poniedziałek, 14 grudnia 2020

Amjeon (aka Warning: Do Not Play); Korea Południowa

 

Jakiś czas temu, podczas rozmowy z jednym ze swoich znajomych, który również - podobnie jak ja - pała wielką sympatią do azjatyckiego kina grozy, dowiedziałam się, że azjatycki światek grozy filmowej staje się bardzo wtórny. Po przemyśleniu wszystkich ,,za'' i ,,przeciw'' stwierdziłam, że nie do końca się z nim zgadzam. Był to czas, kiedy słychać było coraz śmielej o koreańskich serialach grozy, co z pewnością okazało się dla fanów ,,skośnookich'' straszaków nie lada gratką. Oczywiście, faktem jest, że w każdym gatunku filmowym, z każdego zakątka kraju po pewnym czasie wkrada się rutyna i można rzec, że filmy jeden po drugim kręcone są na przysłowiowe ,,jedno kopyto''. Taki los spotkał niestety jeden z moich ulubionych gatunków filmowych, jakim jest kino katastroficzne (obok ukochanego rzecz jasna kina grozy). 10,5 w skali Richtera (2004), 2012 (2009) czy chociażby stosunkowo nowy Greenland (2020) to tak naprawdę pokazanie dramatu rodzinnego, dla którego szalejąca natura jest tylko przykrywką, choć dwa pierwsze filmy ratują się spektakularnymi efektami wizualnymi. Korea Południowa w swojej filmowej grozie również odstępuje od tej wtórności, czego efektem są nie tylko wspomniane seriale (Alive czy Sweet Home), ale najnowsze produkcje, takie jak: Closet Kwang-bin Kima czy właśnie dziś opisywany Warning: Do Not Play w reżyserii Kim Jin-wona.


Mi-Jung to bezkompromisowa i pełna pasji twórczyni filmowa, która od ośmiu lat pracuje nad swoim horrorem. Pewnego dnia dowiaduje się od swojego najlepszego przyjaciela Joon-Seo o dziwnym przypadku, w którym na studenckim festiwalu filmowym pokazano film, który wywołał panikę wśród widzów i wielu z nich opuściło seans. Jeden z uczestników nawet zmarł na zawał serca. Twórca filmu stwierdził później, że to duch sfilmował całą produkcję. Mi-Jung będąc ciekawym i wytrwałym filmowcem, postanawia rozpocząć własne śledztwo w tej sprawie. Jak można się domyślić, schodzi do ciemnej, króliczej nory pełnej tajemnic i mrocznych odkryć. Gdy dziewczyna odkrywa prawdę kryjącą się za skazanym na zagładę filmem, zaczyna tracić zdrowie psychiczne. 

Gdybym miała się odnieść do stwierdzenia swojego wcześniej wspomnianego znajomego, to faktycznie częściowo tylko mogę mu przyznać rację, swego czasu był okres w azjatyckim świecie grozy, że to co niegdyś było nowatorską i śmiałą innowacją, stało się z czasem pretensjonalnym ćwiczeniem próżności. Oczywiście nie wszystkie filmy powstawały powielając jeden drugiego i można tu z pewnością odhaczyć wiele wyjątków. Już kiedyś wspominałam, że moja pasja do azjatyckiego kina grozy (czy kina grozy w ogóle) sprawia, że jestem jednocześnie jego surowym krytykiem i trudno mnie zadowolić w tej kwestii. Trzeba zrobić naprawdę dobry film, aby mi zaimponował, jeśli chodzi o filmowców, którzy cieszą się z tego, jacy są sprytni i jak maskują swoje pochlebstwa, twierdząc jak jeden mąż, że jest to ich sposób na okazanie szacunku filmowemu doświadczeniu i ukłon w stronę klasyki grozy. Jednak na szczęście nie wszyscy filmowcy postanowili  napiąć mięśnie intelektu. Południowokoreański reżyser Kim-Jin Won odsłonił swoje talenty, aby opowiedzieć fascynującą meta-historię w najnowszym horrorze. Na szczęście filmowi udaje się uciec od pułapek autorefleksyjnej fikcji napędzanych ego, ale jednocześnie nie oznacza to, że horror ten nie zawodzi na innych obszarach. 

