoty, pragnące zagłębić swe ostre kły w naszym ciele. 
Korea Południowa - jak wiadomo - potrafi tworzyć świetne kino grozy, począwszy od ghost po monster movie. Nie trzeba było długo czekać, aż na ekranie zobaczymy i te urocze stworzonka. Po rewelacyjnym anime Seoul Station, które stało się prequelem do wydarzeń ukazanych w filmie i odniosło niebywały sukces nie tylko w rodzimej Korei, ale również na całym świecie, reżyser Sang-ho Yeon postanowił ,,pociągnąć'' dalszy wątek tej historii już pod postacią filmu. Nie wyszło to wcale najgorzej, a nawet - jak twierdzą co niektórzy - nawet lepiej od animowanej wersji. Dla mnie obie są wyjątkowo udane i sprawnie oddają klimat oraz grozę w związku z nasilającą się epidemią, która zamienia mieszkańców Seulu w krwiożercze i morderce potwory. Train to Busan jest jak prawdziwa jazda bez trzymanki. Nie ma tu chwili wytchnienia, a akcja dzieje się non-stop, ale...o tym poniżej.


W pociągu jadącym do Pusanu spotyka się kilkoro wcześniej nieznanych sobie ludzi. Jako grupa muszą oni stawić czoło rozprzestrzeniającej się apokalipsie zombie, która ogarnęła nie tylko pociąg, ale - jak się okazuje wkrótce - całą Koreę. 

Tak ogólnikowo można scharakteryzować fabułę tego dreszczowca katastroficznego (taką ,,łatkę'' dostał film w polskiej dystrybucji).
Od razu widać, że film Sang-ho Yeona ma olbrzymi potencjał i aż kipi od niego akcją. Można to zauważyć już w scenie, kiedy to na platformę przy odjeżdżającym pociągu następuje atak krwiożerczych bestii. Jest to jakoby zapowiedź tego, co nas czeka, a czeka nas naprawdę coś niesamowitego i przerażającego zarazem. Nasza trauma wzrasta, kiedy z ust bezdomnego mężczyzny słyszymy złowrogą deklarację: ,,Wszyscy umarli...wszyscy nie żyją...''.
Początkowo pasażerowie nieszczęsnego pociągu nie są w stanie ogarnąć co się dzieje, chociaż my już wiemy, że nic dobrego raczej bohaterów czekać nie może. W trakcie podróży jednak bohaterowie z pociągowej tv dowiadują się, że w ich kraju źle się dzieje. Dodatkowo ewidentnie mają pecha, gdyż już wkrótce okazuje się, że do pociągu wsiadła dziewczyna, której najwyraźniej wszyscy muszą się obawiać, gdyż nie wygląda ona dobrze: staje się niesamowicie blada, a jakby tego było mało - już wkrótce jej twarz i całe ciało pokrywa się siatką naczyń krwionośnych, które są coraz to bardziej wyraziste z minuty na minutę... Kiedy ów niewiasta zaczyna atakować innych współpasażerów - zaczyna się rzeź...
Muszę przyznać, że to jeden z krwawszych filmów o zombie, jakie ostatnimi czasy oglądałam. Sceny rzezi często są równoważone przez akcenty melancholijne, że też nie napisać - melodramatyczne. Widać to głównie w desperackiej walce ojca o ocalenie swojej córki. Ów mężczyzna nie jest ojcem idealnym, co nawet jego córka dostrzega: ,,W takich chwilach patrzysz tylko na siebie'' - zauważa, wzmacniając przekonanie, że ,,zależy ci tylko na sobie - dlatego mama odeszła''. Nic też dziwnego, że w miarę eskalacji kolejnych ataków podejmowanych przez krwiożercze zombie, ten ,,upadający'' ojciec będzie zmuszony do ponownej oceny swojego wyspiarskiego spojrzenia na świat, jednak jak to bywa w podobnych tego typu filmach, świadomość nasza, że właśnie tak się stanie nie przeszkadza nic a nic w zabawie. Tak naprawdę to imponująca skuteczność tego filmu polega również na tym, że wprowadza szereg odmiennych postaci za pomocą miniaturowych szkiców i tak też mamy upartego męża i jego ciężarna żonę, młodego baseballistę i cheerleaderkę - wszyscy z nich dostają tu swoją lekcję życia.

W filmie Sang-ho Yeona ewidentnie widać także wielką nieufność do władzy i koreańskiego rządu. Odnosi się wrażenie, że podstawą do powstania filmu były tutaj wydarzenia z 2015 roku, kiedy to w Korei Południowej nastąpił wybuch epidemii wirusa Mers. ,,Współobywatele, proszę nie odpowiadajcie na bezpodstawne pogłoski. Musimy zachować spokój i zaufać rządowi. Wierzymy, że twoje bezpieczeństwo nie jest zagrożone.'' - burczy z głośników autorytarny głos, nawet pomimo tego, że media społecznościowe zalewają oglądających apokaliptycznymi obrazami leżących wszędzie ciał i rozlewu krwi na ulicach. Co najważniejsze, zjadliwość tego wybuchu jest wyraźnie utożsamiana z jadowitymi cechami już osadzonymi w społeczeństwie.
Kiedy na ekranach telewizorów pojawiają się doniesienia o zamieszkach, ktoś szydzi z tego, że ,,w dawnych czasach byliby reedukowani''. Później jednak, kiedy samolubny tłum zatrzaskuje drzwi przed grupą pasażerów próbujących przeżyć, zdają się oni nie do odróżnienia od wygłodniałych hord jadących pociągiem i czyhających na życie któregoś z bohaterów.