Pierwsze 15 minut filmu jest fantastyczne. Kim-Jin won doskonale wie, jak ułożyć dobrą historię i uspokoić publiczność zamkniętym zaangażowaniem. Żaden widz nie marnuje tu czasu, ponieważ Mi-Jung podróżuje z jednego miejsca do drugiego w szybkim tempie, w ciasnych, skupionych fragmentach ekspozycji. Film daje nam wszystko to, co powinniśmy wiedzieć w szczupłym jego rozbudowaniu. Problem pojawia się w momencie, kiedy cała historia nabiera tempa. Film doskonale wie, gdzie ma nas porwać i to, co początkowo było względnie prostym założeniem, staje się mętnym, niespójnym bałaganem źle dostarczonych informacji o całej historii, która sama w sobie jest dość interesująca, podobnie jak ostateczne ujawnienie. Mankamentem jest jednak sposób w jaki jest nam ona opowiedziana. Trzeba przyznać, że tajemnice są z założenia trudne do efektywnego skonstruowania. Należy skupiać swoją uwagę w tak wyważony sposób i w odpowiednich momentach, że osiągnięcie tutaj równowagi jest bardzo trudne. Wystarczy chwila dekoncentracji i całe zrozumienie historii powstania filmu szlag trafia. Sądzę, że reżyser starał się znaleźć tą równowagę, ale ostatecznie film nigdy nie łączy się z widzami w sposób, który płynie naturalnie. W pewnym momencie czułam się zdezorientowana, bo choć starałam się skupić na fabule i poświęcić jej maksimum uwagi, a film dodatkowo wymagał ode mnie pełnego zrozumienia, to jednak ja czułam się zagubiona, przez co nie mogłam doświadczyć emocjonalnych ,,uderzeń'' zgodnie z założeniami. 

Warning: Do Not Play jest bardziej tajemnicą niż horrorem, jest  z pewnością subiektywny, ale uważam to za dość niepokojące. Oczywiste jest, że tajemnica i horror mogą ze sobą współistnieć, ale uważam, że nie jest to szczególnie dobre. Film zawiera wiele elementów horroru, ale nigdy w pełni się nie angażuje w typowe straszenie widza. Sprawia więc wrażenie filmu grozy, który jednak pozostaje bez większego wpływu na gatunek jako taki. Jest jednak bardzo wiele wartych uwagi scen. Mniej więcej w połowie filmu Mi-Jung staje twarzą w twarz z istotą, a odgłosy, które wydaje zjawa są naprawdę przerażające. To dziwaczny, brzęczący dźwięk, który - odnosimy wrażenie - został nagrany w piekle. Gdyby film miał więcej takich momentów, moglibyśmy śmiało wybaczyć mu mętną fabułę. 

Gra aktorska w całym filmie stoi na bardzo wysokim poziomie. Seo Ye-Ji jest tu bez wątpienia ,,najjaśniejszą gwiazdą'' w roli Mi-Jung. Na początku wydaje się bardzo oschła i zimna, wręcz wyobcowana, jednak bardzo szybko zdajemy sobie sprawę, że jej zachowanie jest produktem ubocznym jej zainteresowań. Oczywiście nie chcę przez to powiedzieć, że wszyscy filmowcy są cichymi, niezręcznymi inowertykami, ale jej postać jest tak pochłonięta pracą i pasjami, że całkowicie to do mnie przemawia. Czasami odnosiłam wrażenie, że jej postać przypomina trochę mnie samą. Czasami jestem tak pochłonięta filmami i recenzjami czy też wymianą opinii z innymi miłośnikami kina, że pochłania to cały mój wolny czas i siedzi w głowie niczym natrętna myśl. Wracając jednak do głównej bohaterki filmu Wona, rzadko kiedy komentuję wiarygodność postaci, ale to tylko dlatego, że często nie da się tego zauważyć. W większości filmów (z nielicznymi wyjątkami) z reguły bohaterowie są po prostu ,,bezpłciowi''. Uważam, że bardziej dopracowana powinna być postać przyjaciela dziewczyny - Joon-Seo. Sam aktor, Yoon-Ho Ji wykonuje naprawdę świetną robotę odgrywając zatroskanego najlepszego przyjaciela, ale postrzegam to jako niewdzięczną i mało istotną rolę. Sądzę, że chłopak jest na tyle zdolny, że mógłby być bardziej wykorzystany w fabule. Widzę go na przykład jako doskonałe wsparcie w momencie, kiedy Mi-Jung bada stary teatr. Oczywiście to tylko dywagacje, ale wydaje mi się, że było możliwe zrobić z tą postacią coś więcej. Widać między nimi jakąś więź, ale jest to niełatwe do uchwycenia. 

W przeciwieństwie do wielu innych meta-horrorów, Warning: Do Not Play nie skupia całej uwagi jedynie na sobie. Nie chodzi mu o to, aby być jakimś wielkim napędzanym ego hołdem dla horroru jako gatunku czy też procesu tworzenia filmu i za to należy mu się szacunek. Mimo, iż nie jest to też jakoś szczególnie dobrze opowiedziana historia i z pewnością wielu widzów się w niej pogubi, to jednak historia sama w sobie bez wątpienia zasługuje na uwagę i pełne skupienie. Gdyby scenariusz był nieco bardziej dopracowany, a głównym założeniem filmu był jedynie horror, myślę, że mogłoby być to coś naprawdę wyjątkowego. Na swój sposób film jest niezwykły, ale zdaję sobie sprawę z tego, że drobne niedopracowania i zawiłość historii, jak również brak strachu z prawdziwego zdarzenia może wielu zniechęcić. Uważam jednak, że film jest wart obejrzenia. 


MOJA OCENA:
👹👹👹👹👹👹👹👹👹 9/10

Reżyseria:
Kim Jin Won

Scenariusz:
Kim Jin Won

Rok produkcji:
2019

Obsada:
Seo Ye-Ji
Jin Seon-kyu
Bo-ra Kim
Cha Yup
Yoon-ho Ji
Jae-Young Joe
Kim Mi-Kyung
Kim Jae-In
Yoon Jeong-ro
Tae-boo Nam
So-Yi Shin
Joo Jong-hyuk
Tonmoy KD
Seo Suk-Kyu

 





4 komentarze:

Deicide666 pisze...

Bardzo dobry horror. Film ma wyraźne wpływy z filmów takich jak hiszpański „Tesis”, japoński „The Ring” czy japoński „The Grudge”. Widać także odniesienia do innych horrorów, jak „Egzorcysta” i „The Blair Witch Project”. To wciągająca koncepcja z kilkoma fajnymi zwrotami akcji. Rozczarowało mnie jedynie zakończenie, gdyż moim zdaniem powinno mieć większego kopa, a zamiast tego było zbyt łagodne. Mimo to uważam, że świetny film.

Martyna Kazimierczak pisze...

Film ma fajny mroczny klimat, ale moim zdaniem zmarnowany potencjał. Główna bohaterka zupełnie do mnie nie przemawiała. Można na nią spojrzeć, jak na kruchego i rozhisteryzowanego bohatera, wymachującego rękami i brzytwą przez ponad 25 minut. 4/10

Kobeman39 pisze...

Ciekawy horror, ale nie wnoszący do gatunku grozy kompletnie nic nowego. Można obejrzeć, ale mam wrażenie, że to wszystko jakieś takie oklepane i tak dobrze już znane.

Klaudiusz pisze...

Daję 5. Dużo uwag do kwestii technicznej: jest za ciemno i przez większość filmu niewiele tak naprawdę widać. Oprócz tego samego strachu też jak na lekarstwo, ale całość wypada całkiem ok.