Film ten zasługuje na uwagę już nie tyle nawet pod kątem fabularnym, ale też kwestie techniczne stoją na wysokim poziomie i przykuwają naszą uwagę. Zwinne zdjęcia Lee Hyung-deoka i zręczny scenariusz Yang Jin-mo przyspieszają i tak już zawrotne tempo, gdy nieumarły rój jak owady schodzi po ruchomych schodach, sunąc dalej wzdłuż torów. Ta scena jest naprawdę mistrzowska i dzięki niej oraz kilku innym ,,smaczkom'' wizualnym, Train to Busan bez wątpienia jest jednym z ciekawszych filmów o zombie w historii kina (nie licząc oczywiście kultowych włoskich klasyków).
Muzyka skomponowana przez Jang-Young-gya przeistacza się subtelnie od lekkich dźwięków, które stopniowo niczym alarm się nasilają, po liryczne dźwięku fortepianu. Sceny krwawe bardzo często uwydatnione są przez mieszankę melancholijnych melodii, które podkreślają tylko dramatyzm tych scen i potęgują odczucie narastającego horroru.

Widzowie, którzy po seansie filmu Sang ho-Yeona będą czuli niedosyt, mogą chwycić również za animowany prequel Seoul Station z 2016 roku tego samego reżysera. Uważam jednak, że nie potrzeba tu żadnego ,,podkładu'', aby dać się porwać w tą szaloną i morderczą przejażdżkę pociągiem przepełnionym hordami krwiożerczych zombie.

MOJA OCENA:
👹👹👹👹👹👹👹👹 8/10

Reżyseria:
Sang ho-Yeon

Scenariusz:
Joo-Suk Park
Sang ho-Yeon

Rok produkcji:
2016

Obsada:
Yoo Gong
Dong-seok Ma
Yu-mi Jung
Su-an Kim
Eui-sung Kim
Woo-sik Choi
Sohee
Gwi-hwa Choi
Soo-jung Ye
Myung-shin Park
Seok-yong Jeong
Hyuk-jin Jang
Seong-soo Han
Do-im Woo
Hye-Yeong Moon


8 komentarzy:

Adam Mroczek pisze...

Najlepszy film o zombie, jaki kiedykolwiek widziałem! Zaczyna się dokładnie tak, jak jazda pociągiem nabiera rozpędu i nabiera prędkości. Jedyną różnicą w tej jeździe pociągiem jest to, że nie chciałem, żeby się zatrzymywał. Film ma genialny scenariusz, fantastyczne efekty plus bardzo dobry wybór obsady i aktorstwa. Ma również ,,wiarygodną'' fabułę (na tyle wiarygodną, jaką można uzyskać w horrorze z gatunku zombie). Wiele scen pozostanie ze mną na długo. Słyszałem, że Hollywood chce zrobić remake tego filmu. Może być ciekawie. Gorąco polecam ten bardzo orzeźwiający i dynamiczny film. Kup bilet i ciesz się jazdą!

Agnieszka Kijewska pisze...

Jeżeli chodzi o współczesne produkcje, to i owszem - jest to jeden z lepszych filmów o zombie w ostatnich latach, bo nie porównuję tu klasyków Romero, które można oglądać i oglądać w nieskończoność :)

Deicide666 pisze...

Nie pamiętam, żebym oglądał jakikolwiek film, który byłby tak cholernie wciągający, tak łatwy do oglądania i tak ekscytujący od pierwszych kilku minut do samego końca. Wszystkie ekscytujące chwile kończą się punktem kulminacyjnym, który idealnie pasuje do danej sceny. Mamy kilka chwil na złapanie oddechu, a potem znów jazda bez trzymanki. Podoba mi się bardzo fakt, że te wolne od ataku zombie chwile są w pełni wykorzystane np. na rozwój postaci, dzięki czemu nie mamy okazji się nudzić.
Nie tak dawno obejrzałem sequel i musze przyznać, że równiez jestem pod olbrzymim wrażeniem, ale to już przy innej okazji. :)

Martyna Kazimierczak pisze...

Ha! Bez wątpienia to jeden z lepszych zombie-filmów, jakie miałam okazję obejrzeć w ostatnim czasie. Swego czasu nawet czytałam kiedyś zabawną anegdotę, że film powinien nosić tytuł: ,,O zombie, które jeździły koleją'' :D Ogólnie film jest niesamowity! Żaden nie trzymał mnie w takim napięciu, jak właśnie ,,Train to Busan''. Jak dla mnie jest to genialne połączenie horroru z dramatem i chyba dzięki temu jestem pod wielkim wrażeniem.

Anonimowy pisze...

Nie jestem znawcą gatunku, ale film bardzo mi się podobał. Co ciekawe, wydaje się że, że infekcja jest wynikiem wirusa przenoszonego drogą powietrzną, a nie kontaktu.
Gra aktorska jest całkiem w porządku.Podoba mi się też temat chciwego kapitalistycznego przemysłowca, który nie dba o społeczeństwo.
Również uważam, że ten film to jeden z lepszych w ostatnich latach.

Mazur pisze...

Dobry film naprawdę nie powiem. Nudzić się nie wynudziłem, bo nie było kiedy. Zombie też są na przyzwoitym poziomie, bohaterowie dość autentyczni, a sama historia iście mrożąca krew w żyłach. Naprawdę bardzo dobry film, który śmiało mogę polecić nie tylko fanom horrorów, ale kinomaniakom lubiącym naprawdę dobre kino.

Peter son pisze...

Bardzo dobry film. Wprawdzie nie przepadam za filmami o zombie, to jednak tu jest naprawdę ciekawie. Koreańczycy muszę przyznać, że całkiem fajnie radzą sobie z taką tematyką czego kolejnym przykładem jest też nienajgorszy ,,#Alive''.

Anonimowy pisze...

Uwielbiam koreańskie horrory. Mistrzowski film :)